186 Jarosław Ławski
Do cierpliwie i długo noszonej obroty,
Że w końcu gotów kąsać - rękę, co ją targa.1*9
Pełzał jak wąż, ale wąż zmieniał się w gołębia, spiskowiec-wąż ma oblicze prostodusznego kompana Moskali o gołębim sercu; gołąb wyleciał z okucia państwa-klatki carów i leje truciznę, by uwolnić okutych Moskali wbrew nim samym. W końcu: jeśli „przyjaciele Moskale” nie przyjmują wyzwolicielskiej trucizny od węża-gołębia, upodabniają się do wściekłych, szczekających psów. Takie to wszystko „proste” jak żywot Waltera Alfa-Wallenroda1 . Wprawdzie w III cz. Dziadów zmienia się ,ja”, pokornieje, niejako też zastępuje je ,ja”-zbiorowe filomatów-więźniów, Halbana wyręcza ks. Piotr, a Aldonę zmienia dziecię Ewa-mistyczka, ale Ustęp i Do przyjaciół Moskali pokazują, iż nieprzezwyciężony pozostał — trudny do pojęcia — głęboki uraz do Rosji, połączony z szacunkiem dla Rosji idealnej, lecz nieistniejącej. Im dalej był poeta od Litwy, tym bardziej rosła jej wartość, choć zmieniała się taktyka jej wyzwalania z rąk Moskali-łupieżców, którym równolegle imaginacja przydawała coraz więcej demonicznych cech.
Bohater w masce z zamaskowanego poematu napisanego przez poetę-węża-gołębia w masce: oto skala komplikacji. Makiawelizm do potęgi trzeciej, doprawdy! Jednego nie można Mickiewiczowi - i to go w wielkim stopniu tłumaczy — zarzucić: że uległ pokusie lojalizmu, że dał się wciągnąć w wiemopoddańczy głos serwilistów. Mało brakowało i... lepiej nie myśleć o tym161.
Konrad Wallenrod i tak musiał powstać. Nienasycone , ja”-widmo, , ja”-upiór, które rozbiło obrzęd II cz. Dziadów, potem uciekło, zniknęło z chaty Księdza, w poemacie dokonało inkamacji w ciało i historyczny kostium. W nich mogło się zadomowić, rosnąć, uzewnętrzniać skutecznym działaniem, zarazem narcystycznie auto-adorować i marnieć ze zgryzoty. To ,ja” porzuca w końcu i depcze ciało i szaty Mistrza, by zjawić się już nie w 9 was/-mitycznej, lecz misteryjno-dramatycznej narracji III cz. Dziadów. Wallenrod to także słowo o tej pysze, z którą wieszcz wojował. W zbroi i przyłbicy Krzyżaka Mickiewiczowska pycha zbawcy i potężnego niszczyciela, żółć dzikiego Samsona z puszcz żmudzkich mogły pójść do końca, osiągnąć extre-mum, aż po samoubóslwienie w etemalnym wymiarze pieśni. Rzeczywiście: „trudno jest poecie »subiektywnemu« »wyjść myślą i duszą ze swojej indywidualności^’16 , jak konkludował Mochnacki.
Nim concerto grosso indywidualizmu i pychy zastąpią mesjańskie koncerty duchowe wieszcza-Mojżesza, musiała przecież z tego świata zniknąć ostatecznie i Aldona. To drugie - po cielesnym zniknięciu dla świata — zniknięcie ze świata obwieścił Mickiewicz jakimś przeraźliwym krzykiem, jękiem, przeszywającym piskiem zerwanej struny. Cokolwiek to znaczy, śmierć Aldony w chwili zgonu Wallenroda nic tylko
,ł9 A. Mickiewicz, Do przyjaciół Moskali, w: tegoż, Dzieła. Wydanie Narodowe, t. III, Utwory dramatyczne, opr. S. Pigoń. Warszawa MCMXLIX, s. 306.
<M S. Pigoń, Dramat dziejowy polsko-rosyjski w ujęciu Mickiewicza, w: tegoż. Zawsze o Nim. Studia I odczyty o Mickiewiczu, red. Z. Stcfanowska, II. Żytkowicz, Warszawa 1998, s. 455: „Na niedawnych ^przyjaciół Moskali® wylewa kielich trucizny, co aż kipi żrącą goryczą mowy".
