444
Badanie morza.
wydobywania z niej, mogą się tam dostać organizmy z tych wszystkich warstw, przez które przechodził. Dla usunięcia tej wady trzeba było przygotować taki aparat, któryby otwiera! się i następnie zamykał na oznaczonej głębokości, bądź to na samem dnie morza, bądź też na ja-kiemś pośredniem miejscu pomiędzy dnem a powierzchnią morza. Wspomniany poprzednio kapitan Sigsbee skonstruował taki przyrząd, składający się z metalicznego pustego walca dwie stopy wysokiego i 20 cali średni cy, zaopatrzonego w dnie w klapę skrzydlatą. Walec przywiązany jest do liny bokiem za pomocą specjalnego mechanizmu i spuszcza się do morza z klapą zamkniętą. Gdy już dosięgnie pożądanej głęnokości, dozwalamy ażeby po linie przesunął się odpowiedni ciężar, który, uderzając w mechanizm, zwalnia od niego pusty walec, pozostawiając go jednak na linie, po której może się ślizgać i otwiera zamkniętą klapę. Kiedy walec w tern położeniu przesunął się po linie na jakie 100 metrów, uderza w przyrząd hamulcowy, który go powstrzymuje od dalszego ślizgania i jednocześnie klapę jego zamyka. Ciągniemy z powrotem walec do góry i jesteśmy pewni, że cała jego zawartość, składająca się z wody, zwierząt i różnych resztek, pochodzi z tej stumetrowej warstwy wodnej, przez którą przyrząd z klapą otwartą przechodził. Przyrząd ten jednak w skutek, jak się zdaje, znacznych trudności przy jego użyciu, małe znalazł zastosowanie, niewiadomo przynajmniej czy zyskał uznanie.
Palombo, oficer marynarki włoskiej, który był komendantem korwety „Vettor Pisano" podczas jej wyprawy naukowej od 1882—1886 roku zaprojektował takie urządzenie siatki, że za pomocą odpowiedniej szruby można ją było zamykać czyli ściągać na oznaczonej głębokości. Chun i Petersen zastosowali ten pomysł i rzeczywiście wykonali przyrząd siatkowy, który działał doskonale.
W 1887 roku książę Monaco zaprojektował i polecił wykonać sieć, za pomocą której mógł łowić nietylko zwierzęta pływające i przebywające na powierzchni lecz także i to przeważnie znajdujące się w wierzchnich, niezbyt głębokich warstwach morskich i nazwał ją dlatego „chalut de sur-face". Był to olbrzymi worek, wykonany z siatki jedwabnej, oka której w miarę oddalenia od jej głównego otworu zmniejszały się stopniowo. Wewnątrz worka siatkowego znajdowała się mniejsza siatka, wykonana także z tej samej tkaniny, mająca w drugim końcu otwór, i tworzyła pewien rodzaj przeszkody w powrotnej ucieczce z worka siatkowego zwierząt schwytanych. Worek siatkowy główny miał w swem zakończeniu przymocowane naczynie cynkowe, do którego po wyjęciu przyrządu z wody zbierały się złowione organizmy. Przy obu bokach głównego otworu sieci znajdowały się dwa skrzydła, zrobione z najdelikatniejszej przędzy, z jakiej przygotowują siatki do łowu sardynek. Dolne brzegi tych skrzydeł są obciążone kilkoma ciężarkami ołowianemi, górne zaś podtrzymywane za pomocą pływających drewnianych klocków. Do każdego znów skrzydła jednym końcem przyczepiona deska drewniana, drugim zaś złączona z główną liną