182 Marek Krajewski
trzymywanie warunków umożliwiających realizację tego procesu, a często tylko i wyłącznie na zdobywanie poczucia pewności, iż zespoły obiektów, zjawisk i ludzi, z którymi jest ona powiązana rozmaitymi relacjami, są niezawodne. To właśnie na tych reżimach, a nie na procesach zaspokajania potrzeb, powinniśmy się skoncentrować, gdy badamy codzienność, ponieważ zaspokajanie pragnień stanowi zaledwie zwieńczenie skomplikowanych i złożonych działań podejmowanych w imię trwania - w czasie i przestrzeni - codzienności, a więc podstawowego świata życia jednostki. To w reżimach podtrzymujących najpełniej wyrażają się cele, do których zmierza jednostka, jej pragnienia i motywy, to one zawierają w sobie specyficzną moralność regulującą egzystencję danej osoby. Ponieważ wymierzone są w przyszłość, to z konieczności zawierają w sobie specyficzny projekt egzystencjalny, urzeczywistniany przez jednostkę, i stanowią jego najpełniejszą realizację. Co więcej, chociaż sprowadzają się one do operacji przeprowadzanych na obiektach materialnych i są często wykonywane bezrefleksyjnie, to właśnie poprzez nie urzeczywistnia się to, co moglibyśmy nazwać człowieczeństwem, i miliardy jego lokalnych, jednostkowych odmian. Człowiek to jedyne zwierzę mające świadomość, że nadejdzie jutro, dlatego codziennie stara się wytworzyć warunki, dzięki którym przekonanie to okaże się prawdziwe.
Miejsca codzienności
Reżimy podtrzymujące wymagają miejsca, w którym mogłyby być realizowane, miejsca, w którym jednostka sprawuje kontrolę i za które czuje się nie tylko odpowiedzialna, ale też z którym się utożsamia, traktując je jako material-no-przestrzenne przedłużenie samej siebie (Belk 2002: 180-239; Marcus 1997: 1-17). Takim miejscem może być dom albo jedno z jego pomieszczeń, miejsce pracy lub jego fragment (gabinet, biurko, maszyna), wszelkiego rodzaju pojazdy, ale również sprywatyzowane (choćby tylko w sensie mentalnym i czasowo) przestrzenie publiczne (parki, dzielnica, ulubiona ławka). Tego rodzaju miejsce stanowi nie tylko przestrzeń zaspokajania jednostkowych potrzeb, ale również swoisty „pojemnik", zawierający w sobie wszystko to, co jest niezbędne dla praktykowania reżimów podtrzymujących: obiekty, narzędzia, maszyny powiązane ze sobą przez działającą jednostkę i uczestniczące w procesach zaspokajania przez nią potrzeb. Nie oznacza to oczywiście, iż codzienność rozgrywa się tylko w tych przestrzeniach, które moglibyśmy nazwać prywatnymi (a więc takich, których właścicielem, posiadaczem jest jednostka i do dysponowania którymi tylko ona posiada wyłączne prawo). Miejscem reżimów podtrzymujących może być każda przestrzeń systematycznie odwiedzana przez jednostkę, za którą poczuwa się ona do odpowiedzialności lub wobec której zachowuje się odpowiedzialnie, a więc w sposób mający na ceiu podtrzymanie istnienia tego rodzaju przestrzennego kontekstu codzienności. Przestrzenie codzienności to miejsca, do których jednostka powraca i które traktuje jak własne, a więc jako takie, których unicestwienie oznacza wymazanie części siebie, niezdolność do zaspokojenia pewnych potrzeb w przyjęty dotąd sposób. Doświadczanie takich codziennych miejsc jest zawsze tożsame z doświadczaniem siebie - zarówno swoich statusów, upodobań, wartości, celów, do których się zmierza, jak i zdolności do kontroli swojej egzystencji, stopnia powodzenia w urzeczywistnianiu swoich zamiarów (Csikszentmihalyi 1996: 119; Marcus 1997: 107-133). Nieprzypadkowo więc, bo jako przedłużenia siebie, jednostka strzeże takiego miejsca, broni jego autonomii i niezmienności (Brosz 2007: 73-86). Środkami realizacji tego zdania w najbardziej literalnym sensie są systemy zabezpieczeń (drzwi, zamki, systemy alarmowe i monitorujące) i wyraźnie zaznaczone granice (płoty, ściany, tablice ostrzegawcze), społeczne instytucje (prawo, obyczaj), formalne i nieformalne umowy pomiędzy użytkownikami, nawyki regulujące czas i sposoby korzystania z określonych miejsc przez różne osoby itd. Tego rodzaju granice i zastrzeżenia reprodukujące autonomię miejsc codzienności nie zawsze są materialne, czasami przybierają postać mentalnych, nie zawsze w pełni refleksyjnych, rozróżnień, których użytkownicy stają się świadomi tylko w momencie ich naruszenia (Garfinkel 2007: 52-54)1.
Porządek codzienności
Realizowanie reżimów podtrzymujących wymaga od jednostki nie tylko wywalczenia autonomii miejsca tych praktyk, ale również wprowadzenia do tej przestrzeni porządku, a więc podziałów, rozróżnień, hierarchii oraz strukturalnych powiązań pomiędzy elementami, co w sumie pozwoli na urzeczywistnianie codziennych zamiarów (Douglas, Isherwood 2001: 36-48). Każde miejsce codziennych praktyk jest wypełnione materialnymi obiektami, które czemuś służą i nie są używane do niczego innego; każdy z tych obiektów, ma też swoje miejsce, którego zmiana narusza codzienne cykle działań, a wszystkie tworzące tę całość elementy są ze sobą wzajemnie powiązane - używa się ich w określonej kolejności, pewne z nich wydają się bardziej podstawowe od innych itd. Struktura obiektów wypełniających miejsce codziennych praktyk i to miejsce konstytuujących jest podstawowym przedmiotem reżimów podtrzymujących. Nie podejmuje się ich więc tylko po to, by pozmywać naczynia, usunąć kurz z mebli, zaścielić łóżko czy podnieść z podłogi walające się tam gazety albo części garderoby. Podstawowym ich celem jest utrzymanie struktury stanowiącej ramę codziennych cykli działań w stanie gotowości i nieza-
Usterka, awaria, naruszenie porządku i ładu stanowią więc kluczowe momenty codzienności, chociaż reżimy podtrzymujące, których sprawowanie zajmuje większą część naszego czasu, skierowane są na zapobieganie ich występowaniu. Ta podstawowa rola awarii polega przede wszystkim na tym, że z konieczności pociąga ona za sobą, jako sytuacja nietypowa, refleksyjność - jej przedmiotem jest znalezienie środków pozwalających na przywrócenie porządku, ale powoduje ona również uświadomienie regut, zasad rządzących codziennymi działami i materialną infrastrukturą, wokół której codzienność jest zorganizowana. Naruszenie wspomnianych cykli działań stanowiących o codzienności pozwala więc na ich uświadomienie sobie, jest jedynym w zasadzie momentem - poza „filozofowaniem" czy też trans-gresyjnymi aktami wyobrażania sobie świata innym, niż jest teraz - kiedy jednostki stają się świadome tego, czym jest codzienność. Na marginesie możemy odnotować, iż rozrost codzienności i jej kolonizacja przez rozmaite światy eksperckie utrudniają wypełnianie tej bardzo doniosłej roli usterki, ale również uświadamiają, jak bardzo prywatność jest przenicowana przez to, co publiczne.