Yitelius Ciołek, któren w XIII jeszcze wieku pozyskał sławę odkrycia i ogłoszenia Europie pierwszych zasad optyki, a którego dzieła 1533 r. w Norymbergu ogłoszone zostały, uległ na chwilę niezasłużonej potwarzy; dwóch bowiem francuskich fizyków, Montucla i Brisson, na chybił trafił zadecydowali, że nasz Ciołek niebył czem innem, jak tłómaczem tego,co na dwa wieki przed nim, Arab Al-Hazir napisał. .
Tak Ciołek osadzony bez porównania, byłby nieochybnie u-tracił sławę, gdyby Ryzner obu razem niewydał w Bali 1572 r. w foliale poświęconym Maryi Medycis. Tam w przedmowie o-świadcza Ryzner, że wraz z Ramusem osądzili za rzecz przyzwoitą, Al-Hazeua,. któren jest zbyt rozciągły i pomięszany, wydać z Witeliuszem, iżby tem samćm ułatwić czytelnikowi ich porównanie, i większą zapewnić korzyść w trudnych tego rodzaju poszukiwaniach.
W istocie, jeżeli gdziebąć wWitełiuszu napotykamy odwoływanie się do uczonego Araba, to razem spostrzegamy zrzódla czerpali z filozofów greckich, nareszcie mnogie i z podziwiają-cem zgłębienićin czynione własne jego postrzeżenia in nostra terra Polonice i we wsi Borek pod Krakowem. Jeżeli za§ w dziełach drukowanych do jego imienia dodano Turingo-Po-lonus, a w przedmowie do trzeciej edycyi wiadomość, jakoby Witeliusz te dzieła niegdyś w 1269 r. poświęcił bratu swemu de Morbella, wielkiemn Penitenciariuszowi na dworze Rzymskim ; to daje jedynie powód do wniosku, że matka jego mogła być z Turyngii, i że miała potomstwo z innego łoża.. Tak więc Francyja, w którćj dwóch niedouczonych mędrków targnęło się niegdyś na sławę naszego ziomka, dziś już zapomniała o ich imionach i dziełach, gdy tymczasem nietylko wszystkie edycyje Witeliusza, lecz nadto i rękopism onego w Bibliotece Królewskiej, pod numerem 72A8, ze czcią przechowuje.
Cronica Sartcti łienedicti ad antom 1224—Pruszcz fol. 69, zastanawiając się nad pamiątkami Klasztor Oliwski zdobiącemi, kładzie bułkę chleba w kamień obróconą na prawej stronie Kościoła pod szkłem przechowaną. — Z tego to powodu rozwodząc się nad świątobliwością Anonima, Opata Oliwskiego, podaje moralną poetyczną i malowniczą powiastkę o skamieniałym chlebie w następujący sposób :
Roku 1217 gdy około Gdańska wielki głód panował, Anonim Opat nieusławat w szczodrej jałmużnie rozdawania zgłodniałym żywności. —Jeden ubogi otrzymał bochenek chleba, lecz wyszedłszy z Klasztoru, umyślił przyjść powtórnie, a udawając jakoby jeszcze nic niedostai, prosił o drugi. — Pobożny Opat lubo poznał kłamstwo, niechciał być przecież surowym sędzią — i dał mu powtórnie bochenek chleba. — Kiedy więc ten kłamca powracał do Gdańska, zaszła mu drogę poważua matrona z niemowlęciem (Kroniki wnoszą że to miała być Najświętsza Matka), prosi go więc aby jej na posiłek dał okruch chleba, lecz Gdańszczanin nieużyty odmówił jałmużny słowami : Ja sam niemam chleba. Naówczas Matrona wyrzekła wskazując palcem: a oto masz za pazuchą bułkę ; zawstydzony skąpiec chcąc się od jałmużny wyłamać, znowóż jej odpowiedział: to nie chleb lecz kamień. Naówczas niewiasta kroku cofnąwszy, uroczystem ! wyrzekła głosem : niech więc będzie kamień, i w tćrn odeszła.
Przybywszy do miasta, wydobył skąpiec z zanadrza ów chleb lecz z wielkim strachem i podziwieniem spostrzega, że ten rzeczywiście skamieniał; struchlały bieży więc do Oliwy, i u stóp pobożnego Opata wyjawia swe kłamstwo żebi ząc pi zeba-czenia. — Łaskawy Opat przebaczył mu zdrożność, lecz napa-