94 Część pierwsza. Powstanie mowy
POCZĄTKI HOMO SAPIENS. CZŁOWIEK JAK MY
Źródła archeologiczne związane z wczesnymi przedstawicielami współczesnego gatunku Homo sapiens, który pod względem budowy anatomicznej w dużej mierze odpowiada dzisiejszym ludziom (por. s. 55 i n.), od początku górnego paleolitu, czyli około 40 tysięcy lat temu, są tak obfite i różnorodne kulturowo, że niemal żaden badacz nie podaje w wątpliwość jego zdolności intelektualnych i lingwistycznych. Homo sapiens na dużą skalę i w celowo ustalonej formie (por. s. 77 i n.) produkował różnorodne narzędzia i wytwory z krzemienia, kości i poroża, a ponadto wiele z nich składał z rozmaitych elementów. Wśród zabytków bardzo często występują ozdobne zawieszki i aplikacje do naszywania na ubranie, wykonywane z przewierconych zębów zwierzęcych, koraliki z kości słoniowej oraz muszle świadczące o powszechnym zwyczaju ozdabiania ciała. Dekorowanie ciała i stroju z pewnością określało status poszczególnych osobników oraz przynależność do rozmaitych grup.
Przede wszystkim jednak z tego właśnie okresu „eksplozji kulturowej” pochodzą pierwsze w pełni ukształtowane w historii ludzkości dzieła sztuki - niewielkie figurki z kości słoniowej przedstawiające ludzi i zwierzęta (il. 21) oraz znane na całym świecie malowidła jaskiniowe z groty Chauvet w Lascaux (il. 26) i z Altamiry - imponujące instynktem twórczym ich autorów i umiejętnością realizacji artystycznej wizji. W tych dziełach sztuki z okresu ostatniego zlodowacenia spontanicznie rozpoznajemy samych siebie, riie mając żadnych wątpliwości, że wcześni ludzie, którzy je stworzyli, myśleli, odczuwali i mówili podobnie jak my.
Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że najpóźniej w okresie górnego paleolitu, z którego znamy nie tylko liczne różnorodne lokalne odmiany typu Homo sapiens, lecz także mnogość regionalnych grup kulturowych, istniało już wiele rozmaitych grup językowych i dialektów. Można jednak tylko snuć domniemania, czy istotnie ich powstanie było wynikiem językowej „wieży Babel” - rozszczepienia się jednorodnego dotychczas pra-języka w myśl przypowieści biblijnej (por. s. 20). Wielu zwolenników teorii o afrykańskiej Ewie (por. s. 56) rzeczywiście swoje rozważania opiera na teorii takiej językowej monogenezy zapoczątkowanej w południowej Afryce około 100 tysięcy lat temu. Ten jedyny w swoim rodzaju i nagle rozwinięty pradialekt w toku zwycięskiego pochodu wczesnego człowieka myślącego podczas ostatnich 50 tysięcy lat (por. s. 55 i 77) rozgałęził się, ich zdaniem, na różnorodne grupy językowe na całej kuli ziemskiej. Natomiast jeśli zgodzimy się z przypuszczeniem, że początki mowy sięgają korzeniami czasów Homo erectus - jak przyjmujemy w tej książce - to, w obliczu rozprzestrzenienia się tego wczesnego człowieka już kilkaset tysięcy lat temu na trzech kontynentach i olbrzymich obszarach, o wiele bardziej prawdopodobne wy-(jąje się rozgałęzienie języka na rozmaite grupy regionalne. O ile w ogóle oie okaże się, że język powstawał równolegle w wielu regionach, w procesie poligenezy.
JĘZYK „EPOKI LODOWCOWEJ”
W1962 roku ukazała się książka zatytułowana Sprache der Eiszeit (Język epoki lodowcowej), w której paleolingwista Richard Fester przedstawił próby odtworzenia najstarszego, pierwotnego słownictwa, jednak pomimo wysiłków nauki (por. s. 98 i n.), zapewne nigdy nie dowiemy się, jak naprawdę brzmiał język tej epoki. Metody językoznawstwa porównawczego w odniesieniu do tak odległych czasów natrafiają na naturalne granice, a nie istnieją w tej dziedzinie inne źródła informacji. Brak też nadziei, by kiedykolwiek można było dowiedzieć się czegoś więcej o sposobie, w jaki mowa wykształciła się u wczesnych ludzi. Na ten temat można jedynie spekulować -tak jak filozofowie 200 lat temu (por. s. 22-26).
Szczególną popularnością cieszą się więc obecnie teorie, które wyjaśniają kwestię powstania mowy przede wszystkim na podstawie analizy wymogów życia społecznego. W łatach siedemdziesiątych XX wieku biolodzy społeczni Doris i David Jonasowie przypuszczali na przykład, że język pierwotnie nie powstał „jako medium służące do wymiany informacji” pomiędzy dorosłymi członkami grup wczesnoludzkich, lecz „jako środek służący do podtrzymywania więzi społecznych” między matkami a ich dziećmi, gdy te pierwsze przyzwyczaiły się do odpowiadania na nieświadome gaworzenie tych drugich.4 Natomiast w roku 1996 psycholog brytyjski Robin Dunbar snuł przypuszczenia, że mowa od samego początku służyła przede wszystkim do tego, by „nawiązywać i zacieśniać kontakty”, i pojawiła się „jako rodzaj akustycznej pieszczoty”, odpowiednik cementującego więzy społeczne wzajemnego pielęgnowania futra u innych naczelnych (por. s. 41), gdy z powodu powiększającej się wielkości grup wczesnoludzkich nie były już możliwe pieszczoty fizyczne.5 Inni badacze natomiast próbują udowodnić powstanie języka jako niezbędnego elementu pradziejowych walk o pozycję w hierarchii i „społecznych szachów” wewnątrz zbiorowości hominidów.
KLUCZEM BYŁA KULTURA
Choć wszystkie te teorie bez wątpienia wydają się inspirujące i interesujące, nie są jednak bardziej prawdopodobne niż glottogenetyczne spekulacje Herdera czy Condillaca z XVIII stulecia (por. s. 22 i n.). Ukazują jednak, że w naszym postindustrialnym społeczeństwie technologiczne