TłtANSTORMAGJA W TOKU
Wolność w złożonym
wynagrodzenia za swoją pracę. Krótko mówiąc, uznawali, ze w swojej działalności gospodarczej człowiek będzie się kierował raczej tym, co określali jako ekonomiczną racjonalność, a wszelkie przeciwne jej zachowania wynikają z ingerencji zewnętrznej. Myśliciele d uważali leż, że rynki są naturalnymi instytucjami i że zawsze powstaną w spontaniczny sposób, jeśli tylko ludzi pozostawi się samym sobie. W tym rozumieniu nic nic mogłoby być bardziej naturalne niż system gospodarczy oparty na rynkach i pozostający jedynie pod kontrolą cen rynkowych, a społeczeństwo opierające się na takich rynkach jawiło się jako ostateczny cel wszelkiego postępu. Niezależnie od ocenv moralnej takiej organizacji społeczeństwa, jej urzeczywistnienie - co wydaje się oczywiste - było uzależnione od niezmiennej natury człowieka.
W rzeczywistości, jak już obecnie wiemy, postępowanie człowieka zarówno w jego stanie pierwotnym, jak i w toku historii było właściwie zaprzeczeniem przywołanego poglądu. Teza Franka H. Knighta, zgodnie z którą „typowo ludzkie motywacje nie mają charakteru pierwotnie ekonomicznego", ma zastosowanie nie tylko do życia społecznego w ogóle, ale także do samego żyda gospodarczego. Tendencja do prowadzenia handlu wymiennego, na której tak śmiało opierał się Adam Smith, konstruując swój obraz człowieka pierwotnego, nie jest podstawową tendencją, która kieruje działalnośdą gospodarczą człowieka - wręcz przeciwnie, występuje ona niezwykle rzadko. Współczesna antropologia zadaje kłam owym racjonalistycznym konstruktom, podobnie zresztą jak dzieje handlu i rynków, które były zupełnie odmienne od przyjmowanych w harmonistycznych teoriach dziewiętnastowiecznych socjologów. Historia gospodarcza dowodzi, że narodziny rynków' krajowych w żadnym wypadku nie były skutkiem stopniowego i spontanicznego uwolnienia sfery gospodarczej od kontroli państwa. Przeciwnie, ukonstytuowanie się rynku wynikało ze świadomej i często gwałtownej interwencji ze strony państwa, które narzucało społeczeństwu organizację rynkową w celach pozaekonomicznych. Z kolei samoregulujący się rynek XIX wieku okazuje się przy bliższej analizie radykalnie różny ftawet od swojego bezpośredniego poprzednika - różni się przede wszystkim tym, że opiera się w swojej regulacji na ekonomicznie pojmowanym interesie własnym. Wrodzona słabość dziewiętnastowiecznego społeczeństwa nie wynikała z tego, że było ono uprzemysłowione, ale z tego, że było społeczeństwem rynkowym. Cywilizacja przemysłowa będzie trwała dalej, natomiast utopijny ekspcrymeM’ jakim by! samoregulujący się rynek, sunie się już tvik« wspomnieniem.
Jednak przeniesienie cywilizacji przemysłowej na nowy niezwiau* n\* z handlem grunt wydaje się wiciu ludziom zadaniem nicrealistycz-nvm i rozpaczliwym, dlatego nawet nie biorą go pod uwagę. Obawiają się oni instytucjonalnej próżni albo - co gorsza - utraty wolności, Czy te zagrożenia muszą zwyciężyć?
Duża część niewypowiedzianego cierpienia towarzyszącego akie* sam przejściowym jest już za nami. Doświadczyliśmy najgon/egn: społecznej i gospodarczej destabilizacji, tragicznej zmienności kryzysów, fluktuacji wartości walut, masowego bezrobocia, gwałtownych przemian społecznych, spektakularnego upadku historycznych państw'. Wszyscy nieświadomie płaciliśmy za przemiany Ludzkość jest jeszcze daleka od przystosowania się do cywilizacji maszyn, a będące w toku przemiany są niezwykle głębokie, toteż odbudowa przeszłości jest tak samo niemożliwa, jak przeniesienie naszych problemów na inną planetę. Zamiast wyeliminować demoniczne siły agresji i podboju, taka daremna próba jedynie by je wzmocniła, nawet w przypadku ich ostatecznej klęski militarnej. Przyczyna zła uzyskałaby tę - decydującą w polityce - przewagę, że reprezentowałaby to, co jest realne, w przeciwieństwie do tego, co niemożliwe do osiągnięcia, niezależnie od najlepszych nawet intencji.
Załamanie się tradycyjnego systemu nie oznacza ostatecznej zagłady. Wielokrotnie już w historii obserwowano prowizoryczne konstrukcje noszące w sobie zalążki ważnych i trwałych instytucji.
Wewnątrz państw widzimy proces prowadzący stopniowo do tego, że system gospodarczy przestaje ustalać zasady, według których funkcjonuje społeczeństwo. Wyższość społeczeństwa nad tym systemem jest powoli umacniana. Odbywa się to w różny sposób: demokratyczny i arystokratyczny, konstytucjonalistyczny i autorytarny. Nie można wykluczyć, że istnieją jeszcze inne drogi, których dziś nie jesteśmy w stanie nazwać. Przyszłość jednych państw bywa teraźniejszością drugich, niektóre zaś kraje wciąż żyją przeszłością pozostałych. Jednak ostateczny rezultat okaże się taki sam dla nich wszystkich: system rynkowy przestanie się sam regulować, nawet co do zasady, ponieważ nie będzie obejmował pracy, ziemi i pieniądza.
Usunięcie pracy z rynku oznacza transformację równie radykalną, jak utworzenie rynku pracy opartego na konkurencji. Umowa dotycząca zatrudnienia przestaje być - z wyjątkiem podrzędnych
296