i skrytykował surowo mój sposób uczenia, a raczej nieuczenia rysunków, i zgorszył się na widok starorzymskich dzieci bawiących się kołem i biegających za motylami.
- Bzdury - powiedział - zniewieściałość.
Zapytałem go wówczas nieśmiało, czym - jego 2daniem - bawiły się dzieci starożytnych Rzymian.
- W ogóle się nie bawiły - powiedział stanowczym głosem. Po czym dorzucił zmieniając ton: - Może się i bawiły, ale poważnie, po męsku, w małych hełmach na głowach, potrząsając włóczniami-. ."1
Bardzo to sympatyczna i rzewna opowieść. Problem w tym. że to „stary inspektor w złotych okularach" był dużo bliższy prawdy. Pod tym względem Henryk Sienkiewicz wykazał się większą roztropnością niż Gnoli. W Quo widu jedyne bodaj dziecko, o którym wiemy coś więcej, to chłopczyk Nazariusz - Żyd, który kochał Ligię, jakby była jego matką. Kupował jej na targu przepiórki za samodzielnie zarobione pieniądze. Oczywiście, dzieci rzymskie (pamiętajmy jednak, że ta kategoria obejmuje osobników do lat co najwyżej sześciu - siedmiu, a więc z pewnością nie kogoś w wieku ucznia trzeciej klasy szkoły powszechnej) bawiły się. Były lo jednak zabawy będące w ogromnej większości lustrzanym odbiciem zajęć dorosłych i przygotowujące do wykonywania tych czynności (dlatego owo „potrząsanie włóczniami" nie jest wcale śmieszne). Ten model wychowania utrzymywał się przez kilkanaście następnych wieków.
O zabawach Ludwika XIII wiemy niemal wszystko dzięki starannym notatkom lekarza nadwornego Hćroarda. Dowiadujemy się więc, że: „Mając rok i pięć miesięcy delfin gra na skrzypcach i śpiewa. Lubi towarzystwo żołnierzy. Żołnierze go kochają. Bawi się armatką. Bawi się w wojsko z żołnierzami. I-..] Chodzi do sali gry w piłkę, gra w krokieta, ale wciąż jeszcze sypia w kołysce. 19 lipca 1604 delfin ma dwa lata i dziewięć miesięcy. Z radością przygląda się, jak ustawiają dla niego łóżko, pierwszy raz śpi w łóżku. Zna już podstawy religii. Zaczyna się nauka czytania. Mając trzy lata i pięć miesięcy bawi się książką o postaciach i Biblii, niańka uczy go liter, zna już wszystkie. Liczą go potem wierszyków Pibraca - reguł grzeczności i moralności, które dzieci recytowały z pamięci. Od czwartego roku żyda uczy się pisać. W wieku czterech, pięciu lat chłopiec bawi się lalkami, ale jednocześnie strzela już z luku, gra w karty, w szachy (gdy ma sześć lat]. Wszystko zmienia się z nadejściem siódmych urodzin. Każą mu porzucić dziecięce zabawy. *Nie powinieneś. panie, bawić się zabawkami ani udawać furmana, jesteś duży. nie jesteś już dzieckiem*. Uczy się jeździć konno i strzelać, chodzi na polowania. Gra w gry hazardowe..."
Przy tym i tak Ludwik XIII miał szczęśliwsze (z naszego punktu widzenia) dzieciństwo niż dwa i pól wieku później Rudolf Habsburg (syn cesarza Franciszka Józefa I): „Ponad pięćdziesięciu profesorów, wielu o światowej renomie i kilku o znakomitych poglądach pedagogicznych, próbowało przekazać Rudolfowi w możliwie najkrótszym czasie całą istniejącą ówcześnie wiedzę. Ponieważ kazano im przerobić z uczniem program szkoły podstawowej i średniej, a także przekazać mu znaczący zasób wiedzy uniwersyteckiej - a wszystkiego tego należało dokonać do trzynastu lat - stanęli oni przed bardzo trudnym zadaniem. Jako przyszły władca wielonarodowego cesarstwa, obok normalnych przedmiotów akademickich Rudolf musiał uczyć się wielu języków (węgierskiego, czeskiego, polskiego, scrbo-thorwackiego. francuskiego. angielskiego, włoskiego), teorii wojskowości. historii, ekonomii, prawa austro-węgierskiego, a także pobierać lekcje jazdy konnej, szermierki, strzelania i tańca. Jako dziecko miał około trzynastu godzin regularnych zajęć dziennie, z czego jedna godzina poświęcona była na odwiedziny u rodziców”.6 Nie była to fanaberia Franciszka Józefa I. bardziej rezultat jego konserwatyzmu. Cesarz nie zauważył, ze czasy się zmieniły i wychowywał syna podług sprawdzonych, tradycyjnych metod. Był człowiekiem światłym i wiedział przecież, że..
Oddajmy głosj H. van den Bergowi: ,.W swoich Pamiętnikach pisanych, jak to było przyjęte, w trzeciej osobie, Theodore Agrippa d‘Aubigne mówi nam, że: >kiedy skończył cztery lata, ojciec sprowadził nui nauczyciela z Paryża. Jana Costins, człowieka srogiego i bezwzględnego, który uczył go łaciny, greki i hebrajskiego jednocześnie. Tę samą metodę stosował ojciec Gion. drugi nauczyciel, toteż w wieku sześciu lat władał on czterema językami. Mając siedem i pól lat przetłumaczył Kritonu Plaiona« c' J T. Se len d y, Bunlnwntk z Mayeritngu. Warszawa 199S.
G- M o »ca, Prouf do Uasy.