KARL R. POPPER
Mój pogląd na znaczenie problemów dla metodologii czy teorii poznania naukowego można chyba podsumować za pomocą następujących uwag
Teoria poznania, a w szczególności teoria poznania naukowego, ciągle staje wobec czegoś, co przypomina paradoks, a co można przybliżyć nam, zderzając z sobą następujące dwie tezy.
Teza pierwsza: Nasza wiedza jest ro2 legła i imponująca. Znamy nie tylko niezliczone szczegóły i fakty o praktycznej doniosłości, lecz także wiele teorii i wyjaśnień, dostarczających nam zadziwiającego wglądu in telektualnego w przedmioty martwe i żywe, łącznie z nami samymi, oraz w społeczeństwa ludzkie.
Teza druga: Nasza niewiedza jest bezgraniczna i przytłaczająca. Każda nowa porcja wiedzy, jakąuzyskujemy, otjWiera nam jeszcze szerzej oczy na bezmiar naszej niewiedzy
wrzenie opisuje naszą sytuację
Obie te tezy są prawdziwe, a ich zd poznawczą. Napięcie między naszą wieddąa nasząniewiedząrozstrzyga o rozwoju wiedzy. Inspiruje postęp wied: :y i wyznacza jej stale zmienne granice.
tego napięcia czy raczej nazwa zypadki.
łania się, rozwija i staje się do-;imy, rozwiązując go. A mówiąc oznania problemu, jest uczenie
Słowo „problem” to tylko inna nazwa wyznaczająca rozmaite jego konkretne pi Jak wskazywałem wyżej, problem wj niosły dzięki niepowodzeniom, jakie pono inaczej, jedynym sposobem, by dojść do j4 się na własnych błędach
Dotyczy to wiedzy przednaukowej i i aukowSj.
lach.
lożna streścić mówiąc, że składa
Patrzę na metodę nauki bardzo prosto, jako na coś, co systematyzuje przednaukową metodę uczenia się na błę Cały mój pogląd na metodę naukowąn się ona z tych trzech kroków:**
1. Potykamy się o jakiś problem.
|c na przykład jakąś teorię.
2. Usiłujemy go rozwiązać, zgłaszaj
1 16
3. Uczymy się na błędach, na tych szczególnie, które nam uprzytamnia krytyczna dyskusja nad naszymi próbnymi rozwiązaniami i dyskusja prowadząca z reguły do nowych problemów.
Mówiąc w trzech słowach: problemy - teorie - krytyka.
Jestem przeświadczony, że w tych trzech słowach można streścić całą procedurę racjonalnej nauki" .
Poświęciłem nieco miejsca rozważaniu problemów i ich rozwojowi; teraz przechodzę do teorii. Będę rozważał pytanie: Co ma się na myśli mówiąc, że rozumiemy teorię naukową?
Pytaniu temu poświęcono wiele uwagi, sugerując, że w ogóle nie powinniśmy mówić o „rozumieniu” teorii - że pogląd, iż możemy rozumieć teorie, jest przestarzały. Sugerowano też, że ci, którzy mówią, tak jak ja, o „rozumieniu”, mają na myśli bądź rozumienie samego mechanizmu, takiego jak mechanizm zegara, bądź „rozumienie” w sensie umiejętności zarysowania obrazu lub wykonania modelu danego procesu. A następnie zauważono zupełnie słusznie, że współczesna fizyka nie ogranicza się już do mechanizmów zegarowych czy do uchwytnych obrazowo procesów. Z tego zaś wyprowadzono - błędnie, jak sądzę - wniosek, że cała idea „rozumienia” teorii jest przestarzała. A wniosek ten cieszy się szerokim uznaniem, nie tylko wśród fizyków, lecz też wśród biologów.
Nie sądzę, że jest to słuszny wniosek. Nie widzę też żadnego powodu, dla którego rozumienie teorii miałoby być bardziej przestarzałe niż rozumienie problemu, niż ów proces, który opisałem, nie odwołując się do modeli czy obrazów, które można uchwycić intuicyjnie czy naocznie przedstawić.
Rozumieć teorię to tyle, moim zdaniem, co rozumieć ]ajako próbę rozstrzygnięcia pewnego problemu. To ważne zdanie, a rozumiane przez zbyt mało ludzi.
Jakie jest sedno, powiedzmy, teorii Newtona? Jest nim próba wyjaśnienia praw Keplera i Galileusza. Bez rozumienia sytuacji problemo-