154
Ponieważ funkcja inżyniera wiąże się bezpośrednio z wymogami samej produkcji, jego zalecenia odznaczają się większą obiektywnością. Jego podwładni widząto, że-przynajmniej niektóre-wydawane przezeń dyrektywy są zgodne z naturą rzeczy i dzięki temu racjonalne w ogólnym sensie. Jednak zasadniczo i ta racjonalność jest racjonalnością panowania, nie zaś rozumu. Inżynier nie jest bowiem zainteresowany w tym, by poznawać rzeczy jako takie lub dla samego poznania; zajmuje się.nimi o tyle, o ile pasują one do schematu, nie bacząc wcale, jak bardzo może być on obcy ich immanentnej strukturze; dotyczy to zarówno istot żywych, jak i rzeczy nieożywionych. Świadomość inżyniera jest świadomością industrializmu w jego najnowocześniejszej formie. Jego planowe panowanie zamieniłoby ludzi w zbiór instrumentów pozbawionych własnych celów.
Ubóstwienie działalności przemysłowej nie zna granic. Odpoczynek jest postrzegany wręcz jako występek, o ile nie służy uzdolnieniu do dalszej działalności. „Filozofia amerykańska - stwierdza Moses F. Aronson - postuluje rzeczywistość otwartego i dynamicznego uniwersum. Dynamiczne uniwersum nie jest miejscem, gdzie można odpocząć, nie zachęca też ono do doznawania estetycznej przyjemności, jaką daje bierna kontemplacja. Świat, który znajduje się w procesie ciągłego rozwoju, pobudza aktywną fantazję i wzywa do trenowania muskularnej inteligencji”1. Aronson jest zdania, że pragmatyzm „odzwierciedla charakterystyczne cechy «granicznej» mentalności atletycznej, która z determinacją zmierza do uporania się z zamętem spowodowanym naporem industrializmu, podkopującego gospodarkę agrarną”2.
Wyraźnie zaznacza się jednak różnica między „graniczną mentalnością” faktycznych pionierów amerykańskich i ich współczesnych propagandystów. Sami pionierzy nie hipostazowali żadnych środków. Ciężko pracowali, walcząc o przetrwanie; zapewne marzyli o radościach mniej dynamicznego i spokojniejszego uniwersum. Przypuszczalnie w swych wyobrażeniach o szczęściu i ideale kultury, który pragnęli osiągnąć, przypisywali wartość „doznawaniu estetycznej przyjemności, płynącej z biernej kontemplacji”.
Gdy ich współcześni epigoni wybierają, intelektualne zawody w ramach nowoczesnego podziału pracy, chwalą przeciwstawne wartości. Nazywając swoje teoretyczne poczynania „muskularnymi” i „atletycznymi” oraz uznając je za niejako „spontaniczny, naturalny proces rozwoju”, usiłują - jakkolwiek z nieczystym sumieniem - podtrzymać przejęte po „frontowcach” dziedzictwo „życia bez wytchnienia” i dostosować swój język do aktywistycznego słownictwa zawodów manualnych, w szczególności związanych z uprawą roli i z przemysłem. Gloryfikująoni glajchszaltowanie i uniformizację nawet w sferze idei. Filozofia amerykańska, pisze Aronson, „zawiera wprawdzie pewne elementy europejskie. Te obce komponenty zostały jednak zasymilowane i stopione w jedną rdzenną całość”3. Im bardziej owi glajchszalterzy stająsię bliżsi możliwości uczynienia ziemi miejscem kontemplacji i radości, tym mocniej - jako świadomi lub nieświadomi zwolennicy Johanna Gottlieba Fichtego - obstają przy wywyższaniu idei narodu i ubóstwianiu wiecznej aktywności.
Upadku indywiduum nie należy sprowadzać do techniki czy też do motywu samozachowania jako takiego; jego przyczyną nie jest produkcja per se, lecz jej formy - wzajemne stosunki ludzi w specyficznych ramach industrializmu. Trud ludzki, dociekania i wynalazczość są odpowiedzią na wyzwanie konieczności. Sytuacja staje się absurdalna tylko wtedy, gdy ludzie robią ze swego trudu, dociekań i wynalazczości idole. Ideologia taka zmierza do zastąpienia humanistycznej podstawy tej właśnie kultuiy, którą gloryfikuje. O ile wizje pełnego zaspokojenia i nieograniczonego używania pobudzały nadzieję, która wyzwoliła postęp, o tyle ubóstwianie postępu prowadzi do jego przeciwieństwa. Ciężka praca dla sensownego celu może cieszyć, można ją nawet polubić. Jednak filozofia, która czyni pracę celem samym w sobie, prowadzi w rezultacie do awersji wobec każdej pracy. Zmierzch indywiduum nie obciąża technicznych osiągnięć człowieka czy wręcz samego człowieka - ludzie są na ogół o wiele lepsi niż to, co myślą mówią lub robią - zjawisko to przypisać trzeba raczej obecnej strukturze i treści „ducha obiektywnego”, ducha, który zdominował życie społeczne we wszystkich jego dziedzinach. Wzory myślenia i działania, które ludzie otrzy-
Por. Ch. Beard, The American Spirit, wyd, cyt., s. 666.
Tamże, s. 665.
Tamże.