110
ją dość dowolnie, nierzadko brak ich zupełnie. Tak wyglądały rękopisy Mickiewicza (o którego autorską interpunkcję toczyły się długie i zażarte dyskusje w gronie redakcyjnym Dziel wszystkich pod redakcją Konrada Górskiego), tak pisał często Jan Kasprowicz, z reguły Jan Lechoń.
Tradycyjnie już przedmiotem sporów edytorskich jest indywidualna interpunkcja Norwida. Najkrócej rzecz ujmując: Norwid stosował znaki przestankowe w zasadzie te same, które stosujemy dziś, ale nie zawsze zgodnie z normą dzisiejszą; nadawał im niekiedy inne znaczenia, niż czyni to współczesny nam obyczaj interpunkcyjny. Dotyczy to zwłaszcza znaku zapytania. Wskazał na to Konrad Górski38, przytaczając z autografu fragment wiersza Tajemnica (z cyklu Vademecum), fragment, w którym „słynny pisarz" -zastanawia się, dlaczego w czasach rzymskich nie wie-
Nietrudno zauważyć, że zaimek „co”, który może występować w funkcji pytajnej lub względnej, użyty tu został w tej drugiej: otwiera zdanie dopełnieniowe. Jednakże następujący po nim znak interpunkcyjny nadaje mu (przynajmniej w dzisiejszym odbiorze) funkcję pylajną, co zniekształca odbiór. Intencją autora na pewno nie było postawienie tu pytania. Można jednak domniemywać sygnał intonacyjny - prawdopodobnie zawieszenie głosu przed każdym z członów wyliczenia, w celu ich silniejszego zaakcentowania. W tej sytuacji należy zastosować taki zabieg modernizacyjny, który by tę intencję oddał w dzisiejszym systemie przestankowania. Górski proponuje tu, z przekonywającą argumentacją, zastąpienie pytajnika myślnikiem, co - jak się wydaje - pozwoliłoby autorski zamiar dość precyzyjnie oddać:
Co - Ezechiel... *
Taki „przekład” z jednego systemu interpunkcyjnego na inny jest i puszczalny, tym bardziej, że jego zaniechanie utrudniłoby rozumienie tekstu. (Przy okazji zauważmy, że modernizacja usunęła cudzysłowy na początku każdego wersu. Powszechny w XIX i na początku XX wieku obyczaj nakazywał na całej przestrzeni cytowanej myśli lub wypowiedzi kolejny wers lub kolejną strofę otwierać - ale tylko otwierać! - cudzysłowem. Zamykał się on z końcem wypowiedzi. Dziś cały cytat ujmujemy w jeden cudzysłów). Przed takim zabiegiem modernizacyjnym musiałoby wstrzymać edytora przekonanie, że sam kształt graficzny tekstu należy w jakimś stopniu do elementów poetyki autora; że zastosowanie znaku ma sens w konwencjach poezji wizualnej. Taki wypadek nie został tu rozpoznany.
Trzeba jednak zaznaczyć, że jeden z najwybitniejszych znawców Norwida, Juliusz Wiktor Gomulicki, opowiada się zdecydowanie za pozostawieniem owych znaków zapytania. Pytajnik - pisze w uzasadnieniu swego stanowiska - staje się .jednym z jego [Norwida - R.L.] najulu-bieńszych i najbardziej charakterystycznych środków ekspresji poetyckiej, a przy tym środkiem w oryginalny sposób zindywidualizowanym, umieszczonym bowiem nie na końcu zdania, ale [...] na jego początku albo w środku, bezpośrednio po wszelkiego rodzaju zaimkach, spójnikach i partykułach, którym można nadać formę pytajną (co, cóż, skąd, czy itd.). Znak to typowo antycypacyjny, dobitnie wyodrębniający \ i wzmacniający wyraz, po którym go umieszczono, i nadający mu dużą wartość ekspresywną, a równocześnie w oryginalny sposób rozłamujący spokojne skądinąd zdanie [...]”; i w konkluzji: znak ów jest „przejawem świadomej woli autora, którą należy koniecznie uszano-
Jak wynika z przedstawionych wyżej rozważań obu edytorów - nie ma jednej, obowiązującej normy modernizacyjnej. Obydwaj pozostają przy swoich poglądach i stosują własne rozwiązania. Różni ich rozpoznanie i ocena intencji autorskich, te zaś winny decydować o brzmieniu tekstu. Jest to kolejny (nie pierwszy i nie ostami) przykład, że nie istnieje I tak zwany tekst kanoniczny; że wizja określana terminem editio ne va-rieiur („wydanie niezmienialne”, o tekście ustalonym raz na zawsze) jest tylko marzeniem wydawcy.