1 (124) 2

1 (124) 2



248 Wybór autorów polskich

W głodzie ludzie ludzi na okrętach pożerają, u nas biedny wieśniak idzie do lasu, zbiera korzonki, trawę, grzyby najczęściej szkodliwe, i śmiało powiedzieć można, że się trucizną karmi. Głód! okropne to słowo zawiera w sobie najdotkliwsze męki, śmierć najboleśniejszą. Są tacy, którzy nie wierząc, aby u nas, wśród tak żyznej ziemi, z głodu umierać można, zasłaniają się starą przypowieścią, że „Kogo Pan Bóg stworzył, tego nie umorzył” — a jednak zdarza się słyszeć inne osoby tak dokładnie opisujące śmierć głodową, twarz opuchłą, krwią zabiegłe oczy, niemoc konającego, iż zapewne musiały same na to patrzeć — dlaczego? jak? kiedy? mniejsza o to, nie chcemy tu wspominać bliższych nas lub teraźniejszych czasów, ale jest dowiedzioną przynajmniej historycznie, pewnością, że w pierwszej połowie XIV wieku kilkakrotnie Polska tym srogim gościem nawiedzoną była.

Otóż jednego dnia rzekł Piotr do żony:

— Kobieto, wczoraj dworscy wybrali u mnie ostatnią garstkę żyta, król ma pono przyjeżdżać, pan zapasy zbiera, a nam bydło wypadło: już nic nie mam na wyżywienie wasze. [...]

II

PANICZ, PODDANY I SĘDZIA

Na koniec Dańko i Magdeczka przybyli na smug rozległy, od południa lasem objęty i pilnie zaczęli upatrywać — to listków szczawiu, to między bliżej rosnącymi sosnami— mleczaków i innych grzybów. Już blisko pół godziny zajęła im ta robota i z pełną płachtą mieli właśnie powracać do domu, gdy niespodziewanie ogromny pies obces ku nim się rzucił.

Magdeczka krzyknęła przeraźliwie: poznała dworskiego brytana i zaczęła z całych sił ku wsi uciekać; ale wieś była daleko, a pies mógł w dwóch skokach dziewczynkę pochwycić. Wtedy Dańko, niewiele myśląc, rzucił płachtę na ziemię, sam bez kawałka kija w ręku, bezbronny i z obnażoną piersią cisnął się między psa a siostrę i pochwycił brytana za gardło. W tej też chwili spostrzegł, że pies nie sam przybył, lecz tylko na kilka kroków pana swego poprzedzał, a panem jego był syn Kaszubskiego, dziewięcioletni Borysław.

— Paniątko! — krzyknął Dańko. — Paniątko, miejcie litość, odwołajcie waszego brytana!

Pies tymczasem mocował się z dzielnym chłopakiem tak, że się oba na trawę powalili, Magdeczka uciekała ciągle, a z Dańkowego ramienia krople krwi ściekały.

—    Dobrze, Tatar! dobrze, Tatar! — mówiło paniątko — zobaczymy, kto mocniejszy, chłop, czy ty!

—    Paniczu mój! — wołał ciągle Dańko — odwołajcie psa tego, bo to jakoś nieszczęśliwie się skończy.

Lecz Borysław stał z daleka i patrzył ciekawie, a na psa wołał tylko:

—    Dobrze, bierz, Tatar! dobrze, bierz, Tatar!

Brytan też w tę i owę rzucał się stronę, ciął zębem to w piersi, to w ramiona, gdzie tylko mógł zwięzionym pyskiem ciała zachwycić; ale mocne ręce na wodzy go trzymały. Dańko pracą całego życia zahartowane miał siły i bronił się odważnie zaciekłemu zwierzęciu. Na koniec widząc, że znikąd pomocy dla niego nie ma, słysząc ciągle nieludzki śmiech złego dziecka pańskiego, i w nim serce jakimś nadzwyczajnym gniewem, niezwykłym oburzeniem zawrzało. Zebrał naraz całą moc swoją, przygniótł kolanami do ziemi brytana, w oba ramiona gardło mu ścisnął; czuł, że go także ostre zęby schwytały, ale pierwej, nim tchu mu zabrakło, ściągnął konwulsyjnie ręce, pies jęknął, a potem oba legli na murawie; Tatar nie miał już więcej z niej powstać.

