188 Marek Krajewski
turę i rozmieszczenie podtrzymują. Wszystko jest pod ręką tylko wtedy, gdy nie ulegam pokusom ze strony demonów nieporządku - innowacjom, które mają zaoszczędzić mój czas, roztargnieniu, rozproszeniu uwagi przez media prze-nicowujące mój dom czy folgowaniu sobie, odkładaniu na jutro tego, co ma być zrobione dziś. Struktura codzienności jest bardzo wrażliwa na najmniejsze nawet niekonsekwencje i nieregularności. Wystarczy, że podczas przygotowywania posiłku zadzwoni telefon, a po zakończonej rozmowie pozostawię kuchenne narzędzie (na przykład łyżkę albo nóż) obok aparatu, a nie w przeznaczonym do tego miejscu - wtedy zakończenie pracy, którą na chwilę przerwałem, stanie się niemożliwe albo będzie wymagało ode mnie innowacyjności, wydatkowania dodatkowej energii. Ten niepozorny epizod może też zabrać mi czas, który miałem przeznaczyć na coś innego i otworzyć całą sekwencję działań burzących codzienność, wymuszających awaryjne działania korygujące i dostosowawcze. Po(d)ręczność jest więc kluczowa dla utrzymania porządku codzienności, a niemożność jej osiągnięcia, sprawia, że destrukcji ulega też poczucie bezpieczeństwa i komfortu.
Poręczność przedmiotów, na co warto zwrócić uwagę, uzyskuje się dziś przez upodobnienie do siebie urządzeń za sprawą ich robotyzacji. Dzięki temu, że działają one niezależnie ode mnie, wystarczy opanowanie obsługi, która bardzo często polega na ich zaprogramowaniu przy pomocy prostych interfejsów (włączniki, pokrętła, dotykowe włączniki i ekrany) i scedowaniu na nie kontroli procesu prowadzącego do zaspokojenia potrzeby. Dużo bardziej kłopotliwa jest podręczność, ale i tu na pomoc przychodzą złożone systemy przechowywania narzędzi i przedmiotów, ułatwiające odszukanie sygnały świetlne bądź dźwiękowe wydawane przez piloty, telefoniczne słuchawki i breloczki przy kluczach, specjalne wieszaki trzymające razem skarpety podczas prania itd.
Utrzymywanie w gotowości
Otaczający mnie system obiektów konstytuujący ramy mojej codzienności powinien być nie tylko po(d)ręczny, ale też utrzymywany w stanie gotowości do użycia, niczym dobrze wyszkolony oddział wojskowy. 0 ile po(d)ręczność wymaga treningu i samodyscypliny, o tyle gotowość do użycia jest przede wszystkim funkcją troski. Obiekty podtrzymujące moją codzienność wymagają więc tego, by o nie dbać i je pielęgnować - myć, oliwić, odkurzać, szorować, wcierać w nie pasty i substancje polerujące, usuwać z nich resztki, ostrzyć, cerować, malować i odnawiać, uzupełniać w nich płyny. Używanie obiektów, choć dokonuje się zawsze tu i teraz, przenika więc myślenie o tym, co będzie jutro, myślenie o przyszłości. Troska, jaką obdarzamy przedmioty, rzadko więc wynika z szacunku do nich czy też z tego, że jesteśmy z nimi związani emocjonalnie i uczuciowo (chociaż oczywiście dzieje się tak bardzo często1, jednak zazwyczaj dotyczy to niektórych tylko przedmiotów w przestrzeniach codzienności), lecz jest raczej dbałością o nas samych. Gorliwość, z jaką oddajemy się rytuałom pielęgnacyjnym, których obiektem są przedmioty, nie wynika więc z tego, że traktujemy je jak ludzi, ale raczej jako środki, poprzez które doświadczamy siebie i upewniamy się, iż nasze życie jest pod kontrolą. Nasza dbałość o przedmioty (niezależnie od tego, jakie przybiera formy - może przecież polegać zarówno na staraniu się o to, by owe przedmioty były jak najbardziej żywotne, jak i o to, by codziennie zastępować je nowymi) jest więc przede wszystkim troską o reprodukowanie siebie i konstytuującej nasze Ja codzienności. Traktowanie rzeczy jak ludzi albo dbanie o nie bardziej niż o ludzi nie powinno więc prowadzić do błędnego wniosku, iż te kategorie stają się dla nas nieodróżnialne. Wręcz przeciwnie, dbanie o przedmioty, poświęcanie mnóstwa czasu na rozmaite czynności pielęgnacyjne ku nim skierowane, jest zawsze troską o ludzi i jednym z. najważniejszych przejawów tego, co ludzkie.
„Utrzymywanie w gotowości" to zadanie polegające nie tylko na troskliwym opiekowaniu się przedmiotami, ale również na dbaniu o zasoby zaspokajające nasze potrzeby. To wysiłek włożony w to, by kupić świeże pieczywo, produkty niezbędne do ugotowania obiadu, środki higieniczne, by zapłacić rachunki za energię elektryczną, wodę, ogrzewanie i gaz, a więc wszystkie te czynności, których celem jest aprowizowanie, pozyskiwanie zasobów, tworzenie zapasów Lmagazynowanie nietrwałych środków zaspokajania potrzeb. Codzienność utrzymuje więc systematycznie ponawianie zbieranie, które polega na tym - jak powie Manferd Sommer- że ten, który je praktykuje, „(...) różne rzeczy, które są rozproszone w przestrzeni, znosi w jedno miejsce" (Sommer 2003: 14). Aprowizowanie- przez zakupy, kradzież, polowanie - zapewniające zasoby gotowe do użycia w mojej przestrzeni domowej stanowi reżim podtrzymujący moją codzienność nie tylko dlatego, że uzupełnia to, czego zaczyna w niej brakować (przywraca równowagę), ale też ponieważ jest cyklicznie ponawianą formą porządkowania świata zewnętrznego. By zbierać, muszę bowiem dokonać rozróżnień, oddzielić to, co jest mi potrzebne od tego, co zbędne. Ten prosty fakt wskazuje na bardzo istotny aspekt mojej codzienności - zaraża ona zawsze swoimi zasadami to, co ulokowane na zewnątrz niej. W rezultacie odnajduje w tym zewnętrznym świecie to, co ją potwierdza.
Elastyczność
Ostatnim z zadań, o których chciałem wspomnieć (choć z pewnością nie wyczerpuje ono listy zadań wypełnianych przez nas z uwagi na reżimy podtrzymujące), jest dbanie o to, aby miejsce codzienności było przestrzenią otwartą na nowe typy aktywności, obiekty, narzędzia i osoby, ale też by jednocześnie nie straciło pod wpływem tego ruchu swojego charakteru, pozostało przestrzenią mojej codzienności. Zadanie to jest szczególnie istotne dzisiaj, a więc w kontekście, w którym żyjemy pod presją tego, co nowe, w którym to, co nowe staje się synonimem tego, co niezbędne, normalne, właściwe (Lipovet-sky 1994: 134-156). Życie pod presją nowości stwarza fundamentalny problem włączania w struktury codzienności tego, co nowe, bez jednoczesnego
Roli przedmiotów jako materializacji uczuć i emocji oraz jako bodźców, które je wywołują, poświęcono kilka interesujących rozpraw. Warto tu zwrócić uwagę na dwie z ostatnich lat: Evocative Objects wymedytowany przez Sherry Turkle (Turkle 2007) oraz Materiał Memories. Design and Evocation zredagowany przez Mariusa Kwinta, Christophera Bre-warda i Jereye'go Aynsleya (Kwint, Breward, Aynsley 1999).