108
szej Panny i suplikacje. Po skończonem nabożeństwie, lud, śpiewając pieśni nabożne, rozchodzi się do domów swoich, a góry otaczające dolinę, długo jeszcze świętem brzmią echem.
Szanowny pasterz nie tylko z kazalnicy wpływa zbawiennie na parafjan swoich, ale niemniej korzystnie działa na nich w codziennem przestawaniu z nimi. Wyższe wykształcenie naukowe, wesoły i miły humor, szacunek, jaki sobie umiał zjednać powszechnie, nie przeszkadzają mu bynajmniej, iż obcuje najchętniej z poruczonym swej pieczy ludem, z którym w prawdziwie patrjarchalnych zostaje stosunkach. Zna doskonale każdego ze swoich parafjan: ich kłopoty, zmartwienia, rodzinne stosunki, znane mu są najdokładniej. Posiada zupełne ich zaufanie; słowa jego są dla nich wyrokiem; bez jego rady i przyzwolenia nie skojarzy się żadne małżeństwo; a jeżeli gdzie zaszło jakie zwaśnienie, za jego nastawaniem spory się godzą. W każdej potrzebie śpieszą do księdza proboszcza po radę, z tern zaufaniem, śmiałością i uszanowaniem, z jakiem dzieci przystępują do ojca. Nawet i bez żadnego interesu przychodzą na plebanię często tylko na pogawędkę. «
Ksiądz proboszcz odwiedza także ubogie ich chatki, a te rozmowy są dla nich z wielką korzyścią, bo tym sposobem z łatwością nabywają różnych użytecznych wiadomości, o czem przekonać się można przy bliższem zetknięciu się z tutejszym ludem. W jednej z naszych wycieczek w góry, nocując w szałasie, byliśmy prawdziwie zdumieni dobrem pojęciem obrotu ziemi, planet, słowem całej gwiaździstego nieba budowy, jakie miał nasz przewodnik, prosty góral. Pytamy go, skąd wie o tern wszyst-kiem? — „O, my to ta z księdzem proboszczem nieraz do północy o tych gwiazdach radzimy” — odpowiedział. — Nie są im obce krajowe, a nawet europejskie stosunki, o ile rozumieć je mogą; znają powody toczących się wo-
jen, nazwiska monarchów, znakomitych wodzów, ministrów i dygnitarzy, szczególniej krajowych. Miły to i pocieszający widok, jak w czasie Sejmu galicyjskiego górale, zebrani w niedzielę przed kościołem, czytają z naj-większem zajęciem protokoły sejmowe, ciekawi obrotu spraw krajowych i głosu posłów, których znają nietylko z nazwiska, ale nieraz ze sposobu myślenia.
Ksiądz Stolarczyk, przywiązany szczerze do tego ludu, od niego nawzajem jest kochany. Nie wspomną o nim bez pochwał, płynących z wdzięcznego serca, bo górale pochlebstwa nie znają. „Takiego księdza, jak nasz, to nigdzie niema; on jak spojrzy na człowieka, to zaraz zgadnie, co myśli; przed nim zmyślić nie można11 i t. p. W czasie wyboru posła na Sejm, odbywającego się przed kilku laty w Nowym Targu, wdzięczni Zakopianie oddawali publiczne pochwały swemu czcigodnemu pasterzowi. Gdy przed trzema laty ksiądz Stolarczyk odbywał pielgrzymkę do Ziemi Świętej, ksiądz zastępujący go przez ten czas, ledwie nie codzień odprawiał -mszę św., zamówioną przez parafjan na intencję swego proboszcza. Dzieci przy wieczornym pacierzu odmawiały zawsze modlitwę o szczęśliwy jego powrót.
Gdy wreszcie tym prośbom stało się zadość, ksiądz proboszcz, zadowolony ze swej podróży, już nie myślał o żadnym nowym wojami, ale za to wcale nie zrezygnował z dalszego chodzenia po górach.
Ze apostolska praca księdza Stolarczyka wśród górali zakopiańskich i okolicznych wydała po łatach dwudziestu błogosławione owoce, to obok wielu innych stwierdził w roku 1869 w swym Urywku z podróży do Tatr i Pienin, odbytej w r. 1860, Leon Rzecznowski, zamieszczonym w „książce zbiorowej" p. t. Kłosy i kwiaty. We fragmencie tym, wcale gruntownie opisującym „zatrudnienia i sposób życia górali i podhalan", ich „wsie i mieszkania", ich ubiór, ich