86 Część pierwsza. Powstanie mowy
i zasiedlenie po raz pierwszy leżących dalej na północ przestrzeni Azji i Europy, gdzie panowały niższe temperatury i występowały silniejsze wahania klimatyczne związane z porami roku. Poza tym wydaje się, że Homo erectus potrafił nawet przebywać liczące po kilka kilometrów szerokości cieśniny morskie w rejonie dzisiejszej Indonezji i Cieśniny Gibraltarskiej.20 Dzięki tym wszystkim osiągnięciom gatunek ów zdołał praktycznie niemal podwoić swoją przestrzeń życiową - dlatego jego postępy kolonizacyjne bez wahania można porównać z początkiem ekspansji człowieka współczesnego w okresie od 60 do 30 tysięcy lat temu.
Czy można sobie wyobrazić, by tak pożyteczne wyposażenie cywilizacyjne, które umożliwiło gatunkowi Homo erectus olbrzymie sukcesy, a tym samym przekroczenie granic wyznaczonych mu przez biologię (por. s. 76), rzeczywiście mogło istnieć bez udziału charakterystycznego dla człowieka narzędzia przekazywania kultury - a mianowicie bez mowy? By traktować takie założenie poważnie, należałoby zanegować powszechnie uznawany, nierozerwalny związek języka i kultury (por. s. 76 i n.). „Gdzie tradycja jest ograniczona, tam kultura przestaje się rozwijać i być może nawet zaczyna zanikać” -stwierdził bardzo trafnie już w roku 1956 brytyjski archeolog Kenneth Oaklęy.21 Nie dotyczy to co prawda gatunku Homo erectus, lecz fakt, że w jego czasach doszło do prawdziwej eksplozji kulturowej, wyraźnie świadczy, iż musiał się on posługiwać jakąś prostą formą języka mówionego.
ZORGANIZOWANE ŁOWY NA GRUBEGO ZWIERZA
Wniosek ten wydaje się bardzo prawdopodobny, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę kolejne fundamentalne osiągnięcie kulturowe tego wczesnego człowieka, a mianowicie regularne i zorganizowane grupowe polowania na grubego zwierza. W licznych obozowiskach z czasów Homo erectus znajdowano, przemieszane z narzędziami kamiennymi wczesnych ludzi, szczątki wielkiej liczby zwierząt, takich jak lis, jeleń szlachetny, bizon, koń i nosorożec, a nawet olbrzymi słoń leśny. Wprawdzie w poszczególnych wypadkach trudno rozróżnić zwierzęta, które padły z przyczyn naturalnych, od zwierząt upolowanych, jednak w ostatnim czasie odkryto wiele stanowisk zawierających jednoznaczne i liczne dowody polowań urządzanych przez wczesnych ludzi.
I tak w 1948 roku w jamie marglowej koło Lehringen w Dolnej Saksonii znaleziono szkielet słonia leśnego. Między jego żebrami wciąż jeszcze tkwiła drewniana dzida. Prawdopodobnie właśnie tą dzidą paleolityczni myśliwi zabili zwierza mierzącego ponad cztery metry wysokości około 125 tysięcy lat temu. W kopalni odkrywkowej węgla brunatnego niedaleko Schóningen w Dolnej Saksonii archeolog Hartmut Thieme odkrył w latach dziewięćdziesiątych XX wieku sześć kompletnych i dwa połamane oszczepy świerkowe datowane na ponad 400 tysięcy lat. Ponieważ oszczepy te znajdowały się wśród wielu tysięcy kości dzikich koni i wyraźnie byty bronią do miotania, wydaje się oczywiste, że konie zabito właśnie za ich pomocą.22
Ib ostatnie znalezisko ma ogromne znaczenie nie tylko ze względu na to, że dotyczy bardzo wczesnego okresu, lecz także ze względu na niezwykle wysokie prawdopodobieństwo, że stanowi ono świadectwo polowania z nagonką na całe stado dzikich koni. Thkie wspólne, a być może zorganizowane już także z podziałem na role przedsięwzięcie nie byłoby możliwe bez wcześniejszego planowania, koordynacji, umówienia się i porozumiewania, a więc również ono przemawia za hipotezą, że Homo erectus musiał już w jakiś sposób posługiwać się mową.
BROŃ MYŚLIWSKA - WYTWÓR KULTURY, A NIE NATURY
Osoby dobrze znające biologię z pewnością zaprotestują w tym miejscu, mówiąc, że przecież wiele drapieżników — jak lwy czy hieny - także poluje grupowo i to nawet z podziałem na role, i wcale nie potrzebuje do tego mowy. Jednak przy dokładniejszej analizie przykład taki okazuje się nieadekwatny. A to dlatego, że w przeciwieństwie do polujących zwierząt człowieka w żadnym razie nie można uważać za urodzonego drapieżnika, z wrodzonym instynktem łowieckim oraz zakodowanym genetycznie programem polowania. Jego predyspozycje i wyposażenie naturalne przemawiają za tym, że jest typowym wszystkożercą, który jeszcze około miliona lat temu najczęściej zdobywał mięso, żywiąc się zapewne szczątkami zwierząt padłych z przyczyn naturalnych. I z pewnością o wiele częściej sam był ofiarą niż myśliwym.
Dopiero gdy nasi przodkowie zaczęli rekompensować sobie brak kłów i pazurów oszczepami, włóczniami i pułapkami, osiągnęli zdolność zabijania większych i fizycznie o wiele silniejszych zwierząt, co z reguły rzadko udaje się drapieżnikom. Dlatego też polowania urządzane przez ludzi, w przeciwieństwie do polowań zwierząt, od samego początku były zjawiskiem kulturowym, tak samo jak używanie narzędzi czy ognia, i nigdy nie inspirował ich ani nie kierował nimi genetycznie zakodowany program łowiecki. Tym samym wymagały one - inaczej niż w wypadku lwów czy hien -rozważnego planowania, współpracy i koordynacji, co nie byłoby możliwe bez prostej chociażby formy językowego porozumiewania się.23