44 Idea i naród w służbie strategii, czyli strategii wiek dojrzały
zasady sztuki wojskowej zapewniały mi przychylność fortuny we wszystkich moich operacjach. Śmierć jest niczym, lecz żyć pokonanym bez chwały, to umrzeć po wszystkie czasy”. To tylko niektóre z tych maksym. Wystarczały na efektowne zwycięstwa w polu. Wyeksploatowana i znienawidzona w Europie Francja, co było zasługą Napoleona, musiała w końcu ulec kolejnej antyhege-monicznej koalicji, której powstanie wywołała. Przed pełnymi konsekwencjami szaleństw „boga wojny” musiał ją chronić na kongresie wiedeńskim pogardzany przez Napoleona dyplomata - Talleyrand1.
Napoleonowi nieobca była refleksja geopolityczna, choć nie jest jasne, w którym momencie się u niego pojawiła: jeszcze w latach świetności czy poniewczasie, to znaczy gdy znalazł się już w miejscu swego ostatecznego przeznaczenia - na Świętej Helenie. Rzecz nie byłaby pewnie godna wzmianki w tym miejscu, gdyby nie dotyczyła Polski. Wprawdzie jego intencje wobec Polski były w najlepszym razie nieszczere, miał przynajmniej jednak świadomość znaczenia naszego kraju na politycznej mapie Europy. Spisujący jego myśli w formie swoistego testamentu książę Las Cases, który towarzyszył mu czas jakiś na tej odległej wyspie, zanotował następującą uwagę Napoleona na temat Polski: „Leżało w najwyższym interesie Cesarza, a zarazem całej Europy, przywrócić istnienie Polski: bez odbudowy tego królestwa Europa pozostanie bez granic z tej strony. Austria i Niemcy staną twarzą w twarz z tym najpotężniejszym imperium na ziemi”. Cesarz był najwyraźniej pod wrażeniem kluczowej w sensie geostrategicznym pozycji Rosji, która „miała na swym rozległym i nieprzyjaznym terytorium przewagę nad tymi, którzy chcieliby ją zaatakować, a jednocześnie mogła bezkarnie napadać na innych na wszystkich niemalże kierunkach. Pokonać ją można, niczym przez urwanie głowy Hydrze, jedynie przez ugodzenie w samo centrum tego imperium. Jak jednak znaleźć Herkulesa, który się na to porwie? Próbowałem tego dokonać, lecz spartaczyłem...”, przyznawał Napoleon przed swym „spowiednikiem” z wygnania2. Widać bardzo wyraźnie, iż swą intuicją geopolityczną Napoleon wyprzedził o sto lat Mackin-dera, dla którego położenie Rosji stało się punktem wyjścia do sformułowania całościowego paradygmatu geopolitycznego.
Za rosyjskiego odpowiednika Napoleona może uchodzić marszałek Aleksander Suworow, uczestnik drugiej wojny koalicyjnej przeciwko Francji (1799 r.). Ten bez wątpienia najwybitniejszy rosyjski strateg tamtego czasu wykazywał w swym pojmowaniu i wykonaniu sztuki wojny wiele podobieństw do Bonapartego. On także stawiał na działania ofensywne, szybkość działania i zuchwałość ataku nieustającego aż do rozstrzygnięcia bitwy. Podobnie jak młody Bonaparte potrafił być blisko swych żołnierzy i udzielać im lekcji z dzie-dżiny sztuki militarnej. Był autorem wydanej już po jego śmierci (w 1800 r.) rozprawki pt. Sztuka zwyciężania. Pisał w niej o trzech głównych walorach wojskowych. Są nimi: rzut oka (zdolność oceny sytuacji przed bitwą), szybkość i bystrość w działaniu, żywiołowość ataku. „Szybkość ruchu i żywiołowość ataku są duszą obecnej wojny”, pisał w rozkazie dla armii austriackiej w 1799 roku.
Rosyjskim anty-Napoleonem był natomiast Denis Dawidów, oficer kawalerii, który opracował i praktykował taktykę walki przeciwko zajmującym Rosję wojskom napoleońskim. Była to właściwie taktyka wojny partyzanckiej, polegającej na szarpaniu z boków masy armii wroga oraz niszczeniu jego logistyki i łączności. Dawidów utworzył z własnej inicjatywy lekkie oddziały kozaków, które nękały zaopatrzenie i żołnierzy armii napoleońskiej. Dawało to świetne rezultaty, zwłaszcza w czasie odwrotu „wielkiej armii” w 1812 roku. Wnioski z praktyki tych działań Dawidów podnosi do rangi strategii. W pracach, które później opublikował (m.in. Zatys teorii wojny partyzanckiej, 1821), podkreśla walor rozległości terytorium Rosji, które - jego zdaniem - czyni z niej państwo defensywne, a w jej obronie szczególną rolę ma do odegrania partyzantka. Chodzi o lekkie, ruchliwe, niewymagające „cywilizacyjnie” oddziały, które na tej rozległej przestrzeni mogą skutecznie nękać przeciwnika i być dla niego większym zagrożeniem niż „śniegi Rosji” czy jej regularna armia. W jego przekonaniu takim idealnym „materiałem”, ze względu na temperament i niskie wymagania, byli właśnie kozacy3.
Problemy, które stwarzał dla siebie cesarz-strateg, rozumieli także niektórzy dowódcy zachodni. Chodzi przede wszystkim o angielskiego generała Artura Wellingtona. Okazał się nie tylko skuteczny w bezpośredniej walce z wojskami francuskimi, czy to na Półwyspie Iberyjskim, czy na polach pod Wa-terloo. Był świadom błędów Napoleona, które przyniosą zgubę „bogu wojny”. Świadom nieposkromionej żądzy ekspansji i braku powściągliwości cesarza, wiedział, że Francję i Europę czekają kolejne wszczynane przezeń wojny. Wierzył też, że przeciwko osamotnionemu w końcu Napoleonowi obróci się i wycieńczona Francja, i Europa. W ten sposób zwycięstwo nad nim będzie łatwe, pod warunkiem że „my sami będziemy postępować w sposób sprawiedliwy i umiarkowany”4.
Charakter wojen napoleońskich, ich długotrwałość, intensywność i terytorialny rozmach, ich ideologiczno-narodowe paliwo oraz niszczące konsekwencje, nie mówiąc o rozwiązaniach technicznych i taktyczno-strategicznych, wszystko to stworzyło niezrównane w swym bogactwie podłoże, z którego sztuka wojenna
Maksymy Napoleona w: G. Chaliand, op. cit., s. 785 i n.; charakterystyka jego strategii zob. przede wszystkim B.H. Liddell Hart, op. cit., s. 117-153 oraz P. Paret, Napoleon and the Revolution in War, w: idem (red.), op. cit.
Fragmenty Memoriału sporządzonego przez Las Casesa (opublikowane po raz pierwszy w 1823 r.) w: G. Chaliand, op. cit., s. 788 i n.
G. Chaliand, op. cit., s. 790 i n.
* Ibidem, s. 782 i n.