162 O Emilu Zagadłowiczu.
zawsze te same, a jednak jakby inne, bo aczkolwiek historja nieraz naśladuje samą siebie, to jednak człowiek jest zawsze inny i syn nie bywa podobny do ojca.
Historja ziemi w ujęciu poetyckiem niema nic wspólnego z tą treścią, którą upatrywać zwykliśmy pod pojęciem historji. Tego rytmu serca ziemi, który jest nienapisaną syntezą historji ziemi, nie szukajcie w najlepiej opracowanych przewodnikach po Beskidzie, bo tęsknocie Waszej nie stanie się zadość. Znajdziecie go natomiast w całej twórczości Emila Zegadłowicza, który na ziemi beskidzkiej ujrzał światło dzienne, wzrastał wśród tysięcy legend i opowieści, któremi karmiono jego wyobraźnię i po długich latach bratania się z każdym niemal pyłem przydrożnym, wyrósł na piewcę Beskidu. Nie wiem, czy w dziejach literatury polskiej znalazłbym drugiego pisarza, którego twórczość tak mocno i nierozdzielnie zrosła się z rodzinną ziemią, z jej przyrodą i ludźmi, z jej dolą i niedolą, z jej smutkami i radościami, jednem słowem — ze wszystkiem, co stanowi życie człowieka na ziemi.
Beskid w poezji Emila Zegadłowicza odgrywa rolę czołową, wysunięty na to stanowisko nie drogą jakiegoś kaprysu autorskiego, lecz wskutek normalnego skrzyżowania wyobraźni poetyckiej z ślepem wręcz przywiązaniem do ziemi, która poetę wydała. Ostatnie lata twórczości Zegadłowicza pod tym właśnie stoją znakiem i poeta może bez przesady powiedzieć o sobie, parafrazując znane powiedzenie Mickiewicza: Beskid — to moja poezja! Każdy mój wiersz — to Beskid!
Kto nie zna Beskidu, nigdy w tych górach nie bywał, a zaledwie może o nich zasłyszał, ten czytając poematy Zegadłowicza, pozna „najpiękniejszy spłacheć ziemi na świecie“ z jej bezmiarem tajemnic, strzeżonych zazdrośnie przed okiem człowieka z równin przez samą przyrodę beskidzką".
Poeta nie odrazu wyrósł na piewcę tej ziemi. Przymusowa rozłąka, długi pobyt poza granicami Beskidu, obudziły w poecie tęsknotę, po której przyszło uświadomienie sobie tej prawdy tak prostej, a tak uczuciowo zawiłej, że niema piękniejszej ziemi nad Beskid, który jest rodzinną ziemią. Zaczęło się to w jednej x) z licznych ballad Zegadłowicza, w której poeta utwierdził się ostatecznie w swem przywiązaniu i miłości do rodzinnej ziemi.
Wśród obrazów, wynurzających się z powodzi wspomnień, dojrzał nagle „syn marnotrawny" wizję „drożyny polnej i przydrożnego krzyża, co tak boleśnie ręce rozpina nad światem w pytaniu beznadzieją zastygłej rozpaczy: kiedy stanie się człowiek człowiekowi bratem i bezinteresownie ran-
l) „Ballada o poczętych a nienarodzonych balladach", wydrukowana w „Dziewannach" 1921 r.