UCHODŹCY Z KASTY
chodzenia od judaizmu, jego obyczajów i etosu. Chrzest często zatraca! tu sens religijny i był tytko zewnętrznym wyrazem daleko posuniętego procesu asymilowania się, ostatecznego wyjścia z kasty. Konwersje Żydów — tak pospolite w końcu wieku XIX w świecśe inteligencji — zatracały swój sens religijny i byfs przede wszystkim formą społecznego i kulturalnego utożsamienia się z światem nieżydowskim.
Ale i wtedy nie we wszystkich wypadkach były to decyzje lat-we. Nawet u ludzi religijnie indyferentnych zachowały się pewne tradycje, pewne przywiązania, choćby w postaci lojalności wobec rodziców czy dziadków. Wyrażenie „chrzczę się ze względu na los moich dzieci, sam bym się nigdy nie ochrzcił” było dość pospolite w tych środowiskach.
Inaczej jednak było w epokach intensywnego życia religijnego. W wieku XVII czy XVIII zmiana wyznania dla Żyda była decyzją nadzwyczaj trudną i poważną. I to sprawiało, że wypadki neo-fictwa nie były zbyt częste. Prawo i panujące mores stwarzały przed neofitą pociągające perspektywy. Chrzest prowadził do nobilitacji, oznaczał kolosalny awans osobisty. Prawo i mores mogły sobie tu były pozwolić na taką hojność: liczba Żydów, która z niej korzystała, była stosunkowo mała.
III
Pewien moment zasługuje tu raz jeszcze na specjalne podkreślenie. Żydzi stanowili kastę pogardzaną, kastę „parchów”.
W stosunkach z nie-Żydami Żydzi bez wahania przyjmowali taką definicję i zgodnie z nią się zachowywali.
„Na zewnątrz” Żyd czul się więc „parchem”. Stara! się być „porządnym żydkiem”, choć nie zawsze mu się to udawało. Wszystko to jednak się zmieniało, gdy od stosunków ze światem zewnętrznym przechodził do życia we własnej gromadzie.
Żyd polski czuł się członkiem wielkiej wspólnoty religijnej, był spadkobiercą bogatych tradycji historyczno-kulturalnych.
. y. «-szvstko jednak czul się członkiem zespołu charyzmatycz-‘ j uczestnikiem charyzmy. Niewiele społeczności na świecie ^vUk> w takim stopniu rozwinięte poczucie charyzmy zbiorowej i ashwidualnej, jak Żydzi.
Żvdn tworzyli „naród wybrany”, naród Przymierza z Bonem. Warunkiem zachowania charyzmy było dokładne dotrzy-Inanie przykazań Przymierza. Samo ono miało formę umowy prawnej i wykonanie go wymagało niezwykłej dokładności i sumienności prawTiiczej. Tb, że Żyd urodził się Żydem, że tym sarnim wszedł do narodu wybranego, czyniło go współuczestnikiem charyzmy, jednostką wybraną. Nakładało to na Żyda kolosalne obowiązki, ale też i było kolosalnym w/yróżnieniem. W swych codziennych modlitwach Żyd dziękował Bogu, że stworzył go Żydem.
Porzucenie żydostwa oznaczało wyrzeczenie się charyzmy, która dzięki Przymierzu przypadła w udziale wszystkim Żydom. Chrzest byi więc nic tylko odstępstwem czy' zdradą. Był rzuceniem wyzwania Przymierzu, byl zaparciem się charyzmy. Zresztą w oczach prawowiernego Żyda ten, który nie chrzcząc się, wyrzekał się praw Zakonu, był nie o wiele lepszy od „meche-sa . Nie zmiana języka, nie zmiana „świeckich” przekonań, nie nabycie laickiego wykształcenia było kamieniem obrazy w stosunku prawowiernych Żydów do ich asymilujących się współwyznawców. Kamieniem obrazy było nieprzestrzeganie podstawowych reguł judaizmu, reguł, które wynikały z przymierza i ze strony Żydów stanowiły jego gwarancję.
Rozbieżność pomiędzy rolą „parcha” na zewnątrz i wybrańcem wewnątrz była kolosalna. Wieki działania takiego dualizmu sprawiły, że Żyd na ogól bez większej trudności przechodził od jednej roli do drugiej. Było to znacznie łatwiejsze niż wyrzeczenie się obu. Chrzest mógł Żyda zwolnić od piętna „parcha”, ale za cenę wyrzeczenia się charyzmy.
Dualizm w ocenach i postawach Żydów byl doskonale znany i światu nieżydowskiemu. Reakcje tego świata nie były wobec nie-