Formalizacja rozumu prowadzi do paradoksalnej sytuacji kultury. Z jednej strony w epoce tej osiąga punkt kulminacyjny niszczący antagonizm między jaźnią a naturą - antagonizm, który odciska piętno na całych dziejach cywilizacji mieszczańskiej. Totalitarne dążenie do ujarzmienia natury redukuje ,ja”, ludzki podmiot, do zwykłego instrumentu ucisku. Wszelkie inne funkcje jaźni, które wyrażają się w ogólnych pojęciach i ideach, są dyskredytowane. Z drugiej strony samo myślenie filozoficzne - zarówno pozytywistyczne, jak i tak zwane ontologiczne - które powinno zmierzać do pojednania, przeczy istnieniu tego antagonizmu lub zapomina o nim. Wraz ze wszystkimi innymi dziedzinami kultury powierzchownie maskuje rozdźwięk między, ja” i naturą, zamiast skoncentrować na nim uwagę. Tymczasem głównym założeniem naszej dyskusji jest teza, że filozoficzna świadomość tych procesów może dopomóc w nadaniu im innego kierunku.
Wierność filozofii oznacza przeciwdziałanie temu, by lęk sparaliżował zdolność myślenia. Do niedawna społeczeństwo zachodnie nie dysponowało kulturowymi i technicznymi środkami do osiągnięcia porozumienia między jednostkami, grupami i narodami. Obecnie istnieją odpowiednie warunki materialne. Brakuje natomiast ludzi, którzy zdają sobie sprawę z tego, że sami przykładają rękę do ucisku, jakiemu podlegają. Formuła „niedojrzałości mas” na nic się tu nie zda, sama jest bowiem elementem aparatury. Obserwator procesu społecznego musi przyznać, że nawet w najbardziej zacofanych regionach Europy ci, którym przewodzą mali, pyszałkowaci „wodzowie”, są co najmniej tak samo dojrzali jak oni, acz winni poważać ich przywództwo. Zrozumienie tego, że właśnie teraz wszystko zależy od zrobienia właściwego użytku z autonomii człowieka, mogłoby ustrzec kulturę przed degradacją, grożącą jej ze strony konformistycznych, fałszywych przyjaciół, czy wręcz przed zniszczeniem przez wewnętrznych barbarzyńców.
Proces ten jest nieodwołalny. Metafizyczne terapie, które zmierzają do cofnięcia koła historii, są skażone - jak to zostało wykazane wyżej, gdzie omawialiśmy neotomizm - pragmatyzmem, który rzekomo budzi ich odrazę.
„Jest już za późno na walkę i każdy środek przeciwko chorobie pogarsza tylko stan rzeczy; chorobą bowiem dotknięty został sam rdzeń życia duchowego, a mianowicie świadomość w jej pojęciu, czyli jej czysta istota sama. Dlatego też nie ma ona w sobie takiej siły, która mogłaby chorobę przezwyciężyć [... ] I tylko pamięć przechowuje jeszcze wówczas martwą formę poprzedniej postaci ducha jako nie wiadomo, w jaki sposób przebrzmiałe już dzieje, a nowy wąż mądrości, któremu oddaje się cześć boską - zrzuca z siebie bezboleśnie zwiędłą skórę”90.
Wskrzeszane ontologie przyczyniają się do rozwoju choroby. Konserwatywni myśliciele, którzy opisali negatywne aspekty oświecenia - mechanizację i kulturę masową, usiłowali złagodzić konsekwencje postępu, głosząc od nowa stare ideały lub wskazując nowe cele dla oddalenia ryzyka rewolucji. Filozofia francuskiej kontrrewolucji i niemieckiego prefaszyzmu stanowią przykłady pierwszej strategii. Polega ona na krytyce nowoczesnego człowieka w imię romantyzmu i antyintelektualizmu. Inni przeciwnicy kolektywizmu - jak Gabriel Tarde91 w końcu XIX wieku czy współcześnie Ortega y Gasset92 - wysuwają bardziej postępowe idee, na przykład ideę zjednoczenia Europy lub politycznej jedności całego świata cywilizowanego. Aczkolwiek ich analizy ducha obiektywnego naszej epoki są nadzwyczaj trafiiejeden z jego aspektów stanowi z pewnością ich własny kulturowy konserwatyzm. Ortega y Gasset porów-
90 G.W.F. Hegel, Fenomenologia ducha, przeł, A. Landman, t. II, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1965, s. 133-134.
91 Por. G. Tarde, Les lois de l’imitation, F. Alcan, Paris 1904, zwłaszcza s. 198-204 i 416-424.
92 Por. Ortega y Gasset, Bunt mas, w: tenże, Bunt mas i inne pisma socjologiczne, przeł. P. Niklewicz, H. Woźniakowski, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1982.