!łl Zob. o meandrach postawy ugodowej: T. Budrewicz, Program ugody z Rosją w U połowie XłX-wicku nieskuteczna perswazja, w: Teatr wymowy. Formy i przemiany retoryki użytkowej. red. J. Sztachclska, J. Maciejewski, E. Dąbrowica, Białystok 2004, s. 317-336.
B K. Krzemieniowa, dz. cyt., s. 275.
poświadcza wartość braterstwa w życiu i w śmierci miłujących się duchów, lecz także mówi tutaj ta śmierć: tak, to potężne ,ja”, ten Konrad godzien jest i modlitwy, i wart, by umrzeć wraz z nim. To także oznaka niezwojowanej jeszcze pychy. Wszystkie straty i zatraty poematu sycą tu mit indywidualistyczny i wynikającą z niego wyższą moralność, metafizykę Samsona romantycznego. Syna słońca, co usłuchał syna ciemności, Mefista. Ale, powiadam, ta poetycka mefistofeliada musiała być napisana: by Mistrz-Samson przeobraził się w Mojżesza, a ten w proroka i Mesjasza.
Jeśli Wallenroda, ten ąuasi-mit narcyza, którego przepełnia siła, postawić przed lustrem wyobrażeń religijnych i mitycznych społeczności pierwotnej - okazuje się imitacją i antymitem; takich Litwinów i Polaków pierwotnych już nie było. A ci, co odeszli w przeszłość, żyli mitami innymi. Jeśli wszelako tę paramityczną narrację nadbudowaną na m i krosy mbo lach i metasymbolu ojczystej Natury ustawić przed zwierciadłem sponiewieranej wspólnoty bezsilnych wobec tyrana, ale gotowych do działania gorących głów polskich z trzeciego dziesiątka lat XIX-go stulecia, okazuje się, iż działanie ona ma porażające. Symboliczna biografia natychmiast pochłania myśl i rachowanie sił, stając się pobudką czynu. Otrzeźwienie przychodzi w momencie, gdy w realność dziejową z fatalnym błędem struktury wciela się ostatni element mitu: symboliczny kod mitemu opisującego klęskę Krzyżaków, patetyczne w-mit-wstąpienie zdrajcy-zbawcy i szczęście uwolnionego od zmór Historii pierwotnego ludu. Roku Pańskiego 1832 okazało się, że wszystko szło dobrze niemal do końca. Tu zaszła zmiana: Krzyżacy-Moskale wygrali, pokolenie wstąpiło w mit, ale martyrologiczny, a złowroga pani Historia hasała w najlepsze na ziemiach Rzeczypospolitej Obojga Narodów, tańcząc swój danse macabre i powtarzając go jeszcze w ] 834, 1848, 1861, 1863, 1905,1914 czy 1918 roku.
Via negativa
Poemat Mickiewicza, i to dodajmy, charakteryzuje osobliwe podejście do tematyki czasu, przestrzeni, historiozofii, tragizmu i tragiczności. Nade wszystko rzuca się w oczy historiozoficzny zamęt w utworze. Świat żyjący dotąd bez historiozofii (Litwa) zostaje przeciwstawiony światu wyobrażeń opatrznościowych (Zakon). Lecz mamy do czynienia ze światami na opak: wierzący w Opatrzność Krzyżacy okazują się zbrodniarzami, podczas gdy zbawiający ahistoryczną wspólnotę litewską Konrad działa nie w imię Boga, lecz w imieniu własnym. Oko Stwórcy zostaje zastąpione przez „wszechmocne” oko mściciela. Działanie Wallenroda nie zarysowuje żadnego projektu historii; ani bowiem powrót do czasów przedhistorycznych, ani całkowite odrzucenie filozofii lub wizji dziejów nie są już możliwe. Następuje tu całkowita im-manentyzacja działań bohatera, które nie odnoszą się do żadnej, na przykład Boskiej, realności postawionej ponad Historią. Dominuje refleksja w binarnych kategoriach: swój — obcy, dobry - zły, przyjaciel - wróg. Krzyżak - Litwin. Moskal - Polak. Zatarcie tych opozycji, transgresja ich jednoznacznie antagonistycznych znaczeń dokonuje się przez postaci Konrada i Aldony, lecz, dopowiemy, nie otwiera na jakiś projekt historiozofii>6>.
165 T. Kizwatlcr, Gry Mickiewicz stworzył naródpolskfT. dz. cyt. t 60;, Można by po&awió tezę. iż to poczucie podwójnego zagrożenia, skłaniające do poszukiwali, które dziś nazwalibyśmy wytwarzaniem