ROZSZYFROW AŁ RY\TK
Istnieje też inna możliwość: pracujesz ciężko dalej, stajesz się niezastąpiony. tracisz u szelką nadzieję na awans i zostajesz skazany na zawsze na stw orzone przez siebie samego więzienie, los podobny do tego, jaki spotkał piękną aktorkę w sztuce Anthony ego Snodgrassa pod mułem Classical Greece, która chciała grać poważne role, pod czas gdy publiczność czekała tylko na to, kiedy zdejmie ubranie.
Jest też inny stres, na który narażony będzie inwestor. Praktycznie wszyscy dealerzy i inwestorzy, w szczególności zaś ci, którzy działają na rynku gotówkowym i dokonują transakcji jednodniowych. stają się kompulsywnymi inwestorami, tak jak profesjonalni hazardziści stają się kompulsywnymi hazardzistami lub hazardzi-stami, którzy „mają problem". Impet rynku walutowego, największy w historii legalnego hazardu, nie pochodzi od prywatnych spekulantów. Nacisk wywiera sprawnie zorganizowana gałąź „hazar du finansowego” składająca się z banków i funduszy (patrz część czwarta), z których większość, tak jak większość pokerzystów, ma niegodną pozazdroszczenia skłonność do odrabiania strat, co czasami kończy się fatalnie.
Dlatego ważne jest, aby początkujący inwestor zdaw'ał sobie od początku sprawę z tego, że inwestowanie to narkotyk, który nic tylko uzależnia, ale truje: prowadzi do uzależnienia nie tylko w gronie swoich konsumentów, czyli niewinnych dealerów i profesjonalnych inwestorów, którzy nie mogą przestać robić pieniądze i dążyć do irracjonalnych celów, ale również prowadzi do uzależnienia ich producentów i dostawców, czyli banków, funduszy i ich zarządów. Oni również stają się uzależnionymi od inwestowania maniakami i kiedy raz zaczną, trudno będzie im przestać.
Innym źródłem stresu towarzyszącego prognozowaniu i spekulacji są zabobony. Ofiarą zabobonów padamy na ogół wtedy, gdy jesteśmy zaniepokojeni i działamy w warunkach niepewności; skoro zaś rynek jest zawsze związany z niepewnością, to wszyscy inwestorzy prędzej czy później skłonni są im ulec. Chociaż uważa się na ogół. że w dwudziestym wieku zabobony przestały być modne, to mają się one dobrze. Dotyczy to szczególnie środowiska dealerów. Jest to zauważalne zwłaszcza na dalekim Wschodzie, gdzie kult zabobonów i rzeczy nadprzyrodzonych kwitł zawsze i gdzie przedmiot tego kultu był traktowany daleko bardziej poważnie niż na Zachodzie. Weźmy na przykład tradycję Feng Shui7 (w dosłownym tłumaczeniu: wiatru i wody) kultywowaną w Chinach od 4000 lat i ostatnio promowaną na Zachodzie: najpierw w Szkocji, w Dumfriesshire, a potem w Londynie. W ciągu lat Feng Shui przekształciło się w teorię
Stephen Jarvis. The bizarre Leisure Book. Robson Rookv 1993; William Spear. Feng Shui Madę Easy. Thorsons; Rosalind Russell. Financial Times. 16 Deeeinber 1995. s. IX.
mówiącą o tym. że środowisko może wpływać na życie, zdrowie i dobrobyt człowieka. Na przykład, firma może odnieść sukces w wyniku zmiany ustawienia mebli w biurze, w szczególności -przestawienia biurka dyrektora. Indywidualny inwestor będzie za tern uważał, że wielki wpływ na jego sukces i efektywność będzie miało precyzyjne ustawienie roślinki w łazience, czerwony szlaczek na monitorze i tak dalej.
Pomysłowość inwestora jeśli chodzi o wymyślanie i wyobrażanie sobie nowych znaków i omenów - które ktoś mógłby nazwać wskaźnikami - nie ma granic, czego konsekwencje mogą być niebezpieczne, jeśli nie zastosuje się wystarczającej kontroli. W końcu możemy dojść do punktu, gdzie wszystko posiada zabobonny wyraz albo znaczenie, a skoro omeny w większości są złe. może to negatywnie wpłynąć na wszystkie szczegóły zarówno zawodowego, jak i prywatnego życia inwestora. Umęczony i podejrzliwy inwestor staje się niewolnikiem zabobonów, człowiekiem opętanym, nic mającym dostępu do skutecznego antidotum lub lekarstwa.
Omeny, które stale przynoszą nieszczęście, takie jak podanie dłoni przez stół. zmiana siedziby biura w sobotę lub znalezienie na ulicy monety leżącej reszką do góry (chociaż w Walii znalezienie pieniędzy w niecodziennych miejscach przynosi szczęście, które nie opuszcza znalazcy tak długo, jak długo trzyma on monetę i nie mówi
0 niej nikomu*), można unieszkodliwić poprzez zwykłe „krzyżowanie palców ", „odpukanie w niemalowane drewno" lub „siedem, dziewięć, trzynaście” (w Danii). Także na złe omeny istnieją potężne
1 godne zaufania środki natury pogańskiej bądź religijnej, które są znane i wykorzystywane przez wytrawnych i wyrafinowanych inwestorów.
Zwróćmy uwagę na to, że jeśli obejść się z niektórymi znakami i omenami wystarczająco zręcznie, można je nie tylko unieszkodliwić, ale przemienić z jawnie niebezpiecznych w przynoszące korzyść. Z drugiej strony, podobnie jak większość problemów ma rozwiązanie, tak też w większości rozwiązań istnieje problem. Dlatego też przesądny inwestor może w końcu utracić swoją umiejętność rozróżnienia pomiędzy cierpieniem i próbami uniknięcia tego cierpienia: lekarstwo może okazać się równie wycieńczające jak sama choroba.
Pytanie o to, czy ludzie trudnią się inwestowaniem, ponieważ od urodzenia są przesądni, czy też stają się przesądni w wyniku trudnienia się inwestowaniem, jest analogiczne do pytania o to, czy człowiek ' I. Opie. M. Tatum, A Dicnonary of Supersiitiom. Oxford University Press, Osford 1989