WYCHOWANIE POJĘCIA - PROCESY - KONTEKSTY
kopie od oryginału25? Nie wiadomo, co pierwsze, co drugie i nie kolejność chyba jest tutaj ważna. Poczyniona w ramach badania obserwacja tego małego wycinka szkolnego życia pozwala z przekonaniem stwierdzić, że dzieci tworzą swoje układy odniesień, konstruują własne porządki, myślą i kształtują siebie, czyniąc to w ramach wyznaczonych przez praktyki wiek kich korporacji, które w wymyślny, obliczony na zyski ekonomiczne sposób, zasłaniają im świat. Tworzą inny, który dzieci - bezbronne w tym nierównym układzie sił - biorą za autentyczny i czynią go własnym. Światem dzieci nie jest świat, lecz jego znak, totalne simulacrum.
Trudno przy tym nie zwrócić uwagi, że proces ich autokreacji pozostaje zatem pod kontrolą i przebiega zgodnie z interesem międzynarodowej grupki najlepiej zarabiających, jak określić można ponadglobalne rządy sprawowane przez współdziałające koncerny.
W nawiązaniu do omawianych plakatów warto też zauważyć, że niezależnie od intencji twórców (dzieci) i inspiratorów akcji (nauczycieli, działaczy ekologicznie zorientowanych organizacji), w takiej postaci służą one reklamie produktów koncernu, upowszechniając jego markę. Jak podkreślałam, pisząc we wstępie o fenomenie No logo, korporacyjny biznes z właściwą sobie wymyślnością posługuje się opozycyjnie wobec niego zorientowaną aparaturą i we własną korzyść przekształca to, co miało pracować na jego stratę.
Analiza zdjęć oraz wypowiedzi ich autorów doprowadziły również do wniosku, że automaty są przez dzieci użytkowane uważnie i ostrożnie, że nie są one raczej dewastowane w szkołach. Zgodnie z obserwacjami wykonujących fotografie studentów może to być - z jednej strony - zasługą dyżurujących na przerwach nauczycieli, których obecność i dyscyplinującą aktywność wobec uczniów licznie stwierdzali. Z drugiej może to być również wyraz pewnego szacunku uczniów wobec źródeł konsumenckiego dobra, z którego chętnie (co także obserwowali) korzystają.
Automaty stoją w najbardziej „gorących" społecznie miejscach szkoły. Zgłębiający temat uetiditigu Paweł Wrabec pisze:
To oczywiste, że każdy operator próbuje stawiać automaty wszędzie tam, gdzie gromadzi się najwięcej ludzi. Idealne miejsca to główne skrzyżowania, ruchliwe deptaki, najbardziej zatłoczone przystanki. Tak dzieje się w Zurychu, w Londynie, dużo rzadziej w Warszawie. Powód jest prozaiczny. Nasi chuligani poradzą sobie z każdym .pancerfaustem’26 1 2
OMETKOWANE SERCE SZKOŁY
W szkole jest inaczej. Jak wspomniałam, uczniowie jakoś nie niszczą szkolnych automatów, a komentarze autorów zdjęć zwracają uwagę spójnością opisu miłej społecznie atmosfery, która tworzy się podczas przerw w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Dzieci tworzą zwarte, aczkolwiek dość ruchliwe grupki, w których niektóre (nieliczne) konsumują dobra, zakupione w maszynie. Zapełniają sobą korytarze, koncentrują swoje społeczne życie w miejscach, których stałym elementem stały się automaty.
Wrabec zwraca uwagę, że
operatorzy automatów wiedzą, że część klienteli sięga do nich z musu. bo nie ma alternatywy (otwartego baru. sklepu, jadłodajni)3.
I znowu trzeba stwierdzić, że w szkole jest inaczej. Automaty stoją w hallu, na końcu korytarza, często w bezpośredniej bliskości szkolnego sklepiku, oferującego niejednokrotnie te same produkty.
W warunkach szkoły jedno drugiemu w ogóle nie przeszkadza. Właśnie niejako pomiędzy nimi czy też za ich pośrednictwem uczniowie, można by powiedzieć: „dzieci ery konsumpcji", tworzą swojski klimat miejsca własnego, społecznie otwartego, ciepłego i łubianego.
„Sklepik sprzedający niezdrowe produkty w szkole w Porębie jest oblegany przez dzieci!" - donosili dziennikarze „Rzeczpospolitej" prezentując tę obserwację w kontekście brytyjskich rozwiązań, dotyczących zaprzestania serwowania niezdrowej żywności dzieciom w szkołach4.
Miejsca, w których ustawiono automaty i zaaranżowano sklepiki, to niewątpliwie tętniące społecznym życiem „serca" szkoły.
W związku z tym można by uogólniająco stwierdzić, że świat społeczny uczniów tworzą warunki wybujałego konsumpcjonizmu, podporządkowania wcześnie uwewnętrznionemu nakazowi nabywania, udostępniania sobie dóbr, pozwalających im czuć się dobrze w miejscach takiego dostępu, choćby odraczanego i nie co dzień spełnianego przez bezpośredni zakup. Być może jest to trafna interpretacja, jednak waloryzuje inaczej i zmienia ją
P. Wrabec, Jz. cyt.
36 Tamże, s. 4J-42.
v Tamże, s. 42.
* htto:/—-