WYPĘDZONY. 17
przezorny gospodarz, że miał zawsze podostatkiem obroku dla koni swych gości. Naokoło kaplicy ogród ze szlachetnych drzew, rodzących wszelakie owoce; obok kaplicy stała kolumna z takim napisem : »M i e j s c e poświecone Artemidzie. Kto je posiada i używa go, niech co rok dziesięcinę składa w ofierze; resztę niech obraca na utrzymanie świątyni. Jeżeli kto tego nie uczyni, będzie mu to bogini p am iętała« 1).
Szereg lat przepędził Xenofont w swojej wiejskiej rezydencyi, zarządzając rozległym, jak na greckie stosunki, majątkiem; hodując wyborne konie, polując z Synami, a w chwilach wolnych pisząc dzieła znakomite, bo literatura była mu zawsze upragnioną zabawą. Miał nadzieję, że do śmierci, pod opieką Diany, będzie polował, pisał i filozofował. Ale jak grom z jasnego nieba, spadła wiadomość o klęsce pod Leuktrą. Potęga Sparty wstrząsnęła się w posadach, sława jej wojenna zagasła na zawsze. Wszyscy nieprzyjaciele podnieśli śmiałe głowy; pierwsi Elidczycy rzucili się na bezbronny Scyllus, utracony razem z Tryfilią w 400 r. Xenofont miał tylko tyle czasu, że dzieci z nieliczną służbą wyprawił do Lepreum, miasteczka w Tryfilii, sprzymierzonego ze Spartą2), sam udał się do Elidy, aby uratować majątek3). Na razie nic nie wskórawszy, połączył się z dziećmi; później, gdy wojna przeniosła się do Peloponezu, schronił się do bezpieczniejszego Koryntu 4) Teraz zaszła wielka zmiana w stosunkach jego z dawną ojczyzną. Demo-kracya ateńska, zapomniawszy o doznanych upokorzeniach, zawarła przymierze z upadającą Spartą i cofnęła wyrok banicyjny, wydany niegdyś na Xenofonta. Stary żołnierz nie korzystał wprawdzie z arnnestyi i pozostał w Koryncie, ale kazał obu synom wstąpić do jazdy ateńskiej, a w dziełach swoich od tej chwili zaczyna wy-
*) Ibid. V. 3. §. 13—J 3.
*) Diog. Laert. II. 6. §. 53.
3) Roąuette powątpiewa niesłusznie o podróży do Elidy (Diog. Laert. ibid.) pod pretextem, że w jednym manuskrypcie Diogenesa zamiast *HXtv, czyta się ?jXtv a w drugim fjXr]V, przypuszcza więc, że tam było imię jakiegoś innego miasta, nam nieznanego. Zresztą podróż ta nie przedstawiała nadzwyczajnych niebezpieczeństw (Btaatu&rjyat u Diog. Laert. odnosi się do przesiedlenia z Lepreum do Koryntu, gdy Peloponez prawdopodobnie już Tebańczycy najechali), a dawała możność odzyskania majątku.
*) D i o g. Laert. Ibid.
Historya filozofii greckiej T. II. 2