*
281
a dla nas zaledwo jest widzialną. Wiem, że ona lo wydała Iliadę, wykuła Apolina Belwederskiego, wygrała bitwę pod Plateą; ale temu wszystkiemu już bardzo dawno, a otwarcie mówiąc, sen 25cio-wiekowy bardzo jest do śmierci podobnym. Oby najsmutniejsze wróżby jedynie pozorami być mogły. Pragniemy gorąco, iżby ten naród dowcipny odzyskał rzeczywistą niepodległość i ukazał się jej godnym: pragniemy, iżby nakoniec słońce weszło dla niego i dawne ustąpiły ciemności. Nie wypada pojedynczemu człowiekowi udzielać rady dla całego narodu, ale proste życzenie jest zawsze dozwolonćm. ObyGrecya właściwa, ta prawdziwa Gre-cya, tak dobrze określona przez Cycerona, mogła oderwać się na wieki od tćj nieszczęsnćj Bizancyi, niegdyś prostej greckićj osady, którćj urojone naczelnictwo spoczywa wyłącznie na nieistniejących już tytułach. Mówią nam o Peryklesie, oEpaminon-dasie, o Sokratesie, o Platonie, o Agezylauszu itd. A zatem traktujmy wprost z ich potomkami, a niech nam o niewolników nie-chodzi! Z naszej strony niema nienawiści, ani goryczy; nie zapomnieliśmy, za przykładem Greków, o pokoju Lyońskim i Florenckim. Uściśnijmy się znowu, aby się już nigdy nie rozłączyć. Pomiędzy nami wznosi się tylko zapora greckiej pychy, która się ani chwili ostać nie zdoła przed dobrą wiarą i ochotą zespolenia. Jeżeli klątwa ma trwać wiecznie, starajmy się przynajmniej, aby żaden zarzut na nas spaść nie mógł. Jeden prałat greckiego kościoła użalał się gorzko, (wiadomo mi to z pewnością), że pierwsze kroki u pewnej władzy przyjętemi zostały z dumą zniechęcającą. Podobne postępowanie ze strony władzy, znanćj ze słodyczy i oględności, jakkolwiekby kto je za lekkie uważał, zdaje się nieprawdopodobnćm. Bądź co bądź, trzeba się starać z całych sił naszych, ażeby nowe układy szczęśliwszy odniosły skutek, i aby miłość rozwarła swe szerokie ramiona, a ona jedna tak narody, jak i ludzi zbliża do siebie.
KONIEC KSIĘGI IV.