76 Część pierwsza. Powstanie mowy
były poszczególnym osobnikom wrodzone, lecz musiały zostać przez nie opanowane. A więc nie były przekazywane dalej z pokolenia na pokolenie drogą dziedziczenia genetycznego, lecz poprzez społeczną tradycję - dzięki nauczaniu i uczeniu się. „Przedłużanie” ludzkiego „dała anatomicznego” zawdzięczane „dału społecznemu” wspólnot ludzkich, jak sformułował to francuski prehistoryk Andre Leroi-Gourhan, odpowiadało „narastającemu zastępowaniu biologicznego wyposażenia instynktownego przez pamięć społeczną”.1
Wprowadzenie nowego mechanizmu wymagało większego wysiłku intelektualnego i rozwoju środków komunikowania, lecz było także nieporównywalnie bardziej wydajne. Przede wszystkim umożliwiało gromadzenie i przekazywanie stosunkowo obszernej wiedzy i wielu umiejętności w dość krótkim czasie, a doświadczenia oraz wynalazki pojedynczych osobników, które przepadłyby wraz z ich śmiercią, czyniło dostępnymi dla całej wspólnoty i jej kolejnych pokoleń. „Tym sposobem, dzięki opanowywaniu umiejętności zdobytych wcześniej, ludzkie zdolności pomnażały się z pokolenia na pokolenie” - pisał w 1933 roku brytyjski prehistoryk V. Gordon Childe. Ihk powstała „zbiorowa tradycja, która w mniejszym lub większym stopniu obejmowała zebrane doświadczenia całej ludzkości”.2 Podczas gdy ewolucja biologiczna mogła w ślimaczym tempie rozwijać i przekazywać dające większe szanse przeżycia programy zachowania, ewolucja kulturowa dzięki tradycji społecznej umożliwiała gromadzenie i rozpowszechnianie nabytej wiedzy, mówiąc w uproszczeniu, na zasadzie kuli śniegowej. Wprawdzie wśród wyżej rozwiniętych gatunków zwierząt ten niezwykle wydajny kanał przekazywania doświadczeń również funkcjonuje w pewnym zakresie - na przykład gdy szympansy-rodzice uczą swoje dzieci zbierania wody za pomocą gąbki z liści lub wyławiania termitów z kopców przy użyciu gałązek - lecz pełną dynamikę mechanizm ten osiągnął dopiero wtedy, gdy wraz z wykształceniem się mowy stało się możliwe nie tylko uczenie poprzez demonstrowanie, ale także przekazywanie wiedzy za pomocą słów, połączone z komentarzem.
KONTROWERSJE WOKÓŁ PYTANIA „KIEDY?”
Badacze zajmujący się początkami mowy w dużej mierze zgadzają się co do opisanego powyżej stanu rzeczy. Różnią się jednak znacznie przypuszczeniami, na jakim etapie ewolucji człowieka kulturowy mechanizm przekazywania doświadczeń zyskał przewagę na tyle, że niezbędne stało się wytworzenie mowy.
Przez cale dziesięciolecia niemal bez wyjątku przyjmowano, że mowa doskonaliła się stopniowo wraz z postępem kultur dolnego paleolitu i rozwojem mózgu wczesnego człowieka. Jednakże z rosnącym wpływem teorii „afiykańskiej Ewy” (por. s. 56) badacze zaczęli się opowiadać coraz częściej za nieciągłym, nagłym powstaniem mowy i kultury dopiero u wczesnej for* my współczesnego Homo sapiens. Siedząc informacje publikowane w me* diach zajmujących się nauką, łatwo dostrzec, iż dominuje obecnie hipoteza zakładająca nastąpienie kulturowego i językowego prawybuchu, który miał miejsce - według różnych przypuszczeń - od 100 tysięcy do 30 tysięcy lat temu.
Jesienią 2002 roku w artykule niemieckiego tygodnika „Spiegel” można było na przykład przeczytać: „Sprawność mózgu hominidów, a tym samym zapewne także ich zdolności lingwistyczne, przez setki tysięcy lat musiały być dość ograniczone.” „Przez ponad milion lat, co można wywnioskować na podstawie kulturowych śladów praczłowieka, tłukł on bezmyślnie w kamienie wokół siebie. Następnie, około 150 tysięcy lat temu, pojawił się współczesny Homo sapiens. Wyposażony w złożone instrumentarium, ponad 50 tysięcy lat temu wyszedł poza granice macierzystej Ahyki i zaczął się rozprzestrzeniać. Produkował narzędzia o specjalnym przeznaczeniu z drewna i kości.” „Wytwarzanie włóczni czy siekier, jakimi się posługiwał, wymagało szczególnych zdolności intelektualnych, które wyraźnie odróżniały go od obłupujących bezmyślnie kamienie wczesnych praludzi. Prehistoryczni mistrzowie-rzemieślnicy, przed przystąpieniem do pracy, musieli wyobrazić sobie wygląd gotowego narzędzia, potem działali planowo i z rozmysłem. H intelektualna elastyczność” była jakoby „decydującym warunkiem rozwoju złożonego języka”.
„Czy mowa to właśnie ten czynnik, któremu człowiek zawdzięcza swój zwycięski pochód przez planetę?”, pyta autor artykułu, nie zostawiając zarazem żadnych wątpliwości, jak powinna brzmieć odpowiedź: „Według przypuszczeń wielu badaczy dopiero zdolności umysłowe umożliwiły człowiekowi wytwarzanie skomplikowanych narzędzi i broni, za pomocą których pobił on wszystkich konkurentów na swojej drodze - na przykład neandertalczyków.” Autor tekstu w „Spiegłu” zacytował w tym dramatycznym kontekście nowozelandzkiego psychiatrę Michaela Corballisa - „Dosłownie zmiażdżyliśmy ich.”3
GENETYCZNY PRAWYBUCH JAKO POCZĄTEK KULTURY?
Teorii o wykształceniu się mowy i kultury dopiero kilkadziesiąt tysięcy lat temu często towarzyszą domysły o ich powstaniu na skutek niepowtarzalnej mutacji w materiale genetycznym wczesnych ludzi. „Moja (...) teza głosi: około 50 tysięcy łat temu wśród ludzi w Afryce musiała nastąpić jakaś genetyczna zmiana. Dopiero ta mutacja umożliwiła współczesne zachowania