KASPER M1ASKOWSK1
40 Daj zaraz skrzydła.
Że we złej toni śmierć nie dogoni I to, co wadzi,
Twojej czeladzi) Amen.
IDokąd z ochor\r Na górze złotej Cheruby stoją Przed świecą Twoją, Żeby w ich tropy I ziemskie stopy W bojaźni całej
20 Postępowały. Udzielżc chleba,
Co go potrzeba,
Co dzień niż minie, Twojej chudzinie! Puść i łaskawie, Cośmy nicprawie Przed Tobą żyli 1 znieważyli
Majestat wieczny
*° W zbrodni bezecnej. Jako i sami,
Tych, co źle z nami Mieszkają, winy.
Choć z ich przyczyny. W sercach grzebiemy, Aż zapomniemy!
Z Twej zaś ochrony Przeciwnej strony Odkryj nam sidła.
DO SYMONA SYMONIDESA, POETY ZAMOJSKIEGO
Szczęście mi nic zdarzyło, aby oko moje Wejźrzało na uczoną twarz i C2oło twoje Zdobne różdżką bobkową, którą-ć on pan włożył (Oby nam na te trudne czasy znowu ożył!).
Nie zdarzyła odległość tak daleka, bo ty Nad Bcłzem się obwodzisz wysokimi płoty,
Mnie moja włość uboga w ojczystym ugorze
Bawi, gdzie pług nad Śląskiem górzysty wzór or/e. Więc i Muza bogata mija niskie progi,
10 Przypiąwszy Pegazowi bystremu ostrogi;
Woli ona złociste pałace i blanki.
Miłując w nich rumione zorze i poranki!
I.ecz jeśli pod czas z zamku i grof na dół zjedzic,
I gumna na stępaku chłopów swych objedzie.
Tak i ty na parcpic Bcłerefontowej
Spuść się do nas, niosąc nam płód Tali jo wy;
Skąd twoje Sielanki wstąpiły tuż do mnie.
Które będą kwitnęły i teraz, i po mnie.
A tym razem koń lotny wytchnie w stajni mojej:
20 Aza wżdy z grzywy jego włos się tam zostoi. Podkowę li stalową tamże on wyrazi.
Wszak nogi żartkoskrzydłej namniej nie obrazi,
Żc jej w biegu nie dojźrzy, a leniwe koła Wątpią, by dobieżały kresu za nim zgoła!
Niemniej i me za twymi tak Kameny pójdą
87