244
245
Podobnie rzeczy się mają w dziedzinie życia politycznego. Człowiek z ludu wysoko ceni prawa polityczne, ponieważ je posiada. Nie odmawia ich innym, ponieważ życzy sobie, by nie gwałcono jego własnych. I podczas gdy w Europie ludzie nie uznają nawet najwyższej władzy. Amerykanin bez szemrania poddaje się zwierzchnictwu najniższego urzędnika.
Prawidłowość ta daje znać o sobie nawet w najmniejszych szczegółach życia narodów. We Francji nie ma wielu przyjemności, które byłyby dostępne wyłącznie wyższym warstwom społeczeństwa. Człowiek biedny, będąc dopuszczanym niemal wszędzie tam, gdzie może wejść bogaty, zachowuje się jak należy i szanuje wszystko, co służy przyjemnościom, w których bierze udział. W Anglii, gdzie bogactwo daje przywilej zabawy, tak samo jak i monopol na sprawowanie władzy, słyszy się ubolewania nad postępowaniem ludzi biednych, którym udało się dostać do miejsca rozrywek bogatych, a mianowicie, że zachowują się tam po grubiańsku. Jak tu się dziwić, skoro postarano się o to, by nie mieli nic do stracenia?
Rządy demokracji sprawiają, że pojęcie praw politycznych znane jest najskromniejszemu nawet obywatelowi, podobnie jak podział dóbr pozwala wszystkim ludziom zaznać prawa własności. Jest to, moim zdaniem, jedna z największych zasług demokracji.
Nie twierdzę bynajmniej, że ludzi można łatwo nauczyć korzystania z praw politycznych. Powiadam tylko tyle, że jeżeli to jest możliwe, przynosi wielkie rezultaty.
Trzeba dodać, że jeżeli kiedykolwiek należałoby zrealizować to zadanie, to za naszych dni.
Czy nie widzicie, że słabnie wpływ religii i zanika pojmowanie prawa jako pochodzącego od Opatrzności? Czy nie dostrzegacie zepsucia obyczajów i zaniku moralnego pojmowania praw?
Czy nie zauważyliście, że wiara powszechnie ustępuje miejsca rozumowi, a uczucia - rachubie? Jeżeli pośród tego powszechnego zamieszania nie uda się wam połączyć idei prawa z osobistym interesem ludzi, który okazuje się jedyną rzeczą trwałą w ludzkim sercu, będziecie mogli rządzić już tylko przy pomocy strachu.
Gdy więc słyszę, że prawa są bezsilne, a rządzeni niesforni, że namiętności potężnieją, a cnota nie ma żadnej władzy i że wobec tego nie sposób myśleć o rozszerzeniu demokracji, odpowiadam, że właśnie dlatego należy o tym myśleć. I sądzę w gruncie rzeczy, że rządzącym demokracja jest jeszcze bardziej potrzebna niż społeczeństwu, ponieważ rządy schodzą z tego świata, a społeczeństwo żyje dalej. Nie mam zresztą wcale zamiaru przeceniać tu przykładu Ameryki.
W Ameryce przyznano ludowi prawa polityczne w okresie, w którym niełatwo było jeszcze o ich nadużywanie, ponieważ obywatele byli nieliczni i prostych obyczajów. Wraz z powiększaniem się liczby obywateli Amerykanie nie wzmocnili właściwie władzy demokracji, raczej rozszerzyli jej zakres.
W momencie przyznania praw politycznych społeczeństwu, które dotąd było ich pozbawione, musi nastąpić kryzys, często konieczny, ale zawsze niebezpieczny.
Dziecko zadaje śmierć, gdy nie zna jeszcze ceny życia, nie szanuje cudzego prawa własności, gdy nie przekonało się jeszcze o tym. że jego własne może zostać naruszone. W momencie przyznania mu praw politycznych człowiek z ludu traktuje swoje prawa tak samo jak dziecko otaczające je przedmioty i można do niego zastosować znane powiedzenie: Homo puer robustus.
Widać to w samej Ameryce. Obywatele stanów, w których najwcześniej przyznano prawa polityczne, najlepiej potrafią się również nimi posługiwać.
Nigdy nie dość powtarzać, że nie istnieje nic bardziej obfitującego we wspaniałe rezultaty niż sztuka wolności i że jednocześnie nie ma nic trudniejszego niż uczenie się jej, Inaczej dzieje się w wypadku despotyzmu. Despotyzm często obiecuje, że naprawi istniejące zło, że wzmocni prawo, zaopiekuje się prześladowanymi i wprowadzi społeczny ład. Narody dają się uśpić krótkotrwałemu dobrobytowi, jaki despotyzm przynosi, aby potem obudzić się w niedoli. Natomiast wolność rodzi się zwykle wśród buiz, utrwala z trudem wśród waśni, a swe dobrodziejstwa pozwala ocenić dopiero wtedy, gdy się zestarzeje.
O poszanowaniu prawa w Stanach Zjednoczonych
Nie zawsze można powołać cały naród do bezpośredniego lub pośredniego uczestnictwa w tworzeniu praw, lecz jeżeli jest to możliwe, autorytet praw bardzo na tym zyskuje. Ludowy rodowód prawodawstwa, który nie sprzyja zazwyczaj jego szczególnej wartości, wpływa ogromnie na jego silę.
W sformułowaniu woli całego narodu tkwi cudotwórcza siła. Kiedy wola ta ujawnia się w pełni, nawet nadzieje ludzi, którzy chcieliby z nią walczyć, są nią przytłoczone.