■ WYCHOWANIE. POJĘCIA - PROCESY - KONTEKSTY
Tego. kto zwraca uwagę na los milionów dzieci, żyjących w zubożałych rodzinach, oraz innych ludzi zepchniętych na społeczny margines, dyspozycyjni młodzi dziennikarze wykpiwa ją w najlepszym razie jako .romantyka socjalu' lub uznają za naiwniaka. Pytania o przyczyny rosnącej przepaści między bogatymi i biednymi dyskwalifikuje się jako .motywowane zawiścią'. Postulat sprawiedliwości wyśmiewany jest jako utopia. .Solidarność' znaleźć można już tylko w słowniku wyrazów obcych. Natomiast pogoń za zyskiem uznaje się za rzecz świętą39
Neoliberalne jest tło siadów wielkich korporacji w szkołach, oparcie dla ich praktyk, kolonizujących wobec uczniów (wraz z ich rodzinami) i nauczycieli. Szkoła, w Polsce, spauperyzowana do granic, wprzęgnięta w warunkowaną neoliberalnym kontekstem, ekonomiczną racjonalność i - wskutek tego - dążąca do pozornej „dochodowości", szerokim gestem otworzyła się na sponsoring bogatych koncernów. W odpowiedzi otrzymała to, co opisałam: znaki rzeczywistości, zamiast rzeczywistości, kształtujące uczniów w zgodzie z oczekiwaniami „sponsorów". O tym, że wskutek korporacyjnego „sponsoringu" nie dostała nic z tego, czego oczekiwała (czyli odczuwalnego wsparcia finansowego), świadczyć mogą powszechnie znane fakty, jak na przykład: absurdalne darowizny dziesiątek przestarzałych komputerów, pojedyncze nagrody w mocno reklamowanych konkursach albo książki - tak jak w jednej z bydgoskich szkół, gdzie:
(...] producent lodów za prawo reklamy [w szkole] kupił kilka książek do szkolnej biblioteki40.
Metka na sercu szkoły wyraża między innymi, że grupa celowa korporacji, jaką stanowią dzieci i młodzież szkolna, w świetle wyników badania została zdobyta, zawłaszczona przez dostarczycieli dóbr, wielkie korporacje, odciskające na niej swoje piętno. Uczniowski folklor, pełen śladów korporacji, rozwijający się wokół ich przybytków - automatów i sklepików, wydaje się raczej tym, co zaprojektowali specjaliści od sprzedaży, niż tym, na co mieliby ochotę sami uczniowie. Skolonizowani, formują swoją zbiorową i indywidualnie rozumianą tożsamość pod bezpośrednim wpływem korporacji. W zgodzie z ich interesem jest to tożsamość konsumencka, ograniczająca rozwój społecznej wrażliwości i wzajemności w postawach jednostek oraz poszczególnych grup, warstw i klas społecznych wobec siebie. Obraz dzieci, dla swoich bogatszych kolegów odstających „swoje" w kolejkach do
OMCTKOWANE SERCE SZKOŁY
automatów, wcina się tu jak ilustracja jednej z najbardziej gorzkich konkluzji tego opracowania.
Akty konsumpcyjne są jednak wydarzeniem społecznym, którego au-tokreacyjne znaczenie podlega negocjacji, można wpływać na nie przez edukację. Zatem, z jednej strony, w związku z potęgą mediów, jako przekaźnika i aktywnego twórcy konsumpcyjnych wartości, powinna to być krytyczna edukacja medialna. Dzięki eksponowanej w niej roli dystansu pozwala ona uczniom rozumiejąco ogarniać rzeczywistość41. Z drugiej natomiast niezbędna jest, zorientowana na pew ną autoanimację podmiotu (m. in. aktywnie uczącego się dokonywania prawdziwych, a nie pozornych wyborów „z jednej półki") edukacja konsumencka42. Obydwa typy sprawiają wrażenie bliskich sobie i - jak sądzę - uzupełniają się wzajemnie, tworząc spójną jakość w „krytycznej edukacji konsumenckiej". Z pew-nością w-arto popularyzować ją szeroko i upowszechniać jako rodzaj standardu edukacyjnego, który powinien osiągać każdy człowiek, doświadczający rzeczywistości z metką, żyjący w warunkach społeczeństwa konsumpcyjnego.