UCHODŹCY 7. KASTY’
nej. Nic różnił się pod tym względem od całego szeregu swyćt poprzedników. W dziejach żydostwa nie brakło jednostek, które brały na siebie rolę zapowiadanego Mesjasza i umiały pociągnąć za sobą gromady wiernych. Nie było też osobliwością, że ruch taki kończył się zerwaniem z judaizmem i przejściem do innego wyznania.
Nie będziemy tu wchodzili w dzieje Franka i jego ruchu. Dla nas ważne jest to, że punktem wyjściowym dla konwertyzmu frankistów było mistyczne i mesjanistyczne sekciarstwo żydowskie, był protest w stosunku do legalizmu i racjonalizmu rabi-nicznego. Ludzie ci, którzy ostatecznie znaleźli dla siebie miejsce w katolicyzmie, przeżyli jakiś proces duchowy, przeszli przez szereg wstrząsów religijnych. Motywy, jakimi się kierowali, były natury religijnej.
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że motywami podobnymi kierowali się i konwertyci czasów wcześniejszych. Byłoby rzeczą niezmiernie ciekawą, gdyby można było zbadać, w jakim stopniu nasilenie prądów mistyczno-sekciarskich w judaizmie szło w parze ze wzrostem neofictwa. Jest wysoce prawdopodobne, że jakaś zależność tu zachodziła i że wielu neofitów trafiło do chrześcijaństwa poprzez chasydyzm i inne formy judaistycznego mistycyzmu.
Co ponadto wiemy o frankistach ? Jacy to byli ludzie? Z jakich środowisk żydostwa polskiego się wywodzili? Te fragmentaryczne dane, jakimi rozporządzamy, umożliwiają nam wytworzenie sobie jakiegoś obrazu polskich frankistów. Nie jest to na pewno obraz dokładny, ale prawdopodobnie zbliżony do rzeczywistości.
Zachowując całą ostrożność sądu, możemy przypuścić, że frankiści rekrutowali się w dużym stopniu z ludzi zamożnych, nawet — majętnych. Twierdzenia dość rozpowszechnione wśród ich przeciwników, że frankizm pociągał ludzi bez znaczenia społecznego, nie wydają się uzasadnione. Wśród frankistów byli kupcy, dzierżawcy, samodzielni rzemieślnicy, ludzie związani z dworami magnackimi. Te fragmentaryczne dane, jakie się zachowały,
Wskazują na to, by Frank miał większe wpływy wśród biedoty Mg jakkolwiek o jakiejś części jego wyznawców da się powiedzieć, że byli biedni. Była to jednak tylko pewna część.
Wbrew też twierdzeniom ich przeciwników nie da się powiedzieć. że byli to ludzie ciemni. Przeciwnie — wiele przemawia za Mn, że byli to ludzie dość wykształceni, nie tylko w sensie tradycyjnego wykształcenia religijnego, ale również „otarci”, umiejący sobie przyswoić jakąś dozę wiedzy świeckiej, metradycyjnej. Wielu z nich — choć nie wszyscy — biegle mówiło po polsku. Niektórzy mogli znać jeszcze i inne języki. Jak to zwykle bywało, poziom świeckiego wykształcenia ich kobiet był jeszcze wyższy.
Innymi słowy, na ogół należałoby ich zaliczyć do górnej warstwy świata getta. Jeżeli nie wchodzili w skład arystokracji kahal-nej, to w każdym razie byli w swym środowisku czynnikiem nie bez znaczenia. Byli opozycją wobec rabinów. Na taką opozycję mogli sobie byli pozwolić tylko ludzi wybitniejsi, wyróżniający się majątkiem i wykształceniem, posiadający z tego tytułu jakąś dozę autorytetu. Jest też rzeczą niewątpliwą, że łączyły ich związki ekonomiczne ze światem dworsko-magnackim czy szlacheckim.
Ich rodzicami chrzestnymi z czasem bywali ludzie o wybitnych nazwiskach.
Sam Frank był przez swych dawnych współwyznawców oskarżany o nieuctwo. Oskarżenie to jednak należy traktować bardzo ostrożnie. Zarzut taki jest powszechnie stosowany we wszystkich sporach dogmatycznych. Nieukiem jest każdy, kto się z nami nie godzi. W każdym razie Frank musiał i jako człowiek, i jako intelekt coś reprezentować. Był postacią przywódczą, umiał za sobą pociągnąć większą gromadę ludzką, umiał zdobyć się na autorytet.
Tak, w najbardziej ogólnikowym ujęciu, zapewne wyglądało środowisko, z którego wyszedł frankizm. Mamy też prawo przypuszczać, że i wcześniejszy — a w pewnym stopniu i późniejszy
_ konwertyzm żydowski wychodził z podobnych środowisk.
Reprezentowali go ludzie religijni, zamożni i wykształceni. Nie
137