dobnym względzie, tak i on nie wychodzi! z pewnego określonego stanowiska, i sam dla siebie by! ciemnym w własnych swoich pojęciach, które dopiero zapał sporu uczyni! jaśniejszemi i zrozu-mialszęmi.
Toż samo zawikłanie wyobraźćń, jakie spostrzegamy w piśmie Sergiusza, odbiło się na umyśle nieprzygotowanego do tćj kwestyi Papieża. Zatrwoży! się jednak bardzo, gdy dostrzegł, jaką korzyść odniesie z tćj kwestyi, duch greckiego przeciwieństwa, posługując ku nowemu zawichrzeniu kościoła. Nie usiłując zupełnie uniewinniać Honoryusza, bo wielcy teologowie sadzą, że niewłaściwie użył w tym względzie zbyt politycznych środków, wyznam jednak, iż mię wcale nie dziwi, że po takim wjTpadku co rychlej pragnął całą tę sprzeczkę w samym zarodzie przytłumić, Bądź co bądź, jeżeli Honoryusz pisał uroczyście do Sergiu.-sza, w swym drugim liście, jaki VImu soborowi przedłożony został: „Nie poważaj się ogłaszać, że cokolwiekbądź postanowiłem, we względzie jednej lub dwojakiej woli l)“ jakże pomawiać wolno o błąd Honoryusza, który nic nie postanowił? Mnieby się albowiem zdawało, że aby się omylić, wprzód należy coś twierdzić.
Nieszczęściem przezorność jego więcćj go omyliła, niżeli mógł przewidywać. Zadanie stawało się codzień ważniejszćm w miarę jak odszczepieństwo podnosiło głowę, i zaczęło mówić nieprzychylnie o Honoryuszu i o jego listach. Nakoniec w czterdzieści dwa lat po jego śmierci, przedłożono je na XII i XIII pósiedze-niu VI soboru i bez żadnego poprzedniego rozbioru i obrony, padło potępienie na Honoryusza, przynajmniej jak o tern świadczą akta, które nas doszły. A przecież jeżeli trybunał skazuje kogoś na śmierć, ogłasza mu zazwyczaj wyrok i mówi dlaczego. Gdyby Honoryusz był żył w epoce VI soboru, i został wezwanym, byłby stanął, przytoczył na swoją obronę powody jakie my dzisiaj przytaczamy, i wiele innych jeszcze, które czas i złość ludzi zatarły. Ale co mówię?... byłby przyszedł przewodniczyć sam soborowi, byłby powiedział biskupom tak pragnącym znaleść powód odwetu na Papieżu Rzymskim, za tyle ohydnych wykroczeń ciążących na stolicy Patryarchy Konstantynopola: „Moi bracia! zaiste Bóg Was opuszcza, kiedy poważacie się sądzić naczelnika kościoła, któremu sądy nad wami są powierzone. Nie potrzebuję, waszego zgromadzenia, aby potępić monotelizm. Cóż możecie przy-
I) Non nos oportet unain vel dnas operationes deficjentes prae-dicare (Ba ller. loco citat. N. 35 str. 300). Byłoby zbyteczną rzeczą zwracać tu uwagę na zwrot grecki tego wyrażenia tłomaczonego z przekładu, a najszacowniejsze pisma oryginalne łacińskie zaginęły, zaś Grecy pisali co im się podobało.