lid DROGA
Jechano przez przepiękne krajobrazowo rejony. Nlesleiy pasażerowldmlc o lym nic wiedzieli' bo szyby były całe brudne, więc nic z zewnątrz do nich nic docle-rolo. Co więcej, stworzyli na swój użytek własny mały kwiatek, ze wszystkimi Jego ograniczeniami, ślepotą, nie wiedząc, że jest przecież rzeczywisty świat, po który tylko trzeba sięgnąć. Przecierając Szybę.
Tym człowiekiem, któremu postawiono zadanie do realizacji jest ChrystUf/> Człowiek-Bóg. Będący integralną i nieodłączną częścią Boga. Czy sam Jest Bogiem? 1 tak, I nic. Nie Jest Bogiem jako takim, ale jest Nim jednocześnie Jako cząstka Jedynego Boga. Hindusi stosują tu najczęściej porównani*? do oceanu i kropli wody. Kropla w tym przypadku oceanem nie jest, ale skoro w oceanie się znajduje, to tak naprawdęjest nim. Podobnie z człowiekiem. Pozwolonproju być samodzielną istotą, ale tak naprawdę to jest on częścią Istoty. I tylko tym. W trakcie swojego życia musi to po prostu odkryć i z własnej woli zaakceptować..I
Chrystus-Bog jest w każdym z nas, jest w tej malej cząstce, którą nazywa się Duszą w człowieku. Chciałbym, aby w tym miejscu nie nastąpiło pomiesząriuJ pojęć i faktów. Stworzonym przez Boga był Chrystus, Człowiek-Bóg. Natomiast człowiek w sensie potocznym jest tylko jego manifestacją na planie reallzadlj;1 postawionego przed nim zadania. Jestcśmyjako ludzie drobniutką cząstką Czlo-wicka-Chryslusa, każdy osobno, niezależnie od siebie. I choć wydaje się człowlfr kowi, że jest niezależny od innych, to stanowi tylko cząstkę Człowieka, jedynego człowieka na święcie. Musimy wobec tego zdać sobie sprawę, że przed człowiek kłem w znaczeniu potocznym stoją jakby dwa zadania. Przy czym jednojest nierozerwalnie związane z drugim. Jako ludzie musimy odkryć w sobie jedność między sobą, bo wszyscy jesteśmy cząstkami Chrysiusa-Człowiekgj!. Tu więc leży wspólny cel wzajemnego wspomagania się ludzi, aby wzrastać w Duchu aż do zrealizowania się. Jako Chrystus zaś, gdy już całą swą istotą zrozumie swą Jedność, ma odkryć także jedność z Bogiem, którego jest cząstką. Te dwa zadania wyglądają na oddzielne, ale Jak się dobrze zastanowić, to mamy do czynienia z Jednym celem w życiu. Żydowski pisarz Arthur Miiller napisał kiedyś, żc „w obliczu Boga ludzie są wolni i odpowiedzialni, równocześnie obdarzęimprawem głosu i dopuszczeni do uczestnictwa w nieustannym procesie tworzenia". I
Wszystkie dążenia wielkich przewodników ludzkości zmierzały właśnie do tego, aby uświadomić nam, że celem życia jest to, o czym mówiłem przed chwilą. Inną sprawą jest, jak to uczynić.
Przede wszystkim należy przyjąć do wiadomości, że jest się kimś innym, niż to pozornie wygląda. Po drugie, chcieć posłuchać głosu serca, aby zaakceptować prawdę o sobie i swoim dziedzictwie. Po trzecie wprowadzać w życie to wszystko^ co zwraca nasze drogi do Źródła. A więc przez akceptację i rozwój. Rozwój w sensie ponownego odkrywania, a nie zdobywania (o czym wspominałem wcześniej). 1
Cale nasze życic zarówno Jako jednostki, jak i Chryslusa-Boga polega na ciągłej ewolucji, zmianie i akceptacji. Jednostka robi to na swoim małym poletku. Chru* stus-Bóg zaś jako cały Człowiek. Jedni robią to bezwiednie, intuicyjnie, Inni świa* domie. Ci, którzy odkryli co jest ich dziedzictwem i celem, pomagają tym, którzy
lego nie wiedzą (JaJestem droga, I prawda, I żywot"-Jezus). Tak powstawały wielkie systemy religijne i filozoficzne, które podążają za naukami swoich Nauczycieli. Właściwie to powinny podążać, bo zwykle więcej deformują nlżkontynuują. Jakkolwiek Jednak się dzieje to celem lego jest by razem iść w Górę. Jezus w powyższym cytacie nie mówił przecież o sobie, ale o Chrystusie, o nas wszystkich, którzy jesteśmy Chrystusem. Cytat ów znanyjcstz powszechnie znanego, niekoniecznie poprawnego, tłumaczenia biblii. Ten sam fragment można też przetłumaczyć zjęzyka aramejskiego zupełnie inaczej i wówczas brzmi on: ^ajest drogą, prawdą, żywotem".
