210 Tomasz Szlendak
rzeczy pojawia się zatem pytanie następującej treści: czy zbuntujemy się kiedyś przeciwko takim czasowym huśtawkom-pułapkom? Czy zbuntujemy się przeciwko takiej sytuacji, w której nie ma miejsca ani przestrzeni na oddech? Sytuacji, w której nie ma ściśle wyznaczonego czasu wolnego, a w domu rodzinnym z uwagi na mnogość obowiązków i nie-wyrabianie-się z pracą zawodową pracuje się jeszcze intensywniej niż w miejscu pracy? Warto zastanowić się nad ewentualnymi scenariuszami przyszłości czasu wolnego i wskazać na zarzewia „nowego", które wprawnym socjologicznym okiem można zaobserwować już dzisiaj.
CO SIĘ STANIE Z CZASEM WOLNYM?
Lenistwo produktywne, depozyty na siecio-smycze i puszki-znikalnie
Czas wolny, wedle powszechnie w naukach społecznych akceptowanej definicji Joffrego Dumazediera (zob. Sułkowski 1999), to czas wolny od obowiązków zawodowych, rodzinnych i pozadomowych, czas, który nie jest poświęcony na sen i załatwianie potrzeb fizjologicznych, czas przeznaczony wyłącznie na odpoczynek, zabawę i rozwój osobowości. A co, jeśli praca stała się dla ludzi zabawą i bez niej nie sposób wyobrazić sobie rozwoju osobowości? Co w sytuacji, kiedy pozostawanie na długo poza rynkiem pracy zatrzymuje wszelki rozwój i ogranicza rozrywki stanowiące najważniejszą składową tego czasu wolnego? Co w sytuacji, kiedy - chociaż według definicji zajęcia wykonywane w czasie wolnym nie mogą mieć jakiegoś specjalnego, wielkiego znaczenia -nawet bawiąc się, wpływamy dzisiaj na pozycję innych ludzi, ą zatem to, co robimy w czasie wolnym, ma coraz większe społeczne znaczenie?
To nie wszystkie wątpliwości. Przecież czas wolny w społeczeństwach przemysłowych organizowano kolektywnie, nie przeznaczając wiele przestrzeni dla potrzeb jednostek. Ludzie masowo szli na urlop albo masowo wychodzili z fabryki i coś z nimi wszystkimi naraz trzeba było zrobić. Przemysł rozrywkowy zatem masowo zapełniał im czas masowymi produktami.
A dzisiaj i jutro? Czeka nas wielkie zróżnicowanie indywidualne odczuć związanych z czasem wolnym. Kolektywne sposoby rozwiązywania problemów z zapełnieniem tego czasu odchodzą w siną dal. Instytucje, takie jak wczasy pracownicze, „gromadne" wyjścia do kina, obowiązkowe święta rodzinne itd. to pieśń przeszłości.
Rozważmy ładowanie baterii na łonie rodziny, popularną formę spędzania czasu wolnego w społeczeństwach industrialnych. Odrzucimy ją w przyszłości ze względu na rutynizację i niedopasowanie do świata komplikujących i roz-krzewiających się potrzeb jednostkowych.
Czas wolny w społeczeństwach rolniczych i przemysłowych, całkiem do niedawna, był mocno związany z czasem świąt. W przyszłości jednak nie będzie świąt w tradycyjnym rozumieniu, ponieważ święta kojarzą się z przymusem. W czasie wolnym jesteśmy przecież wolni od obowiązków, a świętować „trzeba", „należy", „wypada". Święta to czas silnie zrytualizowany i zrutynizo-wany, przez co stają się męką dla ludzi coraz mniej uzależnionych od maszyny, od jednego miejsca pracy, od pracy fizycznej, od której długie święto spędzane w gronie rodzinnym rzeczywiście mogło stanowić wytchnienie. Dzisiaj i jutro, w dobie nieregulowanej czasowo pracy w usługach o nie-fizycznym charakterze, rozkawałkowanej i często sprawiającej przyjemność, zrytualizowane święta z rodziną są i będą męczarnią. To one zastąpią pracę odczuwaną jako obowiązek, i dlatego znikną. Podczas świąt odczuwa się przymus przebywania z ludźmi, których nie widuje się nazbyt często (np. z dalszą rodziną) - nie wiążą się z tym żadne rozrywki towarzyskie. Podczas świąt człowiek jest także unieruchomiony i pozbawiony dostępu do sieci medialnej, która sprawia mu radość i daje poczucie uspołecznienia. Babcie, mamy i ojcowie mówią do córek i synów: odłóż ten telefon, zostaw w spokoju komputer, wyłącz ten okropny komunikator internetowy, pobądź z nami. Towarzyskość narzucana siłą to obowiązek, a zatem męka i nie-przyjemność.
Czas wolny będziemy zapewne spędzać w przyszłości na twórczym próżnowaniu. Zapanuje nam miłościwie lenistwo produktywne (brzmi to oksy-moronicznie, niczym „spokojny choleryk" albo „czarny śnieg", ale cóż...).
Lenistwo produktywne polega na spędzaniu wolnego czasu w przestrzeni społeczno-medialnej, w sieci, która napędza zasobów i środków portalom, przeszukiwarkom, komunikatorom medialnym, innym ludziom instalującym w tej przestrzeni swoje produkty. Lenistwo produktywne może też polegać na twórczym dostarczaniu rozrywek innym ludziom poprzez uaktywnianie paszego awatara bądź awatarów w wirtualnych światach. Niemal każda nasza obecna aktywność w sieci modyfikuje zamieszczone tam treści, z czego korzystają - leniąc się i bawiąc - inni użytkownicy. Ot, choćby odpowiemy na pytania krótkiej ankiety, której wyniki w ramach dostarczania sobie przyjemności obejrzy ktoś inny.
Kultura przyszłości to kultura przeszukiwaczy, wyszukiwaczy, łączników, translatorów, przewodników, net-kreatorów, których zadaniem jest już dzisiaj budowanie więzi i przekazywanie (a po drodze modyfikowanie) informacji. Świat podbiją kontynuatorzy poczynań twórców serwisów peer-to-peer albo modyfikatorzy systemów takich jak punishing. Punishersi łączą autora utworu muzycznego z wykonawcą poszukującym repertuaru. W kulturze, w której wszyscy tworzą albo odtwarzają, połączenie odpowiednich stron procesu kreatywnego jest wyzwaniem i miejscem na zupełnie nowe, niewyobrażone jeszcze zawody.
Jeśli praca pozostanie jednak monotonna, co się rzecz jasna na niższych piętrach hierarchii społecznej nadal będzie zdarzać, ludzie pouciekają w czasie wolnym w hiper-drobiazgi i hiper-nisze o społecznym charakterze. Nastąpi szersza i głębsza eskapada w kierunku zachowań i gron neo-plemiennych: miłośników darta, Gwiezdnych Wojen, neo-rycerstwa itd. Drobne przyjemności, byle realizowane konsekwentnie, z zaangażowaniem i w grupie podobnych sobie ludzi, staną się wypełniaczem przestrzeni poza pracą zawodową.
Góra i środek hierarchii społecznej będą jeszcze mocniej niż sam dół narażone na efemeryczność kontaktów społecznych, dostarczającą pewnych przyjemności, jednak momentami męczącą. Związki i kontakty międzyludzkie mają coraz częściej charakter flirtu. Non stop w życiu społecznym staramy się „podrywać" i jesteśmy „podrywani". Liczba niezbędnych do pracy i do życia