W nawiązaniu do kolejek pod szkolnymi automatami można też z gorzką ironią stwierdzić, że tak właśnie, z małej, szkolnej, pozaetycznej „przedsiębiorczości" może zrodzić się duży biznes, w którym bohaterami staną się późniejsze rekiny finansjery, angażujące się szeroko w charytatywne akcje dla ubogich. I wydawać się będzie, że wielkodusznie ich wspierają, a oni będą wykorzystywać tylko stary, wyćwiczony w szkole sposób, by bogaci byli bogatsi, a biedni - biedniejsi.
Czy nie widzą tego pedagodzy zatrudnieni w szkołach? Nie pozostają obojętni, o czym przekonują ich liczne działania, ukierunkowane na zastopowanie prezentowanych praktyk. Jednak automaty w szkołach póki co mają się dobrze i wydaje się nawet, że ich przybywa (w jednej ze szkół objętych badaniem w minionym roku ich liczba się podwoiła). Firmy oferujące automaty, przekonując do siebie dyrektorów, decydujących o wstawieniu ich do szkoły, posługują się wyrafinowaną retoryką. Odnosi się wrażenie, że adekwatnie odwołują się w niej do oczekiwań i bazują na trafnie rozpoznanych, aktualnie wysoko (jak można sądzić po liczbie przekonanych) wartościach. W tekście oferty reklamowej, zawartej w e--mailu, kierowanym do dyrektora jednej ze szkół uderza następujący fragment:
Napoje serwowane przez nasze automaty smakują tak samo jak na wymagających rynkach
Niemiec czy Szwajcarii'7.
W nieco zakompleksionej Polsce, szczególnie tuż po jej włączeniu do Unii Europejskiej, tego rodzaju konstatacja musi wywoływać wrażenie. Tym silniejsze w polskich szkołach, nastawionych przecież na szeroko 17 A Dallm.iyr, laki>ić wvu>oiizilui sir : IraJuai w ivłiiizi’inii z iiuuk :.siw /■•.•/uni.i i ,..l i
OMETKOWANE SERCE SZKOŁY...
rozumiane wyrównywanie szans. Też chcemy być „wymagającym rynkiem", chcemy być, jak Niemcy i Szwajcarzy, poważnie traktowani.
Stopowanie, jak określiłam to wyżej, dalszego wtaczania się automatów szeroką falą do szkół nabrało ostatnio cech zmasowanego współdziałania pedagogów, rodziców uczniów, organów prowadzących szkoły oraz mediów. Ruch ten zaznacza się ponadlokalnie i uzyskuje bardzo wymierne (podejrzanie spektakularne) efekty. W sierpniu 2005 roku z automatów w szkołach amerykańskich i polskich (prawdopodobnie również gdzie indziej, jednak nie mam danych na ten temat) wycofano coca-colę. Jak pisała „Gazeta Wyborcza", koncern przestraszył się pozwów sądowych związanych z opublikowaniem wyników badań naukowych, donoszących o wyższym o 11% tempie tycia osób pijących słodzone napoje, i chociaż:
Stowarzyszenie producentów napojów gazowanych, zrzeszające 20 największych firm.
w tym Coca-Colę, PepsiCo. Cadbury Schweppes nazwało badania spekulacjami'8,
podjęło jednak decyzję o ograniczeniu lub całkowitym wycofaniu sprzedaży swoich produktów w szkołach.
Co zastanawiające, polski oddział Coca-Coli, ogłaszając zaprzestanie sprzedaży produkowanych napojów w Polsce, podkreślał, że czyni to - w odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych - całkowicie wolny od nacisków.
Nie wiadomo, dlaczego za takie naciski nie zostały uznane liczne w Polsce działania protestacyjne, poprzedzające tę decyzję koncernu. Dla przykładu, sięgając do mojego lokalnego „podwórka": w maju 2005 roku, w świetle informacji o pięciokrotnym wzroście zachorowań na cukrzycę w ostatnich trzydziestu latach, dającym Trójmiastu pierwsze miejsce pod względem liczby zachorowań w Polsce, gdański prezydent zaapelował o
przyjrzenie się, w ilu szkołach stoją automaty z colą i słodkimi batonikami'9.
Przeciw wstawianiu automatów do szkół walczyli rodzice, poprzez rady rodziców wpływając na zmianę decyzji dyrekcji, interweniując w tej sprawie w kuratorium oświaty. Protestowali też wykładowcy z Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku, organizując wokół problemu rodzaj pospolitego ruszenia, szeroko angażującego lokalne media20. Domagali
ls http://wiadomosa.onot pl/1152701,l6.itom.htm, odsłona / dnia 24.0H.2(X)S. w http://miasta.gazeta.pl/trójmiasto/1,.45612.2735672.html. odsłona / dnia 2*>.05.2005.