KARL R. POPPER
jacy pozostali jeszcze przy życiu, którzy wierzą w istnienie pierwszego i drugiego świata.
Ponieważ Jak państwo wiecie Jestem pluralistąi wnoszę, iż istnieją (co najmniej) trzy światy, nie muszę rozwodzić się nad tym, iż nie zgadzam się z monistami. Chciałbym jednak wyjaśnić, dlaczego przez tyle lat nie mówiłem zbyt wiele o świecie 3 i dlaczego po raz pierwszy użyłem terminu „trzeci świat” w pracy ogłoszonej drukiem dopiero w 1966 roku, aczkolwiek już od 1933—1934 roku zgłaszałem w moich publikacjach teorię, która kładła nacisk na status wiedzy obiektywnej i daremność wszelkich prób redukowania jej do wiedzy subiektywnej™
Moja niechęć do pisania o świecie 3 brała się z faktu, że mam awersję nie tylko do pustosłowia, ale także do wszystkiego, co je przypomina, albo może budzić podejrzenia, że jakoś się z nim wiąże. Dopóki nie rozporządzałem teorią wyjaśniającą status świata 3 i relację, w jakiej pozostaje on do świata 2, miałem poczucie, że może to zanadto sprawiać wrażenie urojenia filozofa. (Teorie Fregego i Bolzano istotnie wydawały się urojeniami wielu innym filozofom.)
Tak więc nie pisałem otwarcie o świecie 3, dopóki nie znalazłem prostego, choć trochę „surowego” sformułowania, iż przedmioty należące do świata 3 są wytworami ludzkimi, podobnie jak miód jest wytworem pszczół. I nawet wówczas nie używałem nazwy „świat 3” w pracach ogłaszanych drukiem przez kolejny rok, choć często posługiwałem się nim na wykładach i seminariach.
Dwa spostrzeżenia o decydującym znaczeniu skłoniły mnie do podjęcia ostatecznej decyzji, ponieważ uświadomiły mi nader jasno, że przynajmniej świat 3 nie jest tylko pustym frazesem. Po pierwsze, zdałem sobie sprawę, że świat 3, aczkolwiek autonomiczny, został stworzony przez człowieka', i żę jest on całkowicie realny, ponieważ możemy na niego oddziaływać i możemy podlegać jego oddziaływaniom'— że występuje tu ()buśffóńńa wymiana i coś w rodzaju sprzężenia zwrotnego. Po wtóre, zauważyłem, że coś ściśle analogicznego do świata 3 istniało już w królestwie zwierząt i w związku z tym można badać całe to zagadnienie w świetle teorii ewolucji. _
Tym sposobem doszliśmy do drugiej kwestii, którą będę się zajmował w trakcie dzisiejszego wykładu. Chciałbym poczynić kilka ogólnych uwag o teorii ewolucji.
~~ Nie ulega wątpliwości, że Darwinowska teoria ewolucji drogą doboru naturalnego ma niezmiernie doniosłe znaczenie. Nie ulega również wątpliwości, że teoria ta znajduje się, pod wieloma względami, w niezadowalającym stanie.
Wiążą się z nią pewne niejasności. Na przykład odwołuje się ona do dziedziczności i zmienności — to znaczy faktów wiążących się z tym, że większość cech dzieci wykazuje podobieństwo do cech rodziców nie tylko dlatego, że dzieci i rodzice są ludźmi, ale także z innego powodu: dzieci przypominająrodzicówrównież swoimi cechami indywidualnymi. A zarazem sąjednak w jakiś sposób różne od swoich rodziców; czasem bardziej, czasem mniej. Teoria ta zakłada więc, z jednej strony, wysoki stopień stabilności przekazywanego dziedzicznie materiału, a z drugiej strony pewien stopień zmienności. Oba założenia są niewątpliwie słuszne. Pozwaląjąnam one jednak wyjaśniać, ilekroć jest to dogodne, pewne zjawiska jako następstwo stałości dziedziczenia, a inne —jako następstwo jego zmienności. W przypadku wyjaśniania jest to stan niezadowalający, nawet gdy założenia są niewątpliwie prawdziwe. Niezadowalający charakter wyjaśnienia polega na tym, że za pomocą tego rodzaju założeń możemy wyjaśnić zbyt wiele: niemal wszystko, co może się zdarzyć, a nawet to, co zdarzyć się nie może. Jeśli jednak wyjaśniamy zbyt wiele, nasze faktyczne wyjaśnienia stająsię wątpliwe.
Oto inny słaby punkt teorii ewolucji. Darwin próbował znaleźć wyjaśnienie tego, co można nazwać „ewolucyjnym postępem” -- to znaczy wyłaniania się, w dłuższych okresach, wyższych form organizmów z form niższych. Jeśli posłużymy się terminologią Herberta Spencera i będziemy mówić o „przetrwaniu najlepiej przystosowanych”, to wyjaśnienie Darwina można streścić w następujący sposób: ^ewolucyjny postęp faktycznie zachodzi, ponieważ ze wszystkich mu-l taeji czy też form życia tylko najlepiej przystosowanym udaje się prze-! trwać. Będzie to jednak pomocne jako wyjaśnienie ewoTucyjnegopo-stępii tylko wówczas, gdy uzupełnimy je takim oto sądem: forma wy-
75