186 Marek Krajewski
nostki - mianowicie jest to problem, którego efektywne rozwiązywanie warunkuje zachowanie bezawaryjnej cykliczności naszych codziennych działań.
Higiena wizualna
Tym, co zaburza porządek codzienności, jest jednak nie tylko to, o co się potykamy i co utrudnia nam przemieszczanie się, ale również „wizualne skażenie"1 przestrzeni, w których przebiega nasze życie. Przez to pojęcie rozumiem zakłócanie pola percepcyjnego jednostki, do którego ona przywykła, przez elementy, które czynią je nieczytelnym. Mówiąc inaczej, podstawowe dla poczucia naszego komfortu bezpieczeństwo uzyskujemy nie tylko wówczas, gdy dysponujemy wystarczającymi środkami dla zaspokojenia naszych potrzeb, ale również wtedy, gdy patrząc, dostrzegamy tylko to, co spodziewamy się zobaczyć. Trudno sobie wyobrazić codzienność bez percepcyjnej habituacji. To dzięki temu, że widzę moją codzienną przestrzeń, nie patrząc na nią (wiem, co jest wewnątrz zamkniętej szafy, jak są ustawione meble w pokoju, w którym aktualnie mnie nie ma, co zawierają puszki stojące na kuchennej półce), mogę minimalizować koszty moich decyzji i czynić działanie bardziej efektywnym, mogę planować i utrzymywać pewność co do tego, że jutro będzie jak dziś. Tego rodzaju doświadczenie miejsca, w którym jego percypowanie zostaje zastąpione przez oglądanie wewnętrznych obrazów tej przestrzeni, nieustannie zakłócają „wizualne zanieczyszczenia" stające mi przed oczami i przykuwające mój wzrok. Leżące na podłodze łazienki ubrania, których nie chciało mi się wczoraj włożyć do kosza z praniem; gazeta pozostawiona przez kogoś na podłodze obok kanapy; okruchy pieczywa na biurku; makulatura czekająca na wyniesienie przy drzwiach wejściowych; obraz, który z niewiadomych powodów nie wisi tak, jak powinien; pokryty kurzem ekran telewizora. We wszystkich tych przypadkach mamy do czynienia z naruszeniami porządku, które nie mają bezpośredniego wpływu na podtrzymanie cykli moich działań - nie są one zawalidrogami ani nie stanowią zasobów, które muszę odnowić, by realizować swoje potrzeby - a jednak staram się je wyeliminować, oczyścić pole wizualne tak, aby znów było ono przejrzyste, pozbawione zanieczyszczeń. Tylko wtedy moja przestrzeń staje się dla mnie komfortowa.
„Higiena wizualna" to jedno z zadań reżimów podtrzymujących, które realizowane jest przy pomocy podobnych środków, co zapewnianie w miejscu codzienności „drożności". Czasami jednak opiera się ona na swoistych tylko dla niej działaniach, takich jak: odkurzanie, malowanie ścian, remontowanie. Warto też zauważyć, iż reżimy, pomimo podobnych środków do ich realizacji, nie zawsze są ze sobą zgodne. Pospieszne zapewnianie drożności pociąga za sobą „wizualne skażenie", które czyni miejsce nieczytelnym, czasami zaś jego nieudolne i prowizoryczne uczytelnienie sprawia, iż przedmioty przestają być podręczne (o czym poniżej). Oznacza to, że podobnie jak wszystkie elementy konstytuujące codzienność, również reżimy podtrzymujące muszą być ze sobą zgrane, a brak takiej korespondencji sam w sobie jest źródłem nieporządku.
Po(d)ręczność
Naszą codzienność najczęściej (można wręcz powiedzieć, że codziennie) zakłóca to, co nazywamy „złośliwością przedmiotów martwych"2, a więc obiekty, które nas zawodzą i zwodzą3, których nie możemy znaleźć właśnie wtedy, gdy ich potrzebujemy, i które pojawiają się jako zawalidrogi tylko po to, by utrudnić nam przemieszczanie się; rzeczy, których nie można dosięgnąć bądź unieść, chociaż są nam właśnie niezbędne; narzędzia niedopasowane do siebie i niekompatybilne, których nie można w żaden sposób ze sobą zespolić.
Bez narzędzi, maszyn i innych rzeczy trudno sobie wyobrazić codzienne życie (i szerzej - bycie człowiekiem, zob. Cassirer 2001), ale stanowią one również podstawowy problem, z którym się borykamy, który narasta wraz ze wzrastającą złożonością i technologicznym zaawansowaniem materialnej infrastruktury codziennej rutyny. Dlatego też jednym z najważniejszych zadań reżimów podtrzymujących jest dyscyplinowanie obiektów materialnych do tego, by były poręczne (a więc podporządkowane działaniom naszego ciała) oraz podręczne (a więc, by były w zasięgu ręki, gdy ich potrzebujemy). Zanim podamy kilka przykładów tego, w jaki sposób zadanie to jest wypełniane, zauważmy, że chociaż nakierowane jest ono na obiekty i polega na takim ich rozmieszczaniu w przestrzeni, hierarchizowaniu, sposobach używania, by wpasować je w rytm naszej codzienności, to w istocie przedmiotem poddawanym temu reżimowi jest nasze ciało - to ono zostaje tu zmuszone do takiego posługiwania się obiektami, by były one po(d)ręczne. Gdy więc mówię o „złośliwości przedmiotów martwych", to zazwyczaj obarczam te ostatnie własnymi grzechami zaniedbania, nieporęczności, braku kompetencji, biegłości w posługiwaniu się nimi.
Poręczność obiektów jest funkcją nie tylko wynikającą ich ergonomii i solidności wykonania, ich zaprojektowania w taki sposób, że wydają się częściami mojego ciała, ale przede wszystkim wymagającą długotrwałego treningu, stopniowego zgrywania mojej motoryki z ich własnościami. Muszę więc podporządkować swoje ciało wymaganiom, które stawiają mu narzędzia, zmusić je przez powtórzenia, by przylegało do przedmiotów. Podobnie podręczność jest funkcją nie tylko wynikającą z takiego zaprojektowania miejsca codzienności i rozmieszczenia w nim obiektów, które odpowiada strukturze i rytmowi moich aktywności, ale też związaną z konsekwencją moich działań, które tę struk-
Wykorzystuję tu pojęcie visual pollution popularne w opisie zlej jakości wizualnej współczesnych przestrzeni publicznych (zob. http://www.cabq.gov/aes/s5vp.html).
Samo to sformułowanie i rozszyfrowanie jego znaczenia domagałoby się osobnego tekstu, ponieważ zawarta jest w nim intuicja, która dziś stała się dominującym sposobem myślenia o przedmiotach jako obiektach wyposażonych w zdolność do działania (Latour, Gell, Gibson, Knappett).
Przekonująco o przedmiotach, które mówią nieprawdę, pisze Martin Krampen, komentujący tekst Gibsona poświęcony afordancjom oraz tekst artysty Koffki piszącego o relacjach pomiędzy naszymi potrzebami a tym, co obiekt nam oferuje: „Biorąc przykład z Gibsona, możemy dostrzec, iż kiedy Koffka mówi, że przedmioty «mówią nam, co mamy z nimi zro-bić», to zapomina on o tym, że mogą one kłamać" (Kampen 1996: 93).