XVI
WPŁYW BAVDELAIRB*A
wpływ ojca całej modernistycznej poezji - Ch. Baudclaire’a> ale w jakiej wersji! Tetmajer brał od Baudelairo a kiańco-wość jego rozpaczy, gwałtowność i perwersyjne*'wyobraźni (czyniąc to zresztą w sposób dość prymitywny), Staff zmienia sadystyczną i masochistyczną erotykę autora Kwiatów zła w hymn radosnego upojenia, nawiązując raczej do rzadkich renesansowych tonów tego poety (Twe złote włosy przypominają w wielu szczegółach takie utwory Baude-]aire’a. jak La cheuelure, Parjum exoiique); tak również wystarczy porównać demoniczną rolę wina u Baudelaire’a z niewinnymi transformacjami tego napoju u Staffa, był ocenić odległość dzielącą obu poetów. Zresztą hiperboliczny? i zwycięski erotyk o włosach ukochanej należy do wyjątków w liryce Staffa; bardziej własne są jego wiersze miłosne w tonacji melancholijnej idylli, jak na przykład uroczy otyk U' moim sercu róż kwitną kielichy, gdzie nawet zbanalizowane dawno przez poezję miłosną wszystkich czasów sztuczne klejnoty przenośni grają autentycznym blaskiem, a powolne frazy mają melancholijną słodycz.
tym samym tomie jest jednak zupełnie inny erotyk, ( duszny od wspomnień i gniewny: Krzyk. Jest to jakby próba odwrócenia popularnego wówczas wiersza Asnyka: i a łza, co z oczu twoich spływa, nadania wyrzutowi sumienia treści gniewnej i ironicznej. Lecz pointa utworu
stawia pod znakiem zapytania prawdę uczucia, o którym mowa:
Najgłębszy smutek jest milczeniem,
A skoro krzyczę tak, czym smutny?
Ta niejednoznaczność uczucia, podwójność świadomości lirycznej unowocześnia niejeden tradycyjny skądinąd utwói Staffa sprawia, ze wrażenie czytelnika komplikuje się u ciągu lektury na skutek nagłej negacji czy znaku zapytania, czy zawieszenia głosu, potęgując si,ę w sposób nieoczekiwany.
IV
W cyklu Radość i smutek szczęścia i chwili jest cały, Staff ze wszystkimi swoimi sprzecznościami, ze swoim' bogactwem, ale i ze zbytnią łatwością pisania, która nie-kiedy prowadzi na manowce; zarazem znajdziemy tu wiele-kroć cytowaną, znakomitą strofę o niepsiggalności szczęścia, strofę, w której przedmioty porównania, wzięte z potocznego życia, współgrają z myślą tak harmonijnie i mają tyle autentycznej wyrazistości, że strofa należy do arcydzieł liryki polskiej:
Między pieśnią przerwaną a zbudzonym echem,
Falą i nagą stopą, co wnet się zanurzy,
Przyjściem listu i zdjęciem pieczęci z pośpiechem, Pomiędzy zaproszeniem i rankiem podróży,
Między wzniesioną dłonią a owocem drzew Spi szczęście...
U Staffa chyba po raz pierwszy w liryce polskiej ukazana została niejednoznaczność uczuć, złożoność myśli ludzkiej, podwójne dno życia i sztuki. Odwieczny temat liryki: przemijanie^ znajduje tu bardzo już skomplikowany wyraz, i to, jakby z przekory, nie w cyklu o przemijaniu, lecz w grupie utworów objętych nazwą Radość życia. W sonecie Ja:
Miejsc, kędy spałem w polu, palami nie znaczę.
Cóż mi mych kół wczorajszych gliniane koleje?
Idę dalej swą drogą. Niech je wiatr zawieje.
Bo cóżem jest? Klepsydra: noc mnie znów odwróci; Namiot: dzień każdy zwija mnie i znów rozwija;
Szereg ludzi: a jeden po drugim mnie mija...
Jest znamienne dla ówczesnego Staffa, że obok takich wyrazistych obrazów, obok tej metaforyki trafnie-prze-wrotnej, znajdujemy niekiedy pomysły nie epsze m
Bib). Nar. S. I, Nr 181 (Staff: Wybór poezji)