CZĘSC II • DZIAŁANIE
miejsca dla sensu całościowego, a nasze szczęście również może być co najwyżej przygodne i ulotne. W drugim wypadku sytuacja jest lepsza, zwłaszcza gdy świat zinterpretować jako byt racjonalny i absolutny (panteizm). W tym ujęciu nasz sens indywidualny byłby podporządkowany ponadindywidualnemu sensowi całości. Wszystko, co czynilibyśmy, miałoby wtedy obiektywną (i w jakimś sensie trwałą) wartość w bilansie świata, my sami zaś nie bylibyśmy bez znaczenia — bylibyśmy cząstkami świata, którym przypadają określone funkcje i zadania. Rzecz jednak w tym, że owo podporządkowanie sensowi ponadindywidualnemu prowadziłoby do zatracenia sensu indywidualnego. Co z tego, że sens naszego życia byłby obiektywny, jeśli nie moglibyśmy uzyskać trwałego (wiecznego) poczucia tego sensu i stałej radości z jego istnienia?
Powyższych trudności unika światopogląd teistyczny (religijny). Gwarantem sensu i szczęścia jest w nim osobowy Bóg. W tym ujęciu, nic z tego, co wartościowego robimy, nie musi ulec zniszczeniu. Bóg przecież może to zobiektywizować i utrwalić. Jak głoszą religie teistyczne, Bóg może ocalić (zbawić) ludzi, ich dzieła i cały świat — może zachować ich przy życiu, udoskonalić i dopuścić do bliskiego związku z Sobą. Dzięki temu, obiektywny sens świata nie przekreśla indywidualnych sensów poszczególnych istot. Ja nie tylko mogę robić coś, co ma obiektywną wartość, ale mogę też otrzymać indywidualne szczęście wieczne (na przykład jako nagrodę za to, co zrobiłem) - mogę obcować z Bogiem jako źródłem wszelkiego dobra i szczęścia, a także ze wszelkimi stworzonymi dobrami jako ocalonymi czy zachowanymi przez Boga.
W ten sposób od „przyziemnego” problemu szczęścia wróciliśmy do wielkich kwestii metafizycznych, światopoglądowych i religijnych. Należy przy tym zaznaczyć, że z naszych rozważań nie wynika, że światopogląd teistyczny jest prawdziwy1. Wynika tylko tyle, że — w przeciwieństwie do pozostałych światopoglądów — gdyby był on prawdziwy, to najpełniej realizowałyby się nasze aspiracje do sensu i szczęścia obiektywnego, a zarazem indywidualnie i trwale odczuwanego.
Jak widać, teoretyczny wynik naszych rozważań jest dosyć skromny. Nie jest on jednak pozbawiony znaczenia praktycznego. Aby się o tym przekonać, zacytujmy na koniec jeszcze raz fragment Ta tar kie wieżowej summy o szczęściu: „Każdy ma jakiś obraz świata, a od tego obrazu świata zależy także, jak odczuwa własne życie. [...] Jeśli obraz jest różowy, to nadpływające zdarzenia widzieć będzie na różowo, ale widzieć będzie je na szaro, jeśli obraz jest szary. Zadowolenie z życia i zadowolenie ze świata najczęściej łączą się ze sobą, bo wedle własnego życia człowiek tworzy obraz świata, a wedle obrazu świata interpretuje własne życie”2.
Streszczenie
Władysław Tatarkiewicz w swym bezprecedensowym dziele O szczęściu wyróżnia cztery znaczenia terminu „szczęście”: powodzenie (pomyślny traf), intensywna radość, największe (dla człowieka) dobro, trwałe i pełne zadowolenie z życia jako całości. Można powiedzieć, że posiadanie największego dobra wywołuje zadowolenie, a towarzyszy im radość, ich warunkiem jest jednak powodzenie. Wśród potocznych reguł roztropnościowych częściej występują reguły negatywne (przestrzegające przed nieszczęściem) niż pozytywne (recepty na szczęście). Zwykle jako źródła szczęścia wymieniają one: dobra zewnętrzne (na przykład majątek), życzliwe uczucia (zwłaszcza rodzinne), ciekawą pracę, przedmioty bezinteresownego upodobania (na przykład sztuka), dobra spontaniczne (na przykład marzenia). Zawodność tych źródeł jest powodem poszukiwania szczęścia w samej (niezależnej od jakichkolwiek okoliczności) postawie umysłowej, którą zalecali na przykład epikurejczycy, stoicy i sceptycy, a nawet buddyści. Jednak i to źródło szczęścia jest zawodne, o czym świadczy fakt, że Arystoteles porzucił (nierealistyczną) etykę-felicytologię kontemplacji oraz (wewnętrzną) etykę umiaru na rzecz („ludzkiej”) etyki przyjaźni. W przeciwieństwie do Arystotelesa i innych mędrców starożytnych Kant oddzielił szczęście od cnoty (moralności), według niego nie zachodzi między nimi ani stosunek identyczności, ani przyczynowania. Jednak racjonalność moralności domaga się, by ludzie cnotliwi, czyli zasługujący
203
Zauważyliśmy już w rozdziale 4, że wykazanie prawdziwości jakiegoś światopoglądu jest rzeczą szalenie trudną, jeśli nie niemożliwą. Prawda jednak istnieje niezależnie od uzasadnienia (zob. rozdział 1): twierdzenia jakiegoś światopoglądu mogą być prawdziwe bez względu na to, czy (aktualnie) potrafimy tę prawdziwość wykazać.
W. Tatarkiewicz, O szczęściu, dz. cyt., s. 221.