226 ROZDZIAl X
w propagandystę. Pięknoduchostwo jest poważną dziennikarską wadą. Francu ska filozofka Jacąueline Russ mówi, że człowiek etyczny powinien kierować się „zasadą rzeczywistości”.
Zasada rzeczywistości mówi nam: Bądźcie przenikliwi, obserwujcie rzeczywistość taką, jaką ona jest, bez najmniejszych złudzeń, umiejcie zobaczyć i pomyśleć to, co najgorsze Rzeczywistość może oczywiście otworzyć się na radość, lecz radość jest tylko odwrotną stro-ną gorzkiego i mrocznego „medalu”. A zatem starajcie się pojąć rzeczywistość, przyjąć ją. zaakceptować! W historii filozofii wybitnym mistrzem tego realizmu był Schopenhauer. Jak najdalszy od dających otuchę epopei metafizycznych, odwołuje się on do zasady rzeczywistości i pozbawia nas złudzeń'*.
Poczucie realizmu połączone z cnotą pokory pozwala dziennikarzowi uniknąć wielu błędów związanych z niepewnymi źródłami informacji. Brak pokory i poczucia realizmu prowadzi do braku poznawczego krytycyzmu'1. Niestety, rutyna, brak czasu, lenistwo sprawiają, że dziennikarze zbyt często traktują źródła bezkrytycznie.
Jak już zaznaczono, liczba dziennikarskich cnót jest zapewne niewyczerpana. Nie stanowi to jednak słabości etyki cnót. Podobnie jest z normami, które można mnożyć w nieskończoność, chociaż w porównaniu z etyką cnót, etyka norm jest prostszym, łatwiejszym sposobem kontrolowania dziennikarskich zachowań. Cnoty trzeba wypracowywać i pielęgnować, norm wystarczy przestrzegać. Tak więc zamiast kształcić cnoty, tworzy się normy, zabijające ludzką wrażliwość. Warunki pracy w mediach szczególnie sprzyjają jej stopniowej, niezauważalnej utracie.
X. pracuje w wysokonakładowym piśmie. Jest nadal młody, ale rysy mu stwardniały, od lat walczy, by nie utonąć. Pamiętam czas, gdy miał ideały. Teraz wygląda jak drapieżnik. Tak ukształtowała go dżungla mediów. Kłócimy się. On uważa, że w mediach niezłego w sferze moralnej się nie dzieje. (..)
J. przed chwilą była taka młoda, a już przekracza smugę cienia. Udało jej się, stała się małą, drapieżną rybą, której czasami wydaje się, że jest rekinem. Jest agresywna, kiedy cokolwiek złego powiem o wielkich i małych telewizyjnych braciach. Jak przystało na rekin ka, jest pewna, że to ona najlepiej rozumie ocean*2.
Za zasadnością oparcia etyki dziennikarskiej na cnotach, a nie normach, przemawia sama ewolucja mediów i powstawanie nowych form przekazu. We współczesnych, nawet deontologicznych mediach, istnieją osobowości (persortality), równie ważne dla odbiorcy jak sama informacja”.
50 ]. Russ, Współczesna myśl etyczna, tłum. A. Kuryś, IW PAX, Warszawa 2006, s. 38.
51 „Niewątpliwie już w samym pytaniu o źródła, o pochodzenie jakiegokolwiek zjawiska, tkwi jego realtywizacja, jego de-absolutyzacja. Pytanie o źródła jest zakwestionowaniem ważności status quo, bo dopuszcza myślenie o czym innym". H. Buczyńska-Carewicz, Miejsca, strony, okolice. Przy czynek do fenomenologii przestrzeni, Universitas, Kraków 2006, s. 52.
M Smecz (T. Jastrun), Z ukosa. Plus-Minus, „Rzeczpospolita", 7-8 XII 2002.
” M. Shingler, C. Wieringc, On. Air. Methods and Meaning of Radio, Arnold, I ondon NY Syd ncy- Auckland. 1998. s. 94-110.
Tak jak można tworzyć i wciąż uzupełniać listę dziennikarskich cnót, których posiadanie pomaga uprawiać zawód etycznie, tak można wskazywać na dziennikarskie grzechy. Obie listy są otwarte. O ile jednak można próbować układać jakąś przybliżoną przynajmniej hierarchię cnót, o tyle trudno mówić o takiej hierarchii w przypadku grzechów.
W różnych okresach pojawiają się z różnym natężeniem. Niemniej jednak po 1989 roku niektóre z nich są obecne stale. Janina Paradowska z tygodnika „Polityka” uważa, że polskim dziennikarzom brakuje rzetelności i obiektywizmu, mają zaburzoną hierarchię spraw, czyli nie odróżniają spraw ważnych od nieistotnych, ich emocje górują nad racjonalnymi argumentami, są chaotyczni i stają się często „pionkami w cudzych grach*54. J. Paradowska trafnie i bezlitośnie wypunktowała słabości polskiego dziennikarstwa.
Jan Skórzyński, wieloletni dziennikarz „Rzeczpospolitej”, jako pierwszy z sześciu grzechów naszych dziennikarzy wymienia lenistwo.
Co jest dominującym gatunkiem naszego dziennikarstwa? Wywiad. Dlaczego? Bo to najłatwiejsze i nie wymaga większego trudu. Wystarczy namówić jakąś znaną publicznie osobę, podstawić jej mikrofon i gotowe. Wywiad obarcza naszego rozmówcę nie tylko lwią częścią pracy nad publikacją, ale też przerzuca na niego odpowiedzialność za to, co się w niej znajduje. Dziennikarz umywa ręce - on tylko przekazuje to, co bohater zechciał mu powiedzieć. Sprawdzać ile w tym prawdyss?
Innym grzechem jest stronniczość. Jego lustrzanym odbiciem „tumiwisizm”.
To w pewnym sensie odwrotność stronniczości - całkowity brak zaangażowania w cokolwiek. Wygodna postawa beznamiętnego obserwatora, który chłodnym okiem patrzy na rozgrywające się wokół niego wydarzenia, tak jakby one go nie dotyczyły. Nie chodzi tu o wybory ideowe, ale o motywacje do pełnienia zawodu, który czymś przecież powinien się różnić od szlachetnej skądinąd profesji sprzedawcy czy weterynarza.(...) Czy nam się to podoba czy nie, dziennikarstwo obarczone jest pewną misją*.
Jednak nie wszystkie media mają misję, więc ludzie mediów nie muszą się do niej poczuwać. Tak więc to, co jest grzechem w dziennikarstwie i mediach deon-tologicznych nie musi automatycznie być grzechem w mediach teleologicznych.
J. Skórzyński widzi też w polskim dziennikarstwie infantylizm. Pisze:
Mam wrażenie, że coraz częściej traktujemy swoich czytelników i słuchaczy jak dzieci. Obniżamy poziom publikacji czy audycji, posługujemy się najtańszymi chwytami, wy-
M J. Paradowska, Grzechy główne mediów, „Press”, 11, 2002.
" I. Skórzyński, Sześć grzechów polskiego dziennikarstwa, (w:) R. Rubinkicwicz, S. Zięba (red.). Sacrum i kultura. Chrześcijańskie korzenie przyszłości. Towarzystwo Naukowe KUL Lublin 2000. s. 206.