368
Badanie morza.
osadzone na ruchomej podstawie, tak nazywana armata obrotowa, za pomocą której harpuna zostaje wyrzucaną. Harpuna ma kształt dwuramien-nej kotwicy o ramionach ruchomych; dopóki znajduje się w lufie armaty, póki leci przez powietrze a nawet póki zagłębia się w tłuszcz wieloryba ramiona jej przylegają mocno w tył skierowane, albo raczej przystają do trzonu kotwicy, do którego końca przymocowana jest lina. Skoro jednak pociągną za linę z okrętu, lub też zranione zwierzę wykona ruch gwałtowny, ramiona kotwicy za pomocą odpowiedniego mechanizmu roztwierają się i rozpierają w ten sposób, że z trzonem kotwicy tworzą kąt 45 stopni i wtedy niemożebnem jest wyciągnąć harpunę z ciała wieloryba. Oprócz tego w trzonie kotwicy znajduje się wydrążenie, zwrócone ku przodowi, w którem tkwi patron, napełniony materją wybuchową. Eksplozja naboju wywołana przez odpowiedni mechanizm, prawie zawsze natychmiast zabija wieloryba. Ani jedno zwierzę przebite tak urządzoną harpuną nie przepada i walka jego ze śmiercią nie trwa nigdy dłużej nad parę minut. Foyn zabił tym sposobem w 1873 roku 38, a w 1874 roku 50 wielorybów, z których każdy dał mu czystego zysku po 150 funtów szterlingów; obecnie bowiem nietylko zużytkowują fiszbin i tran, lecz i pozostałe części przerabiają na nawóz, tak, że nic z upolowanego olbrzyma nie ginie.
Utrzymują, że każdy istotny myśliwy z powołania powinien być jednocześnie badaczem przyrody, badaczem praktycznym, on nawet musi być takim. To leży w istocie rzeczy. Ale rybak i to jeszcze rybak na morzu musi także znać przyrodę i to w daleko wyższym stopniu od myśliwego, bo tu wchodzą w grę inne przestrzenie i pozostają do rozwiązania liczne zagadnienia ogólnej natury. Myśliwy jest daleko mniej zależny od swego otoczenia i ma mniejszą potrzebę do jego studjowania. Czyż on troszczy się o kierunek wiatru, jeżeli nie podchodzi na otwartej płaszczyźnie delikatnem węchem obdarzonej zwierzyny? Grunt, po którym się porusza, ma dla niego tylko dwa wymiary przestrzeni, może mu być obojętnem czy po kamienistym terenie, czy też po piasku lub glinie poluje na kuropatwy, zające, sarny i jelenie, ziemia, po której się za niemi ugania, jest gruntem stałym, terra firma, tu nie biją żadne fale, nie wytwarza się nic podobnego do spiętrzania się fal morskich, nie jest przez prądy wodne poruszaną, niema na niej tak rozmaitych głębin, do których należy się stosować; posiada tylko jedynie powierzchnię. Jakże inaczej układają się warunki dla rybaka, na ileż to rzeczy musi on nie zwracać uwagi, a na inne musi znów najpilniej baczyć, co dla myśliwego po większej części może być zupełnie obojętnem? Jeżeli więc myśliwy powinien być praktycznym badaczem przyrody, to o ileż więcej wymaganem jest to od rybaka!
Jeżeli nawet połów ryb i wyprawy rybackie musiały się znacznie przyczynić do poznania morza, to jednakże nie było to niczem innem, jak tylko przyjaznym wynikiem nadarzonych okoliczności i trzeba było długo jeszcze czekać, zanim badania postawiły sobie za cel ostateczny i bezpośredni urządzenie większych lub mniejszych wypraw do badania naukowego oceanu.