37 (36)

37 (36)



154 Praca, konsuropcjon zm i nowi ubodzy

złożonych aspektów ubóstwa: „straszliwe warunki życiowe i mieszkaniowe, choroby, analfabetyzm, agresja, rozpad rodzin, osłabienie więzi społecznych, brak przyszłości i nieproduktywność”. Tych dolegliwości nie da się uleczyć za pomocą wysokobialkowych batonów i mleka w proszku. Kapuściński przypomina, jak wędrując przez afrykańskie miasteczka i wioski, spotykał dzieci, które błagały go nic o chleb, wodę, czekoladę czy zabawki, lecz o długopis, ponieważ szły do szkoły, a nie miały czym pisać na lekcji.

Dodajmy do tego, że rozmyślnie unika się wszelkich skojarzeń pomiędzy okropnymi obrazami głodu prezentowanymi przez media i niedolą ubogicli oskarżanych o łamanie zasad etyki pracy. Ludzi pokazuje się wraz z ich głodem, lecz jakkolwiek widzowie wytężaliby oczy, nic zdołaj a. zobaczyć na obrazku ani jednego narzędzia pracy, spłachetka omego gruntu czy sztuki bydła. To tak, jak gdyby nie istniał związek pomiędzy pustką obietnic etyki pracy w świecie, który nie potrzebuje więcej siły roboczej, a nędzą tych ludzi, ofcrowanąjako ujście dla stłumionych moralnych impulsów. Etyka pracy wyłania się z tego ćwiczenia nietknięta, gotowa do tego, by użyć jej ponownie, jako rózgi, by odegnać ubogich do domów, byle dalej od schronu, jakiego szukają (na próżno) w państwie opiekuńczym.

Po trzecie, spektakle katastrof, tak jak prezentująję media, wspierają i wzmacniają zwykle, codzienne moralne wycofanie się w inny sposób. Oprócz uwalniania zgromadzonych zasobów moralnych uczuć, ich długotrwały efekt, jest laki, że:

[...] rozwinięta część świata otacza się kordonem bezpieczeństwa braku zaangażowania, wznosi globalny Mur Berliński; całą informacja pochodząca „stamtąd” jest obrazem wojny, morderstw, narkotyków, grabieży, chorób zakaźnych, uchodźców i głodu; to jest czegoś nam zagrażającego.

Tylko rzadko i półgłosem, bez związku ze scenami wojen domowych i masaki, mówi się o stosowanych tam morderczych broniach: a jeszcze rzadziej, że ta broń, która uczyniła z odległych krajów poła śmierci, to dzieło naszego przemysłu zbrojeniowego, zazdrosnego o swoje zamówienia i dumnego ze swojej konkurencyjności - tej ożywczej krwi naszej własnej umiłowanej koniunktury'. W publicznej świadomości wytrąca się syntetyczny obraz brutalności zadawanej samym sobie; wizja „podłych ulic” i „miejsc, gdzie lepiej nie zaglądać”, wyolbrzymiony obraz „krainy gangów”-, obcego, podludzkiego świata poza etyką i poza zbawieniem. Próby zbawienia tego świata od najgorszych konsekwencji jego własnej brutalności mogą przynieść jedynie chwilowe skutki i na dłuższą metę skazane sana porażkę; gdyby rzucić tam linę bezpieczeństwa, z pewnością zostanie ona splątana.

A potem dobrze wypróbowane, zaufane narzędzie adiaforyzacji udowadnia swoją przydatność: trzeźwa, racjonalna kalkulacja kosztów i skutków. Wydatki na te rodzaje ludzi sąpieniędzmi straconymi. A tracenie pieniędzy to - jak każdy ochoczo się zgodzi - coś, na co nas nie stać. Ani ofiary głodu, jako etyczne podmioty, ani nasza własna postawa wobec nich nie stanowią kwestii moralnej. Moralność jest zarezerwowana tylko dla karnawałów - tych widowiskowych, natychmiastowych, lecz krótkotrwałych, wybuchowych zagęszczeń litości i współczucia. Gdy chodzi o naszą zbiorową odpowiedzialność zamożnych za trwającą nędzę biedaków świata, górę bierze ekonomiczna kalkulacja, a zalecenia etyczne zastępują reguły wolnego handlu, konkurencyjność i produktywność. Gdzie mówi ekonomia. lepiej, by etyka była cicho.

Chyba że, oczywiście, to jest etyka pracy, jedyny wariant tolerowany przez reguły ekonomiczne. Etyka pracy nie jest wrogiem ekonomii upierającej się przy zyskowności i konkurencyjności, lecz jej koniecznym i mile widzianym uzupełnieniem. Dla zamożnej części świata i zamożnych sektorów ubogich społeczeństw etyka pracy jest jednostronnym romansem. Komunikuje obowiązki tych, którzy wałczą o przetrwanie; nic mówi niczego o obowiązkach tych, którzy wyrośli ponad samo przetrwanie i skierowali się ku wznioślejszych troskom. W szczególności zaprzecza zależności tych pierwszych od tych drugich, a więc uwalnia tych drugich od odpowiedzialności za tycłi pierwszych.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
31 (49) 142 Praca, koniumpcjon zm i nowi ubodzy szukiwaniu przyczyn niewystarczającego wysiłku, by p
38 (36) 156    Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy Etyka pracy służy dzisiaj okrywani
36 (42) 3 152 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy * alistycznego wyjścia w rozprzestrzenianiu dobrej
38 (36) 156 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy Etyka pracy służy dzisiaj okrywaniu złą sławą idei
36 (42) 152 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy alistyeznego wyjścia w rozprzestrzenianiu dobrej now
17 (98) 84 Praca, r-onsumpcjonizm i nowi ubodzy Nie ma ograniczeń dla konsumpcyjnych marzeń, czy też
16 (107) 82 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy rzonego i subiektyw nego poczucia niedostatku5’, pon
20 (80) 120 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy są czynni w reprodukcji jjąjącej-się.zatrudnić siły
26 (54) 132 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy Tąbehawioralnądefinicjąokreśla się ludzi ubogich, mł
28 (48) 136 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy To była nie tylko kwestia odmowy pracy lub upodobani
29 (48) ••i : ! r‘f .> 138 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy się staje się brzmienie sugestii,
33 (43) 146 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy sto do publicznego aplauzu i sławy. Uczy się ich rów
34 (42) 148    Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy nieuniknione, lecz trujące wyziewy
35 (40) 150 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy Według Herberta Gansa „uczucia, jakie klasy, którym
64 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy * odrażająca dla jego klientów. Interesy konsumentów i
66 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy wpływ, a wszelkie działania mające na celu przezwyciężenie
16 (107) 82 Praca, konsumpcjonizm i nowi ubodzy rzonego i subiektyw nego poczucia niedostatku”, poni

więcej podobnych podstron