CZĘSC II • DZIAŁANIE
szczęśliwej krainy - fantastycznej, a zarazem tak bliskiej naszemu doświadczeniu. Najczęściej jest to ogród (rzadziej miasto) na górze, panuje w nim łagodny, wiosenny klimat, wytryskują wspaniałe źródła (choć w Elizjum po napiciu się z jednego z nich można ponoć umrzeć ze śmiechu), płyną spokojne rzeki, z drzew spadają znakomite owoce, wokół pełno szlachetnych kamieni. W krainie szczęśliwości robi się to, co daje największą radość - w buddyjskim Sukhawati jest to medytacja, w germańskiej Walhalli bitwy, a w islamskim Ogrodzie Rozkoszy — obcowanie z hurysami, najczęściej jednak powtarza się... ucztowanie. Do tego dochodzi brak konieczności fizycznej pracy oraz nieustanne zdrowie i młodość — to, co znane tylko z ulotnych chwil, staje się wieczne.
Niedawno w Programie Pierwszym Polskiego Radia pewna pani psycholog wygłosiła pogadankę o szczęściu. Można się było z niej dowiedzieć, że warto być szczęśliwym, bo szczęśliwi dłużej zachowują siły witalne, są życzliwsi dla innych i ogólnie rzecz biorąc — życie szczęśliwe jest przyjemniejsze i radośniejsze (podobno przeprowadzono nawet empiryczne badania na ten temat). Jak widać, naukowiec - specjalista w interesującej nas dziedzinie - nie potrafił powiedzieć o szczęściu nic poza kilkoma banałami. Ale czy w ogóle da się powiedzieć o szczęściu coś niebanalnego i niesentymentalnego? Może lepiej nie poruszać tego tematu w dyskursie filozoficznym czy naukowym i powrócić do mitu?
Rozważania o szczęściu czynią z filozofa kogoś, kto mit racjonalizuje, a nawet poprawia. Na ziemi nie istnieje idealna kraina szczęśliwości; można jednak - jeśli trafi się na sprzyjające okoliczności - zastosować którąś z filozoficznych, realistycznych recept i stać się mniej lub bardziej (choć nigdy całkowicie) szczęśliwym. Jak tu i teraz zbliżyć się do szczęścia? - to jedno pytanie. Drugie zaś brzmi: czy możemy się spodziewać pełnego szczęścia w jakiejś wyższej perspektywie?
CO NA TO FILOZOFIA?
Summa de beatitudine
W polskiej literaturze filozoficznej, a prawdopodobnie i w całej w literaturze światowej, istnieje książka wyjątkowa. Mam na myśli dzieło O szczęściu Władysława Tatarkiewicza. Jest to swoista summa wiedzy o szczęściu - uwzględniająca bogate doświadczenie ludzkości, zawarte zarówno w nauce (zwłaszcza w psychologii), jak i w filozofii (zwłaszcza w semantyce i etyce) oraz w literaturze pięknej. Tatarkiewicz napisał ją, gdyż „pełna książka o szczęściu nigdy nie była jeszcze ogłoszona, rzecz prawie nie do wiary wobec tego, że istnieje tyle książek w sprawach mniej dla ludzi doniosłych”1. Co ciekawsze, dzieło Tatarkiewicza powstało w czasie II wojny światowej, „bo w nieszczęściu więcej się o szczęściu myśli, niż w szczęściu”2. Zresztą, jak przyznaje sam autor, wojna jakoś mobilizuje do życia, o czym świadczy fakt, że w trakcie jej trwania znacznie spada liczba samobójstw.
Co to jest szczęście? Po kilkudziesięciu stronach zmagania się z tym pytaniem Tatarkiewicz dochodzi do następującego wniosku: „Takie są trzy główne przyczyny, dla których pojęcie szczęścia tak trudno określić: po pierwsze, dla wieloznaczności wyrazu; po drugie dlatego, że definiuje się szczęście idealne, a tylko pośrednio i w przybliżeniu stosuje się definicję do realnego; i po trzecie, że jest ono pojęciem dwoistym, zawierającym element obiektywny obok subiektywnego”3.
Wszystkie te trudności będą się przewijać i w naszych rozważaniach. Wpierw, za Tatarkiewiczem, spróbujemy wyodrębnić podstawowe znaczenia terminu „szczęście” (już tu ujawni się „element obiektywny obok subiektywnego”). Potem zastanowimy się nad sposobami osiągnięcia szczęścia oraz stosunkiem szczęścia do dobra moralnego. W analizach będziemy stopniowo oddalać się od Tatarkiewicza, by w końcu - wbrew jego sugestii — skupić się na szczęściu idealnym: absolutnym, nadprzyrodzonym i wiecznym.
Traf - radość - dobro — zadowolenie
Znamy cztery pojęcia szczęścia: szczęście j (sprzyjający los lub traf), szczęś-cie2 (intensywna radość), szczęście3 (najwyższe dobro), szczęście,* (zadowolenie z życia). Przyjrzyjmy się im bliżej.
Nieraz powiadamy - częściej o innych niż o sobie - że ktoś „miał szczęście”. Znaczy to, że miał powodzenie, że udało mu się, że „sprzyjał mu los”. Tak ludzie mawiali chyba zawsze. Już starożytni Grecy używali słów: eutoksia (dobry los) lub eudaimonia (bycie pod opieką dobrego bóstwa). I my wierzymy,
181
W. Tatarkiewicz, O szczęściu, Warszawa: PWN, 2003, s. 8.
Tamże.
Tamże, s. 40.