CZĘŚĆ II • DZIAŁANIE
cza z uczestnictwa w tak pojętym szczęściu ludzkiego ciała, a więc i związanej z nim sfery zmysłowo-emocjonalnej. Radość kontemplacji udziela się przecież całemu człowiekowi.
Czy wizja uszczęśliwiająca może się znudzić? Nie, jej przedmiotem jest wszak byt najbardziej fascynujący. Kto choć raz ujrzał go intelektualnie, nie może go już porzucić. Jak pisze święty Tomasz:
„[...] jest rzeczą niemożliwą, by ktoś oglądając Boga, mógł chcieć nie oglądać Go; gdyż tylko wtedy ktoś pragnie pozbyć się posiadanego dobra, gdy to albo jest niewystarczające, i dlatego ów ktoś szuka zamiast niego jakiegoś dobra bardziej wystarczalnego, albo dobro to połączone jest z jakąś niewygodą, z powodu której budzi niechęć. Lecz oglądanie istoty Bożej napełnia duszę wszystkimi dobrami, gdyż jednoczy ją ze źródłem wszelkiego dobra
Sw. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, p. 1-2, q. 5, a. 4, t. 9, Cel ostateczny, czyli szczęście oraz Uczynki hidzkie (1—2, 1—21), przeł. i oprać. F.W. Bednarski, Londyn: „Veritas”, 1963, s. 107.
Co więcej: kto już raz otrzymał dzięki łasce Bożej nagrodę w postaci opisywanej tu wizji, nie może zostać jej pozbawiony. Sprawiedliwy Bóg mógłby to uczynić tylko w przypadku ludzkiego grzechu, a jak można zgrzeszyć, czyli odwrócić się od Boga, skoro widzi się Go „twarzą w twarz” jako najwyższe, najbardziej satysfakcjonujące dobro?
Tomaszowa koncepcja wizji uszczęśliwiającej jest fascynująca niemal tak samo, jak jej przedmiot. Jakże szczęśliwi bylibyśmy, gdyby to, co pisze święty Tomasz, kiedyś naprawdę się urzeczywistniło! Świadome bycie z Bogiem (źródłem wszelkiego dobra) przy zachowaniu własnej odrębności — to chyba ideał szczęścia na miarę naszych aspiracji, bez względu na to, czy wierzymy w możliwość jego realizacji i w jego ontologiczne założenia. W całej tej „wizji wizji” znajduje się jednak jeden szkopuł. Roztaczając ją, Tomasz w pewnym momencie pyta: „czy towarzystwo przyjaciół jest potrzebne do szczęśliwości [wiecznej]?”1. Odpowiedź brzmi: nie, gdyż sama pełnia doskonałości Boga wystarcza do szczęścia. Owszem, Tomasz zapewnia, że w Bogu będziemy się wzajemnie widzieć, obcować i radować, jednak zaraz dodaje: gdyby „istniała tylko jedna dusza rozkoszująca się Bogiem, byłaby szczęśliwa, choćby nie miała bliźniego, którego by mogła kochać”2.
Jak widać, Tomaszowa wizja szczęścia ostatecznego nie wyklucza radości z „małych” dóbr - ze spotkania z bliźnim, z zachwytu nad zachodem słońca, ze smaku świeżej pomarańczy. Jednak wszystkie te dobra przytłacza najwyższe i absolutne dobro Boga. Co więcej, dostęp do tych dóbr jest tylko pośredni — poprzez Boga jako ich źródła. Czy taka sytuacja naprawdę czyniłaby nas szczęśliwymi?
Szczęście a sens życia
Nie będziemy się tu zastanawiać, w jaki sposób można by poprawić koncepcję świętego Tomasza. W doczesnym stanie naszej egzystencji nie musimy znać wszystkich szczegółów i niuansów szczęśliwości wiecznej. Ważniejsze jest dla nas pytanie, czy owa szczęśliwość kiedykolwiek się urzeczywistni. Dla Tomasza było to oczywiste: „natura nie cierpi na brak rzeczy koniecznych dla człowieka”3. Skoro wszyscy, choć nie wszyscy wyraźnie, mamy pragnienie pełnego szczęścia, to musi istnieć jego przyczyna, a także środki służące jego osiągnięciu. Tak jak pragnienie zaspokojenia głodu stanowi wskaźnik istnienia pożywienia oraz środków do jego zdobycia, tak też pragnienie pełnego szczęścia jest wskaźnikiem istnienia jego źródła, czyli Boga. Gdyby tale nie było, to albo nasze pragnienie nie byłoby naturalne, lecz wynikłe z jakiejś patologii, albo w naturze panowałaby dyshar-monia, skoro wyposażyła nas w skłonność do tego, czego nie sposób osiągnąć.
Powyższą myśl można wyrazić ostrożniej. Każdy człowiek pragnie szczęścia, jednak nie musi to być szczęście absolutne. Kto pragnie się najeść, nie musi tym samym pragnąć nasycenia pełnego i na zawsze. Być może pragnienie szczęścia absolutnego zawiera się w każdym naturalnym pragnieniu szczęścia, być może jest jednak tylko pewnym sztucznym naddatkiem. W takim razie lepiej mówić o ogólnym, bliżej nieokreślonym pragnieniu szczęścia. Jeśli istnieje harmonia między naszymi naturalnymi pragnieniami a światem, to musi istnieć możliwość
199
STh, dz. cyt., p. 1-2, q. 4, a. 8, s. 97.
STh, dz. cyt., p. 1-2, q. 4, a. 8, ad 3, s. 98.
STh, dz. cyt., p. 1-2, q. 5, a. 5, ad 1, s. 110.