220 Wybór autorów polskich
O UŻYCIU TYCH POWIASTEK1
Powiastki te nie są próżną igraszką fantazji; nie chciałbym, żeby je dzieci za zabawkę tylko uważały. W dawnych wydaniach każda powiastka miała osobne miejsce, osobną zajmowała kartę: czyniłem to dla prawdziwego pożytku. Chciałem, żeby dzieci czytały je powoli, stopniowo, układały je sobie w główkach porządnie, żeby się nad każdą zastanowić mogły, żeby każdą uważały za całość, każdą prawdę za odrębną, żeby im się po przeczytaniu jednej nie nasuwała zaraz druga i nie psuła skutku pierwszej. Teraz postanowiłem je wydać w jednym ciągu, bo mi przyszło na myśl, że złemu użyciu zaradzić można. Dzieci same dzieł nie nabywają, kupują je starsi, czy to Rodzice, czy Opiekunowie, czy Nauczyciele; w ich ręku najpierwej jest dzieło. Do nich więc parę słów wypada mi przemówić.
Najprzód przestrzegam, żeby tej książki nie oddawano wprost dziecku do ręki, bo wtenczas w jednej chwili wszystko bywa zużyte, i cała korzyść straconą. Troskliwa Matka lub Ojciec pozwolą dziecku jedną powiastkę z uwagą przy sobie przeczytać, pozwolą mu ją przepisać, dopilnują nawet żeby ją dziecko porządnie, z całą uwagą przepisało. Każą się jej na pamięć nauczyć, wyjaśnią; rozmówią się o niej, wywiodą naukę moralną, pozwolą dziecku dłużej nad nią pomyśleć, pozwolą mu ją przerobić na prozę, i różne przejdą ćwiczenia, które uważać będą za korzystne dla dziecka; schowają książkę, i po niejakim czasie, jak się już z jednej powiastki korzyść pokaże, w nagrodę niejako pozwolą odczytać drugą.
Życzyłbym, żeby przyzwyczajając dzieci do szanowania książek, starannie kazać oprawić te powiastki, obwinąć w papier, i z największą ostrożnością dać je w rękę dziecku, z uwagą, że tak z każdą książką postąpić należy, bo jak się szanuje książki, taką się z nich korzyść odnosi. Byłoby to wielką dla serca mego pociechą, i, jakkolwiek handel straciłby na tym, miłoby mi było spotykać we wszystkich domach ten początek szanowania książek, co w kraju naszym tak bardzo zaniedbane.
Jakkolwiek każdy zapewne stosowne potrafi dla dzieci ćwiczenia przy bajeczkach wymyślić, przedstawiam niektóre, jakie mi na myśl przyszły. Weźmy na przykład powiastkę:
CHŁOPCZYK WCHODZI SAM W SIEBIE
Wstałem rano,
Jeść mi dano,
Chodzę sobie,
Nic nie robię;
Ludzie inni Bardzo czynni:
Ten rąbie, choć stary,
Ten dźwiga ciężary,
Ten się uczy, ten pisze,
Ta dziecinę kołysze,
Ta szyje, ta pierze,
Każdy się do czegoś bierze;
Ja-ż jeden mam być próżniakiem?
Po pytaniu takim Myślę sobie:
I ja też co zrobię.
Poskrobałem patyczki,
Zrobiłem z nich koszyczki!
Niech pracują i mali.
Nie będą już gadali:
„Ach! to próżniak nielada,
Darmo kaszę nam zjada.”
Po odczytaniu tej powiastki następne nasuwają się uwagi: Otóż i mamy chłopczyka, który się zastanowił nad sobą. Był próżniakiem, darmozjadem; ale pomyślał sobie: „źle! wszyscy pracują i ja powinienem pracować”. Zajął się stosownym do swoich sił zatrudnieniem, zaczął wyplatać koszyczki. Lubię dzieci czynne. To mnie już zapewnia,-że nie będą później próżniakami. Kto się nauczył wcześnie ukochać pracę, będzie pracowitym człowiekiem.[...]
u
Wstęp do Stu nowych powiastek dla dzieci z dodaniem wierszyków moralnych. Warszawa 1855 (wyd. II).