238
ROZDZIAl XI
Tymczasem wielu dziennikarzy o najwyższych standardach profesjonal nych i etycznych, wśród nich Ewa Milewicz i Jacek Żakowski, zadeklarowało, że oświadczeń nie złożą. Pomiędzy stanowiskiem Rady Etyki Mediów a częścią środowiska wystąpił konflikt wyznawanych wartości.
E. Milewicz napisała na swoim blogu:
Słyszę, że: A. lekceważę prawo, bo odmawiam złożenia oświadczenia lustracyjnego; Ił odmawiam poddania się lustracji. Co do A. Nie lekceważę prawa. Mówi ono, że jeśli człowiek nie złoży oświadczenia lustracyjnego to traci prawo wykonywania funkcji publicznej. Czyli że dziennikarz musi przestać być dziennikarzem. Nie składając oświadczenia godzę się na to, że będę musiała zająć się czymś innym. Może prowadzeniem pasmanterii? Lubię guziki. Chyba że Trybunał Konstytucyjny jakoś zreformuje ustawę i np. uzna, że można oświadczenia nie składać. B. Nie złożę oświadczenia, ale lustracji tak i tak będę poddana. Nowelizacja ustawy lustracyjnej przewiduje bowiem dwa tryby lustracji. Jeden - łagod niejszy - via sądy. Człowiek składa oświadcznie lustracyjne, jeśli IPN ma do niego zastrzc żenią, oświadczenie trafia do sądu. A sądy - jak wiadomo - często uznawały, że lustrowa ny jest OK. Drugi tryb lustracji prowadzić będzie IPN. Publikować zacznie w ciągu najbliższych miesięcy katalogi m.in. funkcjonariuszy, TW, osób inwigilowanych, czyli opozycji PRL-owskiej. jak ktoś trafi do katalogu TW, to będzie w nim tkwić po wsze czasy. Nawet jeśli sąd uzna, że nie był TW. / od tego człowiek nie może się uchylić. Państwo więc i tak mnie zlustruje. Natomiast ja sama do tego ręki nie przyłożę, bo nie widzę żadnego powodu, abym się miała tłumaczyć ze swego życia. I to władzy, która grozi zakazem pisania'1.
Konflikt wartości charakteryzuje się tym, że istnieją mocne argumenty za każdym stanowiskiem. Dlatego dziwi, że Rada Etyki Mediów wydała oświadczenie nieuwzględniające istotnych wartości, do których odwoływali się przeciwni cy obowiązującej formy lustracji (w maju 2007 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że ustawa lustracyjna jest sprzeczna z Konstytucją).
Innym przykładem ilustrującym konflikt wartości jest tzw. seksafera, która pod koniec 2006 r. wstrząsnęła polską sceną polityczną i opinią publiczną. „Gazeta Wy borcza”, a za nią inne media, poinformowały o przypadkach molestowania kobiet przez polityków Samoobrony, partii będącej wówczas w koalicji rządzącej.
Rada Etyki Mediów skrytykowała sposób relacjonowania afery przez media, które - jej zdaniem - dały się wciągnąć w rozgrywkę polityczną.
Powinnością dziennikarzy jest kontrolowanie władzy w imieniu społeczeństwa i ujawnianie zła popełnianego przez polityków. Takim złem jest na pewno molestowanie seksual ne, zwłaszcza szantaż wobec podwładnych.
Po ujawnieniu podejrzeń przez „Gazetę Wyborczą” nastąpiła eskalacja publikacji za wie rających sensacyjne szczegóły, często słabo udokumentowane, wywołujące w opinii publicznej zamęt. Doszło do karygodnego upublicznienia danych osoby prywatnej („GW" 8.12.2006).
Dziennikarze głównych mediów opiniotwórczych dali się wciągnąć w rozgrywkę polityczną, zamiast poprzestać na informowaniu o przebiegu prokuratorskiego śledztwa.
PRZYKŁADY Z PRAKTYKI
Wszystko to narusza zapisaną w Karcie Etycznej Mediów zasadę kierowania się przede wszystkim dobrem odbiorcy. Dobru temu szkodzi również zaprzątanie czytelników, widzów i słuchaczy, w tym młodzieży, niesmacznymi i gorszącymi informacjami o zachowaniach wykreowanych przez media bohaterów afery2.
E. Milewicz oświadczenie Rady skomentowała następująco:
Powinnością dziennikarza jest stawanie po stronie ofiary. Szczególnie gdy nad tą ofiarą pastwi się władza. Marcin Kącki, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, natrafił na ofiary działaczy Samoobrony. Nie splunął z pogardą, że to brudne sprawki. Nie zaczął dywagować, czy pisząc o molestowaniu seksualnym kobiet, zgorszy młodzież.
Marcin Kącki był człowiekiem, który nie tylko wysłuchał kilku kobiet skarżących się na molestowanie przez niektórych polityków Samoobrony. Zapewnił im też anonimowość i dyskrecję. Spełnił ich nadzieje, że ujawnienie przemocy, jakiej były poddawane, pozwoli im zacząć nowe życie.
To Andrzej Lepper w telewizji ogłosił, jak się nazywa molestowana kobieta. To Aneta Krawczyk iv TVN 24 zdecydowała się pokazać twarz.
Tak, to media wykreowały bohaterów tej afery. Gdyby nie media, ileś kobiet nadal by odpracowywało w łóżku łaskę pracy w biurach poselskich, w agencjach rządowych itp. Tak, to media i wymiar sprawiedliwości przyczynią się - mam nadzieję - do wyrzucenia z życia publicznego rozmaitych lumpów.
Media są nie tylko po to, aby pokazywać rocznice, przecięcia wstęg czy inne aromatyczne imprezy. Media są też po to, aby czytelnikom, widzom i słuchaczom powiedzieć: wokół jest dużo zła. Rozejrzyj się. Zrób coś.
Tym czymś, akurat dla Rady Etyki Mediów, byłby np. protest przeciw groźbom wicepremierów, że będą zamykać gazety; że zmienią prawo prasowe tak, aby bezpieczne było pisanie tylko o kwiatkach.
I szanowna Rada Etyki Mediów niech coś powie w tych kwestiach. Niech narazi się politykom, a nie tylko demonstruje swoją dziewczęcą wrażliwość na niedoskonałości tego świata. I etyczną wyższość nad zwykłymi dziennikarzami
Rada Etyki Mediów przyjęła inną hierarchię wartości niż dziennikarze i - niestety - uznała ją za jedynie słuszną. Czytelnikom pozostawiam ocenę, które wartości stoją wyżej w hierarchii, ale nie ukrywam, że etyczna perspektywa przyjęta przez dziennikarzy jest mi bez porównania bliższa, niż prezentowana przez REM. Wydaje się, że Rada bardziej kierowała się etyką sztywnych norm, a dziennikarze etyką cnót.
Z kryptoreklamą wiąże się wiele mitów. Autor każdej publikacji mającej pozytywny wydźwięk, może zostać posądzony o kryptoreklamę. W istocie jest to
www.cwamilcwtcz/blox.pl. 6 III 2007.
Za: „Tygodnik Powszechny", 52 (2998), 24 XII 2006, s. 15. ” Tamże.