LXV1 POLSKA TRAGEDIA W XIX WIRKU
do siebie w pewnym sensie podobne, zarówno tematyką (walka w obronie ojczyzny podejmowana w sytuacji beznadziejnej, odrzucenie możliwości zdrady), jak i stylem. Brodziński przetłumaczył Schillera regularnym 13-zgłoskowcem, zacierając odmienność miejsc lirycznych i dramatycznych. Z kolei Osiński, decydując się na wystawienie dzieła, dokonał radykalnych skrótów, upodabniając je do klasycystycznej tragedii. I choć Dziewicę wystawiono aż w siedmiu nowych dekoracjach Courtina, przypominających o jej widowiskowym, „germanieznym” rodowodzie, podobieństwo obu tragedii nie było trudne do uchwycenia. Zwłaszcza że elementy romantycznej estetyki naruszyły widowiskową normę klasycy styczną Żółkiewskiego.
Był to zatem - jak się zdaje - szczytowy punkt dojścia .teatralnego liberalizmu", polegającego na maksymalnym upodobnieniu przeciwników. Podobieństwo to powiększała jeszcze zbieżność losów obu dzieł; stały się one - w warunkach rosnącego terroru, nasilającej się konspiracji i przygniatającej inwigilacji obywateli Królestwa - przedmiotem zainteresowania cenzury i tajnej policji, jako dzieła wywrotowe i niebezpieczne.
Sytuacja powoli zmierzała w stronę wybuchu, skutecznie przekreślając wszystkie liberalne rachuby, a wraz z nimi polityczną i społeczno-artystyczną egzystencję tragedii, całego po-rozbiorowego klasycyzmu.
4. Lata 1821-1831. Rok 1821 jest ostatnim, w którym Osińskiemu udało się zachować niejaką równowagę premier między tzw. francuską a tzw. niemiecką tragedią, mimo iż oparł on głównie swój repertuar tragiczny na wznowieniach i przekładach. Jednocześnie jest lo rok znamiennych debiutów aktorskich: oto publiczność warszawska ogląda wejście pary przyszłych wielkich wykonawców tragedii romantycznych. W roli Sabiny w Ho-racjuszach debiutuje Leontyna Buczkowska, w roli tytułowej w Cydzie — Wojciech Piasecki.
To już niemal oznaki schyłku klasycznego repertuaru poważnego sceny warszawskiej. Tragedia, pozbawiona wsparcia kryty-
ki, nic posiadająca wciąż rodzimej refleksji teoretycznej, atakowana przez prasę (w roku 1821 toczy się np. w «Gazecie Warszawskiej» spór o Hamleta), powoli zamiera Swoiste podsumowanie okresu jej tryumfów-zawiera opublikowana wówczas w «Pamiętniku Warszawskim* nie ukończona rozprawa Brodzińskiego O „Barbarze" traiedyi Felińskiego. Nasza tragedia zostaje usytuowana przez Brodzińskiego pomiędzy klasycyzmem i romantyzmem: „trzymając się ściśle więcej francuskich aniżeli greckich wzorów, w narodowych tylko dziejach szuka zdarzeń mogących być wystawionymi na scenie. Przez to równie jak Rzymianie i Francuzi naśladowcami jesteśmy, najbliżej jednak Greków dosięgamy".
Wydźwięk artykułu Brodzińskiego był dwoisty. Krytykował on tragedię za naśladownictwo, pokazywał jej minusy (mierności ukryte w '„narodowym płaszczyku", brak „głębokiej znajomości serca ludzkiego", jednotonowość, czczą deklamatorskość). ale i plusy („zdają się dzieje narodowe być najwłaściwszym gruntem dla naszej dramaturgii"59). Zwracając nadto uwagę na wzór grecki, Brodziński wskazywał jakby dalszą drogę gatunku, po której pójść mieli romantycy, dążący do powtórzenia fenomenu greckiej tragedii. Drogę tę wytyczał również A. W. Schłegd w swym - tłumaczonym na język polski - Porównaniu „Fedry" Rachea i Eurypidesa, łącząc „odrodzenie greckie" z „odrodzeniem germańskim"*®. Tyle, że aby pójść dalej niż neoklasycyzm, który dokonując rewaloryzacji Homera porównywał jego eposy do Piekli Osjana, traktowanych jako „północny" odpowiednik Iliady**, należało przełamać wszelkie ograniczenia, odkryć istotę greckiej narodowej tragedii ukrytą poza prawidłami i wyciągnąć z tego konsekwencje.
59 |K. Brodziński], O „Barbarze" traiedyi Felińskiego (inny tytuł My iii o drama tyce polskiej), • Pamiętnik Warszawski* J82I. i. XIX. s. 580. 588-589, 581.
M Tak właśnie określał romantyzm Z. Łempickt, ep. et . % 156 Zob. H. Honour. op. ct., s. 76-78.