140 Proza fantastycznonaukowa
i wydarzeń. Technika pełni tu rolę rekwizytu, którego obecność jest potrzeo-na, ale tylko jako wyznacznik „inności” scenerii.
Fiałkowski nie sugeruje w swych utworach, że ludzie przyszłości będą herosami bez skazy, że znikną nienawiść, głupota i podłość. Bohater z opowiadania Lot ku Ziemi kosztem życia współtowarzyszy z uszkodzonego kosmolotu próbuje ocalić własną skórę. W noweli Jej glos zwyczajne, niskie instynkty ludzkie stają się źródłem legendy o „falowcach”. Pisarz kończy swoje „mikrokryminały” kosmiczne zgodnie z konwencją „prawdziwych” powieści sensacyjnych: zbrodniarza spotyka zasłużona kara, sprawiedliwość triumfuje. Opowiadania te nie należą jednak do utworów najlepszych.
Zdecydowanie wartościowsze są te utwory, w których dochodzi do konfrontacji człowieka ze stworzonymi przez niego myślącymi mechanizmami. Mnemokopia profesora z Szansy śmierci (jedna z najlepszych nowel pisarza) staje się spotworniałym symbolem wielkości i nędzy człowieczeństwa. Niszczy dawcę osobowości, bo sama, będąc doskonałą, uważa człowieka za twój przejściowy. Równocześnie — wiedząc, że ginie — stara się uratować swojego twórcę. To druga strona człowieczeństwa. Filozofia Fiałkowskiego nie jest natrętna. Wymowę Szansy śmierci trudno nawet nazwać filozofią. Jest to raczej refleksja o odpowiedzialności moralnej za wyniki eksperymentów naukowych, a zarazem zaduma nad solidarnością gatunku ludzkiego w obliczu niebezpieczeństwa.
W tytułowym opowiadaniu Wróble Galaktyki pisarz rozważa problem miejsca ludzkości w Kosmosie. Jego pogląd na temat posłannictwa człowieka odbiega od przyjętego w fantastyce naukowej schematu. Przybysze z przestrzeni międzyplanetarnej lekceważą Ziemian. Fiałkowski odważył się zasugerować, że jeśli nawet istnieją cywilizacje wielekroć przewyższające ziemską, to nie wiadomo, czy ci, którzy je stworzyli, zechcą nawiazać z nami kontakt. Po prostu może zabraknąć płaszczyzny porozumienia. „Ich technika wyprzedza naszą o setki, może tysiące lat... — mówi jeden z bohaterów. — Nikt nie chciał się z nami porozumieć... Rozumiecie, co to znaczy? [...]. Wymyśliliśmy nawet inwazję i uwierzyli w nią bez zastrzeżeń. Wymyśliliśmy inwazję, bo przez myśj nam nie przeszło, że oni przylecieli do nas tylko po zapas paliwa, że potraktowali nas jak wróble...”1 Wróble, o których wie się, że istnieją, ale nie zwraca na nie uwagi. Są zbyt pospolite...
W pierwszym tomiku Fiałkowskiego, a mianowicie we Wróblach Galaktyki, znalazły się także trzy opowieści ujmujące przyszłość „na wesoło”.
K. Fiałkowski: Wróble Galaktyki. Warszawa 1963, s. 121—122.