LXVIH POliKA TRAGEDIA W XIX WIEKU
W latach dwudziestych klasycystyczna tragedia jut w fazie regresu] To czas-rozpad u prądu jako struktury światopoglądu wej, politycznej, estetycznej. Rozsadzające go sity wyznaczają teraz inne zasady konstruowania sensów artystycznych, żądają współbrzmienia z inną niż oficjalna rzeczywistością społeczno--polityczną. Była to rzeczywistość spisku i walki przygotowywanej w ukryciunTją właśnie, a także moralne konsekwencje jej wyboru, należało wyrazić w artystycznej metaforze. „Romantyzm wyrósł 7. walki" - pisze Zygmunt Łempicki62 i ujmując rzecz skrajnie trzeba by powiedzieć, że wymagał nieomal środowiska względem siebie opozycyjnego, o wykrystalizowanych poglądach, w stosunku do którego musiał się określić. Taka właśnie opozycja literacka, krytyczna, naukowa i polityczna istniała wówczas w Warszawie i Wilnie. Znamienne, że nie zaliczano do niej (na ogół) teatru, generalnie eklektycznego, choć bez wątpienia bliższego trendom romantycznym. Tak było nawet w Warszawie, mimo wysiłków Osińskiego.
Teatr ten dysponował — granym we wszystkich ośrodkach -kanonem rodzimych i obcych tragedii. Tworzyły go: Ludgarda Kropióskiego, Barbara Felińskiego. Gliński Wężyka. Cyd Cor-ne3ie'a, Hamlet Szekspira. Zbójcy Schillera i Matka ratki Dóbr atyńsk ich Frań za Grillparzera. Pokolenie przyszłych romantyków kształciło się więc na tragedii klasycznej i „uklasycznio-nym" w różnym stopniu Szekspirze, na nicklasycznych tragediach Schillera i Grillparzera. Dodajmy, że specjalnością lwowską były najbardziej „romantyczne” spektakle Szekspira i przedstawienia Calderona (dzięki ówczesnemu dyrektorowi teatru, Janowi Nepomucenowi Kamiński emu), a Kraków poszerzał -w stosunku do Warszawy — zestaw tragedii rodzimych o nazwiska i tytuły trzeciorzędne. W sumie żadna ze scen nie stworzyła w pełni romantycznego teatru, nić przeżyła romantycz-
*2 Z. Łempicki, op. cii., s. 152.
nego przełomu. Przyjęły jedynie romantyzm w stopniu zresz(4 niejednakowym.
Rozmaicie prezentowały nie również możliwości teoriotwór c/c najwaZniej»zyc'ł) olródków. Szkoły, prasa, towarzystwa naukowe stwarzały szanse rozwoju refleksji teoretycznej i thot największe możliwości miała tu Warszawa, jednak liczące się rozprawy powstawały poza stolica. U progu lat dwudziestych w Wilnie ukazała się praca Ieona Borowsk iego, Uwagi nad poezja i wymowa (1820), a cztery lala później tegoż autora Retoryka dla szkól powiatowych, tu także wydano w latach 1824 1826 Dzielą Euzebiusza Słowai k iego oraz jego Prawidła wymowy I poezji. W Poznaniu wyszły cztery prace J F, Królikowskiego: O pifknoiclach Jeżyka polskiego pod względem dramatycznym I potrzebie /ego doskonalenia (1821), Prozodia polska (1821), Wzory estetyczne poezji polskiej (1826) oraz Rys poetyki (1828). W Warszawie ukazuje się w tym czasie tylko adaptacja pracy K. L. Schallera Zasady poezji I wymowy /. . ./ do polskiej literatury zastosowane (1826 1827) oraz wydany w 1829 roku (a powstały w Krzemieńcu w 1823) Kurs poezji Józefa Korzeniowskiego. Tu także wcześniej wydał Wojciech Bogusławski dwanaście tomów swych Dziel dramatycznych (1820 1823), podsumowujących jego działalność teatralna i zawierających refleksje nad dramatem i teatrem.
Ale Bogusławski byl wielkością teatru minionego. Korzeniowski swą sławę miał dopiero przed sobą. Natomiast luminarze klasycyzmu nie stworzyli systemowego wykładu poetyki. Wprawdzie programowe wystąpienia romantyków zaktywizowały klasyków warszawskich, zmusiły do podjęcia polemiki, niemniej kłótnie i sprzeczki funkcjonowały tu w znacznym stopniu w ramach zamkniętego obiegu towarzyskiego, w co uderzył lak cel me Mickiewicz w swej rozprawie O krytykach I recenzenta! h warszawskich (1829). Spory te miały często postać złośliwość i „ucinków” salonowych, „wierszyków” w „kole poufnym” czy