66 Część pierwsza. Powstanie mowy
może dostarczyć szkielet” - tak napisał w 1946 roku amerykański antropolog Ernest Hooton.18 Natomiast dzisiejsi specjaliści są przeważnie zdania, że występowanie lub brak kolców bródkowych ma niewielkie znaczenie, ponieważ zwiększona ruchliwość języka nie dowodzi jeszcze zdolności mówienia. Poza tym okazało się, że u niektórych dzisiejszych normalnie mówiących ludzi wyrostki te występują w szczątkowej formie lub nie ma ich wcale.
Podobne zastrzeżenia można wysunąć także w odniesieniu do obecnych prób określenia czasu powstania mowy na podstawie kanału nerwowego u podstawy czaszki - tak zwanego kanału podjęzykowego. Amerykańscy naukowcy skupieni wokół antropologa Richarda F Kaya stwierdzili w 1998 roku, że kanał kostny, przez który przechodzi ważny dla ruchów języka nerw prowadzący od mózgu do otworu gębowego, u dzisiejszych małp człekokształtnych i w skamieniałych czaszkach australopiteków jest znacznie węż-szy od występującego obecnie, podczas gdy u wielu przebadanych neandertalczyków i starszych form wczesnych ludzi „znajduje się w zakresie wielkości typowych dla dzisiejszego człowieka”. Na tej podstawie badacze ci wysnuli hipotezę, że większa średnica ludzkiego kanału wiąże się z bardziej precyzyjnym kierowaniem językiem przez nerw, a sam kanał może „służyć za wyznacznik zdolności głosowych zarówno dzisiejszych ludzi, jak ich wymarłych gatunków”. Amerykański zespół wyciągnął z wyników badań wniosek, że „możliwości głosowe australopiteków nie były rozwinięte wiele bardziej niż u szympansów, podczas gdy zdolności gatunku Homo od przynajmniej 400 tysięcy lat równały się w istocie współczesnym” - to ostatnie dotyczy w szczególności wielokrotnie niedocenianego neandertalczyka (por. s. 52).w
Tezy te szybko wzbudziły sprzeciw. Już w roku 1999 grupa amerykańskich badaczy ewolucji skupiona wokół Davida DeGusty opublikowała przeciwstawną teorię, zgodnie z którą wielkość kanału podjęzykowego u licznych gatunków małp i australopiteków mieści się w zakresie typowym dla współczesnego człowieka, a poza tym nie ma żadnego bezpośredniego związku pomiędzy tą wielkością a wielkością biegnącego w kanale nerwu. DeGusta i jego koledzy z uzyskanych odmiennych wyników badań wnioskują, „że średnica kanału podjęzykowego nie jest żadnym pewnym wyznacznikiem zdolności mówienia” oraz że „w związku z tym początki ludzkiej mowy, jak też lingwistyczne zdolności neandertalczyków pozostają nadal kwestią otwartą”.20
NOWA DYSCYPLINA NAUKOWA
W ostatnich dziesięcioleciach wnioski na temat kanału głosowego naszych praprzodków i ich zdolności fonetycznych o wiele częściej próbowano wyciągać, kierując się pewnymi cechami samej czaszki. U jej podstawy znajdują się bowiem liczne ważne dla funkcjonowania organu głosowego mięśnie i ścięgna, a zatem - jak uważa wielu paleoantropologów - z jej kształtu można się wiele dowiedzieć o strukturze zakotwiczonego w niej kanału ar-tykulacyjnego.
Stwierdzono na przykład, że osadzona wysoko w gardle krtań, taka jak u szympansów (por. s. 64 i n.), zwykle wiąże się ze stosunkowo płaską podstawą czaszki, podczas gdy głęboko osadzona krtań współczesnego człowieka - z o wiele bardziej wysklepioną (il. 7). Dlatego badacze sądzą, że na podstawie tego wysklepienia i innych szczegółów anatomicznych czaszki będzie można stwierdzić, czy kanał głosowy jakiegoś hominida mógł już wydobywać charakterystyczne dla ludzkiego porozumiewania się artykułowane dźwięki, czyli głoski, a tym samym - czy był dostosowany do wypełniania funkcji językowych.
Pionierami tej dziedziny badawczej, określanej również mianem „paleo-laiyngologii” (od łac. larywc, krtań), byli amerykański lingwista Philip Lie-berman i anatom Edmund Crelin. W 1971 roku praca, w której z przyczyn anatomicznych odmówili neandertalczykowi z Chapelle-aux-Saints (por. s. 62) zdolności do pełnej ludzkiej artykułami wywołała znaczne poruszenie. Analiza wydłużonej, płaskiej podstawy czaszki człowieka z La Chapelle pozwoliła obydwu badaczom na stwierdzenie, że jego krtań była osadzona w gardle niemal tak samo wysoko, jak u szympansów lub niemowląt, tak że nie mógł on jeszcze posiadać charakterystycznego, dobrze przystosowanego do mowy kanału głosowego współczesnego człowieka (il. 7). W drugim etapie badawczym obaj naukowcy wprowadzili do komputera dane anatomicz-no-fizyczne zrekonstruowanego kanału głosowego neandertalczyka wraz z danymi porównawczymi szympansa i współczesnego człowieka, by dowiedzieć się, który z elementów dzisiejszego spektrum dźwiękowego człowieka mógł tworzyć kanał głosowy neandertalczyka.
Ich badania przyniosły spektakularne rezultaty: neandertalczyk z La Chapelle miał możliwość wymawiania wielu spółgłosek i samogłosek, ale nie radził sobie z tak ważnymi dźwiękami spółgłoskowymi, jak [g] i [k], a przede wszystkim z samogłoskami [a], [i] oraz [u], które w artykułowanej wypowiedzi mają wyjątkowe znaczenie ze względu na strukturę i szybkość mowy. Z tym „ograniczonym w sposób wrodzony repertuarem dźwięków” -jak twierdzili Lieberman i Crelin w roku 1971 - neandertalczyk wprawdzie mógł się porozumiewać głosowo, lecz osiągał co najwyżej jedną dziesiątą przeciętnej dzisiejszej szybkości mówienia i nie używał struktur składniowych porównywalnych z naszymi. „Hipotetyczny język, jakim mógł posługiwać się neandertalczyk - zgodnie z prowokacyjnym wnioskiem obu badaczy - byłby znacznie bardziej «prymitywny» niż jakikolwiek język ludzki. (...) Dlatego w pełni rozwinięta, «artykulowana» mowa i porozumiewanie się wydają się stosunkowo późnymi osiągnięciami w ewolucji człowieka.”21