Wtedy dopiero Borysław zbliżył się ku zapaśnikom; serce mocno mu biło w piersiach, bo chociaż to był chłopiec zły i źle wychowany, przecież i jemu dał Bóg na stróża anioła sędzię, którego ludzie sumieniem zowią. Przelęknął się okropnie, widząc dwa ciała, jedno na drugim, bez ruchu leżące. Zawołał Tatara — milczenie mu odpowiedziało; zawołał na chłopca — milczenie znowu; chciał uciekać, ale mu strach było samemu do domu wracać przez wieś, gdzie także psy trzymano. Stał parę chwil sam, me wiedząc co począć, gdzie się schować. Chociaż żadnego nie było niebezpieczeństwa, drżał jak listek, bo domyślał się więcej sercem, niż rozumem, że to, co uczynił, godnym było kary. Patrzył przed siebie zdumiony, aż zdało mu się, że wiejski chłopiec zrobił lekkie poruszenie. Borysław znowu chciał uciekać, lecz znowu odwagi i sił mu nie stało. Przez tę parę chwil Dańko przyszedł do siebie, z trudnością splecione ręce rozerwał, podniósł się, i blady, chwiejący, krwią zbryzgany, stanął nad cielskiem zaduszonego brytana.

—    Źle paniątko zrobiło — rzekł słabym głosem — źle bardzo, że rozjad-lego psiska do nogi nie chciało przywołać. Teraz może mi przyjdzie kilka dni poleżeć, a to nędzne zwierzę nie powstanie więcej.

Na te słowa cała bojazń Borysława minęła, w miejsce jej gniew go straszny ogarnął, iak to zwykle bywa z niegodziwymi dziećmi, w których, po najzba-wienniejszym wrażeniu, najgorsze budzą się namiętności. A jeszcze trzeba powiedzieć, że ów już nieżywy Tatar był mu najulubieńszym ze wszystkich


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1 (101) 202 Wybór autorów polskich Część czwarta ROZMOWY HELENKI Z MAMĄ Rozmo wa cl z iewię t nas ta
1 (102) 2 204 Wybór autorów polskich Matka jego miała przyjaciela zegarmistrza; za dobrych czasów ni
1 (103) 2 206 Wybór autorów polskich nach wiszą piękne zbroje, komora niepróżna; wódki gdańskiej naw
1 (105) 2 nu Wybór autorów polskich wyrzekł K rólewic —jako innej żony mieć nie chcę, tylko tę Franc
1 (106) 3 212 Wybór autorów polskichDrugą grą niemowlęcą jest spotykanie się czoła, schylanie główki
1 (107) 214 Wybór autorów polskich ELŻBIETA JARACZEWSKA ZOFIA I EMILIA* (Fragment) To mówiąc wprowad
1 (109) 3 21ii Wybór autorów polskich CHORY KOTEK Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku, I przyszed
1 (110) 2 220 Wybór autorów polskich O UŻYCIU TYCH POWIASTEK1 Powiastki te nie są próżną igraszką fa
1 (111) 3 _ .    Wybór autorów polskich Część pierwsza WST£P* Raz powiedziałem: ja dl
1 (114) 228 Wybór autorów polskich ciekawości zadajesz pan te pytania, jednakże radeśmy wiedzieć, cz
1 (116) 232 Wybór autorów polskich namiotu, mogącego mieć u spodu blisko ośm łokci przestrzeni i wyb
1 (117) 2 234 Wybór autorów polskich Emma, prócz modlitwy i nauki, na zabawie trawiła czas cały; już
1 (118) 236 Wybór autorów polskich Stój, koniczku mój, Stój, koniczku, stój, Jak podjesz dobrze obro
1 (119) 2 238 Wybór autorów polskich Nas powarzy zima, A gałązki nie ma. Wiosenko nadobna, Aniołom p
1 (120) 3 240    Wybór autorów polskich Co dzień on zza rdzawej kraty Śpiewa piosnkę
1 (121) 2 242 Wybór autorów polskich PRZYGRYWKA do PIOSNEK WIEJSKICH* (Fragment) Do braci Wielkopola
1 (123) 246 Wybór autorów polskich NARCYZA ŻMICHOWSKA DAŃKO Z JAWURU* I GŁÓD Roku Pańskiego 1325, w
1 (125) 2 250 Wybór autorów polskich psów ojcowskich: rosły, silny, zły taki, że go wszyscy domownic
1 (126) 2 252 Wybór autorów polskich stwo; jeśli nad nimi pan Kaszuba zacznie się srożyć, to już chy

więcej podobnych podstron