■ WYCHOWANIE. POJĘCIA - PROCESY - KONTEKSTY zanika, a sama prędkość jego znikania dalece przekracza zdolność ponownego dopasowania i przegrupowania, jaką w przeciągu wieków zdołały j wypracować uniwersytety ..‘Poza tym, nie chodzi tylko oto, że zmienia się Sytuacja, w jakiej funkcjonują uniwersytety; najtrudniej poradzić sobie z „metazmianą" - zmianą sposobu, w jaki zmienia się sytuacja*..
świat, do którego dostosowuje się instytucja, odciska swoje piętno na kształcie zinstytucjonalizowanej rutyny, na monotonii odtwarzania wzorca*^J Kształtuje również sposób, w jaki instytucja radzi sobie z kryzysami, reagu-jąc na zmianę w otoczeniu, artykułując problemy i poszukując rozwiązamH W chwili kryzysu, a nawet na długo zanim dojdzie do określenia^ wyobrażenia sobie jego natury, instytucje instynktownie odwołują się do repertu^H ru znanych i wypróbowanych reakcji. Tak przedstawi to ktoś z wewnątrz; innym sposobem - outsidera - jest stwierdzenie, że kryzysy stanowią efekt łączny postrzegania sytuacji jako krytycznej, a zarazem podejmowaJ^H czynności sprzecznych z działaniami możliwymi i/lub pożądanymi w określonej sytuacji. Perspektywa obserwatora z zewnątrz pozwalalod-kryć smutną, lecz jakże prawdziwą skłonność do samounicestwienia, wy- y stępującą we wszystkich opowieściach o ewolucyjnym sukcesie^ Czym M-piej potrafi dana instytucja walczyć, z określonym typem kryzysu, tym gorzej radzi sobie z kryzysem odmiennego, więc meoczekiwanej|ti rodzaju^ Sądzę, że zastosowanie tej banalnej zasady do uniwersytetów! pozwoliłobsgS nieco lepiej zrozumieć nękające je obecnie dolegliwości, spośród któryęh3 znaczna część wynika ze zinstytucjonalizowanej niechęci lub wyuczonę|S piezdolności do uznania aktualnej zmiany środowiska jako zasadniczldj®-wego Zjawiska - na tyle nowego, by wymusić koniecznofć zrewidowania strategicznych celów i reguł ich osiągania. j ■-' Jestem przekonany, że możliwość dopasowania się do nowej ponowor !-czesnej sytuaqi, tej paradoksćilnej sytuafcji, która uznaje doskonałe dopasować nie za przeszkodę, leży właśnie w owej aż nazbyt często opłakiwanej wielo-* śd i wielogłosowości dzisiejszego zbioru „kongregacji służących zdóbyw’aniu,| wyższej edukacji", które kłócą się z miłością prawodawców do spójności ! i harmonii i do których oni, prawodawcy, podchodzą z takim niesmakienp.;! i pogardą, z jakim traktuje się publiczne groźby i osobiste urazy. A przecież właśnie istniejący wielogłos daje uniwersytetom szansę udanego przezwycię żenia aktualnych wyzwań, yniwersytety mają szczęście, że jest ich tak wiele, I iż trudno wśród nich znaleźć dwa jednakowe, i że w obrębie każdego aju-jyersytetu istnieje wywołujący zawrót głowy ogrom instytutów, wydziałów, stylów myślenia, stylów konwersacji, a nawet stylów stylistycznych prefo-a^ncji. Wielkim szczęściem uniwersytetów jest fakt, że pomimo wszelkich wysiłków samozwańczych zbawicieli, besserwisserów i autorów; pobożnych życzeń, by temu zaprzeczyć, uniwersytetów tani nie można porównywać