ISO
riMOS - "filami
Rozdział III. Wzlot i upadek Bohatera Polaków
Jeśli Konrad uwierzy w Boga, na pewno nie będzie to już absurdalna wiara Abrahama i Hioba. Nie może Mu bowiem zawierzyć, nie poznawszy wprzód Jego istoty. W świadomości Konrada umiera więc irytujący rozum Bóg ukryty, Deus absconditus, który sparaliżował refleksję, aby trwać w nieobjawieniu. Pan świata powinien zaświadczyć, że monoteizm etyczny ma sens. Na tym właśnie polega wspaniała romantyczna śmiałość Konrada.
Cywilizacja judeo-chrześcijańska rozwiązała to zagadnienie już na początku swej historii. Prawdę mówiąc, właśnie na tym rozwiązaniu została ufundowana. Biblijna opowieść o upadku człowieka w raju edeńskim dała odpowiedź całkowicie jednoznaczną. Bóg nie jest zły. Zło stwarza człowiek. „Mit «adami-cki» - czytamy u Ricoeura - jest owocem prorockich oskarżeń wysuwanych przeciw człowiekowi: ta sama teologia, która uniewinnia Boga, zarazem oskarża człowieka. Otóż oskarżenie to - coraz bardziej zrastające się z samowiedzą człowieka żydowskiego - przekształciło się w ducha pokutnego [...] Owa skrucha sięga aż do «serca» człowieka, aż do jego «zamysłów», czyli do monadycznego źródła większości uczynków. Co więcej, owa pobożność odkrywa równocześnie i osobisty, i wspólnotowy wymiar grzechu; złe «serce» każdego z o s o b n a jest równocześnie złym «sercem» wszystkich razem, swoiste my, «my, grzesznicy)), jednoczy całą ludzkość w jednej niepodzielnej wime.
Romantyczny bunt Konrada skierowany został przeciw chrześcijańskiej idei egzystencji ludzkiej jako winy z tych przede wszystkim względów, że zarówno koncept złego „serca” człowieczego, jak i ujęcie życia jako nieustannej skruchy uniemożliwiało zbadanie natury Boga. Grzeszna egzystencja chrześcijanina ocala permanentnie ideę dobrego Boga. Konrad podejrzewa więc, że Bóg jest zły, a człowiek nie musi żyć w nieustannym poczuciu winy.
Ten niewinny Bóg zagwarantował chrześcijaństwu teologię radosną i z refleksji człowieka przegnał myśl o tragiczności bytu. Wielka Improwizacja Konrada jest więc poza wszystkim innym wyrazem tęsknoty za tragiczną wizją egzystencji, ponieważ uczucie tragizmu, jak w dramacie greckim, powstaje podczas okrutnej gry między złym Bogiem a jednostką wplątaną w „sieć bytu”, w przeznaczenie.
Mając na uwadze zbadanie natury Boga, Konrad przeistoczył tedy samego siebie w człowieka-fantazmat. Wchłonął w siebie cierpiący a sprawiedliwy naród. Stał się Polską. Najpierw mówi tylko o zbrataniu z narodem.
4, Fantazmaty religijne romantycznego maga ^
Nie gardź mną, ja nie jeden, choć sam tu wzniesiony,
Jestem na ziemi sercem z wielkim ludem zbratan,
Mam ja za sobą wojska, i moce, i trony;
Jeśli ja będę bluźnierca,
Ja wydam Tobie krwawszą bitwę niźli Szatan:
On walczył na rozumy, ja wyzwę na serca.
Z poczucia zespolenia z cierpiącym narodem Konrad czerpie siłę, którą sam zrównuje z potęgą, jaką dysponuje Bóg: z wojskiem niebieskim, z Mocami i Tronami, czyli pierwszą i drugą hierarchią anielską. Swą magiczną moc, nadaną mu przez Byt w chwili zaistnienia, podpiera więc duchem narodu. Szykuje się najwyraźniej do ostatecznej rozprawy z Niebem.
Mistyczne zjednoczenie Konrada z narodem ma bardzo oryginalny charakter. Wchłania on w siebie ducha narodu i jednocześnie duch ten pochłania jego duszę. Ten podwójny cud musiał przynieść przeświadczenie o nadprzyrodzonej tożsamości dwóch bytów. Konrad jest narodem, ale i naród jest Konradem. Fantazmat ten powstał więc dzięki profanacji sakramentu Eucharystii i cudu inkamacji. Konrad tego nie zauważa, ale okrada przecież Chrystusa z Jego testamentu i z Jego tajemnicy kosmicznej. Podobnie jak niewinny Syn niewinnego Boga czyni to oczyście z miłości.
Teraz duszą jam w moję ojczyznę wcielony;
Ciałem połknąłem jej duszę,
Ja i ojczyzna to jedno.
Nazywam się Milijon - bo za milijony Kocham i cierpię katusze.
Patrzę na ojczyznę biedną,
Jak syn na ojca wplecionego w koło;
Czuję całego cierpienia narodu,
Jak matka czuje w łonie bole swego płodu.
(III, 166)
Ten podziwiany przez całe pokolenia cud ujawnił pewną typowo polską przewrotność, kłębiącą się w „głębi serca” Bohatera Polaków.
Zauważmy najpierw, że kolejny tytuł Konrad nadaje sobie sam. „Nazywam się Milijon...” To znaczy, że określenie to nie pochodzi z zewnątrz i nie powiadamia nas o jego rzeczywistej sytuacji egzystencjalnej. lecz informuje