102
Powiedzmy zatem, że metoda ważenia mózgów, po której tyle, tyle sobie obiecywali materyaliści, najzupełniej ich zawiodła, a szkoda, wielka szkoda! Jakby to dobrze było, jeżeli rozum i ciężar mózgu są identyczne, zmierzyć na gramy ludzką mądrość! Ogłaszają np. konkurs naukowy, kilka prac nadesłano; któżby tam prace czytał! Urządza się sprawę prościej daleko; wzywa się autorów prac, mierzy objętość czaszek, odejmuje się proporcyonalnie część pewną, potrzebną na krew i osłonę kostną, reszta daje miarę wartości pracy naukowej! Mówiłoby się: mózg tego autora ma 1500, tamtego 1400, innego 1300, a najgorszego 1200 gramów — i już konkurs rozstrzygnięty.
Ze też to nic na tym Bożym świecie nie może się długo utrzymać!
Ale trzeba powiedzieć na pochwałę materyalistów, że nie lubią się zrażać niepowodzeniem; pracowici jak mrówki, dziesięć razy im rozwal kopiec, dziesięć razy go postawią. Nie udały się pomiary bezwzględnych ciężarów7, to nic nie szkodzi, prawdziwy materyalista nie upada na duchu: za to pomiary względnego ciężaru dadzą z wszelką pewnością tyle upragniony rezultat! Hasło wyszło od Hallera; materyaliści jak mrówki rzucili się ochoczo do pracy. Według tej nowej metody, ciężar mózgu należy oceniać w stosunku do ciężaru całego ciała danego indywiduum.
Wówczas już nie będzie można wytykać materyalistom wielkich i małych mózgów7, mózgu słonia i . kanarka.
Ten sposób wydawał się bardzo rozumnym i jakiś czas cieszył się uznaniem powag naukowych, mimo zarzutów prze-ciwuego obozu. Lecz cóż się w końcu pokazało? Nowe strapienie, nowa gorycz. I nie mogło być inaczej, bo dlaczegóż ten sam mózg miałby być raz mądrzejszy, raz głupszy, według tego, do jak wielkiego ciała się dostał? Czyż ta sama osoba, przez to, że pości lub przeciwnie smacznie i dużo jada, ma się stać mędrsza lub głupsza?