I w tym brzmieniu zdanie to wyrażasię całkiem inaczej. Dlatego też śmiało możemy uznać, że wszyscy mamy swój udział w Ewolucji. Matka Teresa, gdy zapytano ją, jak zmieniać świat odpowiedziała: „Zmień siebie, ja zmienię siebie. Zmienią się przez to nasi najbliżsi i dalej rozszerzy się to na cały Świata”
Wspomniałem powyżej, że należy rozpocząć od poznania siebie, od rozpoczęcia tego, co można by nazwać Drogą. Drogą w sensie drogi życia. Ba, ale tu się okazuje, że to nie takie proste. Nie wystarczy bowiem czytać i rozumem zaakceptować to, co wydaje się Prawdą. Tę Prawdę trzeba znaleźć w sobie. Wszystkie pytania należy rozwiązywać tak samo, a więc pytać siebie, bo w nas jest cząstka Mocy, w nas jest Chrystus-Bóg, który pomaga znaleźć odpowiedź na każde pytanie bez zniekształceń ludzkich. Tych pytań będzie z czasem coraz więcej, coraz trudniejszych. Na pytanie: „Dlaczego mówisz sam do siebie?” mój kolega zwykł odpowiadać, że rozmawia z kimś mądrzejszym.
Proponuję w tym celu skorzystać z tzw. medytacji z pytaniem. Medytacja prowadzona jest jak każda inna, ale jej tematem Jest postawione przez nas pytanie. Może będzie ono bardzo proste, a może skomplikowane; ale niech będzie własne. Na niemal każde pytanie można uzyskać odpowiedź, pod warunkiem, żc szczerze je zadajemy i szczerze oczekujemy odpowiedzi („Proszę, powiedz ml wyraźnie, co jest dla mnie najlepsze” - Bhagavad-gita). Nie warto też tracić czasu, aby zapytać o to, co się da przeczytać w dostępnych nam książkach. Pytajmy więc, ale tylko wtedy, gdy nie potrafimy znaleźć odpowiedzi sami. („Rozprosz całkowicie moje wątpliwości. Oprócz Ciebie nikt niejest w stanie tego zrobić."9 Bhugavad-giia). Niektóre z pytań pozostaną bez odpowiedzi, bo te ostatnie mogłyby raczej zaszkodzić nam, niż pomóc. W danym momencie jesteśmy do nich nic przygotowani, jest na nie zbyt wcześnie. Ale to nie znaczy, że nigdy nie uzyskamy ną tępy tania odpowiedzi. Kiedyś, w miarę dojrzewania, na pewno.
Pozostając w ciszy medytacji zadajemy nurtujące nas pytanie i czekamy cierpliwie na odpowiedź. Nie zawsze otrzymamyją podczas lej samej seąjl. Zdarzy się niejednokrotnie, że sesji takich trzeba będzie wykonać więcej. Ich ilość zależy od stanu naszego umysłu, od spokoju i otwartości. Pozostaje więc otworzyć się i z ufnością czekać na odpowiedź, która w pewnym momencie przyjdzie nam do głowy. Wielu zastanawia się zapewne, skąd przyjdzie, kto nam odpowiada. Aby rozwiać te wątpliwości, powiem słowami A. de Mello: „Ajakie to ma znaczenie?”. Ważne, żc Jest odpowiedź. Może to był jakiś życzliwy duch lub nasz opiekun, może sam Bóg, a może po prostu wyszła ona z naszych głębokich i niczbada-