34 Alina Nowicka Je/owu
Data wpisana pcryfrastycznic w wydarzenie dynastyczne (dzień złożenia żałoby to data wesoła i dobrze wróżąca nawet w miejscu tak odległym od centrum państwa, jak Januszkowo) oraz lokalizacja wsi na mapie Rzeczypospolitej wyznaczają narodzonemu chłopcu miejsce w historii politycznej i gospodarczej Polski. Kolejną formę nadaje nowemu życiu sytuacja społeczna. Dziecko przyszło na świat w rodzinie chłopskiej, co przesądziło o jego chorobie, przejętej dziedzicznie i utrwalonej przez złą dietę (błędem jest picie wody zamiast wina). Podkreślając uwarunkowania społeczne swej biografii, poeta sprowadza je do patrimonium:
Tu ojciec mój od dawna phigicm ciął zagony.
W swym skromnym stanic dobry i uczciwy cztck
Gdym miał lal pięć, naukom zacnym poświecony Przed wrotami stanąłem już przybytku Muz,
Ojciec bowiem w niezmiernej swej dla mnie miłości Nic chciał, aby mnie łamał życia twardy trud,
Iły mi dłonie ocierał pług twarda ezepigft I letnia spieka młoda przepalała twarz.
w 9-10.21—24
W przytoczonym fragmencie zaznacza się wyraźnie, jako pierwsza cecha bohatera, „pobożność” pojmowana zgodnie z tradycją antyczną. Pieta* wobec ojca, której praw/orem jest Wcrgiliuszowy Eneasz, ma znaczenie fundamentalne, bo potwierdza związek z miejscem rodzinnym, z którego młody człowiek czerpie siły życiowe, a także możliwość rozwoju i wzrostu. Przekonanie to — dodajmy - wyrażone jest również w elegii do Stanisława Sprowskiego „Quam legis, Euganca tibi littera vcnit ab urbe...” (VII Variarum elegiarum...):
Dla Italii mam podziw, dla ojczyzny miłość.
Gdy tamta mię zdumiewa, tę wielbię i czczę.
Jedna urokiem serce więzi, druga prawem
Swoim. Tamta gościnę daje. a ta dom.
w ks—**
Postać ojca, aczkolwiek pojawiająca się w kilku tylko wersach, zajmuje ważne miejsce w planie aksjologicznym traktatu poetyckiego „o sobie samym” oraz w wykładzie treści antropologicznych. Związana z miejscem ojczystym (w ścisłym tego słowa znaczeniu) postać rodzica pozbawiona jest — co zwraca uwagę w porównaniu z bohaterami dalszych epizodów biograficznych (np. z lekarzem Antoninem) elementów antykizujących. Usytuowana więc zostaje antę fores świata kultury. Jak Tatarzy i Geci z Pieśni I z „Ksiąg pierwszych" Kochanowskiego, tak też ojciec Klemensa jest częścią natury.
Jego życic oracza, który „od dawna pługiem ciął zagony”, wtapia się w długie trwanie i w rytm wegetacyjny przyrody. Podległość jej prawu — podobnie jak w wypadku Tatarów Kochanowskiego „w stanie natury żyjących” jest rękojmią „dobra i uczciwości”. Naturalna też miłość do syna urodzonego po stracie, w czasie epidemii zarazy, poprzednich dzieci podpowiada bezimiennemu ojcu ambitną decyzję doprowadzenia Klemensa do „wrót przybytku Muz”. Podobnie jak Kochanowski w Elegii Iz „Księgi pierwszej” zaznacza dyskretnie nasz poeta, że miłość — w tym wypadku miłość ojcowska stoi u początku jego drogi poetyckiej. Dzięki niej dokonuje się, zgodnie z rytmem zmiany pokoleniowej, przejście dziecka do świata kultury, gdzie na nie czekają dalsze formy: szkoła i dwór.
Pomijając milczeniem „prostackich mistrzów” ze Żnina, opowiada autor
0 gimnazjum biskupa Lubrańskiego, przyjaciela Manucjusza, mecenasa w najściślej renesansowym tego słowa znaczeniu, który — jak świadczy kariera poety realizował w swej szkole ideę prawdziwego szlachectwa: vera nobilitas nic z urodzenia, lecz ze szlachetności umysłu. Tej samej idei hołdowali późniejsi mecenasi Klemensa: Krzycki i Kmita. Cała tedy sytuacja rozwija się jak w humanistycznej utopii przedstawiającej idealne państwo, które się rządzi prawem i stwarza, dzięki trudowi bezimiennego ludu i dziełom politycznym światłej i nowocześnie myślącej elity, możliwość pełnego rozwoju wybitnie utalentowanym jednostkom.
Ta część autobiografii — konkludujmy dotychczasowe uwagi — akcentuje znaczenie związku młodego człowieka ze środowiskiem społeczno-kulturalnym
1 wobec tego nadaje temu środowisku (rodzinie, szkole) wyraziste profile. Następuje jednak moment przezwyciężający zewnętrzne determinacje: osobista i suwerenna decyzja młodzieńca, który rozpoznał już swe powołanie, dotycząca dalszego sposobu życia:
Marona nieśmiertelne tum usłyszał imię I twe imię, Nazonie, pierwszy-m słyszał raz.
Czcząc ich pojąłem wtedy, że ponad poetów Poza bogami — nie ma na tej ziemi nic.
Do Feba, ich patrona, ileż ja do niego Zaniosłem rzewnych modlitw, iłem wylał łez,
By nie wzgardził przyjęciem mnie do swego chóru I pozwolił w nim choćby najniższym mi być!
Przyzwolił. Przystąpiłem, otrzymałem lutnię,
Którą własną prawicą dał łaskawy bóg.
Chciwicm ci ja ją dzierżył i skrzętnierr. piastował,
Ni noc mi bez niej żadna nie zbiegła, ni dzień.
w. 35—
Język opisu rzeczywistości społecznej zmienia się tu w język wyrażający wtajemniczenie religijne: młodzieniec otrzymał boską lutnię. Warto rozważyć,
v